20 cze 2009

Do gwiazd ! Częśc Pierwsza - Tachion

- Aktywacja pola tłumiącego, ładowanie kondensatorów, aerożel rozpylony, rozpoczynam sekwencję rozruchową. Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden… teraz !. – rozległ się głos kobiety w średnim wieku. Zawtórował mu komunikat terminala komputerowego.

– Sekwencja rozpoczęta, pole dylatacji czasu aktywne – Metaliczny oddźwięk rozległ się niczym nieznośne wibracje wiertła borującego ząb. Wszyscy w kontrolni oczekiwali na rezultat. Tymczasem za oknem na orbicie okołomarsjańskiej, kilkadziesiąt tysięcy kilometrów od stacji badawczej pojawiła się ciemna, nawet jak na warunki próżni, plama. Zdawała się rosnąć a w jej środku niemal natychmiast po odpaleniu zdało się zauważyć jasne cząstki, które uderzając w zewnętrzną barierę pola, natychmiast stawały w miejscu rozświetlając jej jedną stronę blaskiem lustrzanego odbicia. To były promienie światła. W swojej ogromnie szybkiej podróży natrafiły na obiekt, który spowolnił ich bieg miliony razy, niemal zatrzymując je w krańcowym miejscu bąbla czasowego. Jednak to nie te cząsteczki interesowały badaczy.
Czas dłużył się, każda sekunda wprawiała w większe zakłopotanie mężczyznę obserwującego bańkę zza pola siłowego w stacji przelotowej „Atrium”. Stację założoną 35 lat temu jako obserwatorium Marsa w próbie jego terraformizacji. Po odkryciu silników próżniowych w roku 2123 podróże kosmiczne stały się rzeczywistością. Tym większe możliwości okazało połączenie owego napędu z wynalezionym dekadę później generatorem strumieniowego pola elektromagnetycznego czyli po prostu pola siłowego. W roku 2241 prędkość podróży osiągnęła 1/100 prędkości światła i stale rosła. Założono bazy a nawet małe osady na Księżycu , Marsie, dotarto na Urana i Neptuna. Skolonizowano Tytana. Układ Słoneczny stał się ludzkim placem zabaw. Co dziwne owe wydarzenie nie spowodowało przewidywanej poprawy stosunków międzynarodowych. Założony wiele lat wstecz rząd Ziemi nie sprawdził się i coraz więcej nacji masowo zaczęło się odłączać szukając teraz własnych możliwości podróży i kolonizacji nowych planet. Napięcie rosło i nic nie wskazywało na poprawę. Jednakże spokój zdołano zachować gdy okazało się, że baza na księżycu nie zdoła się sama utrzymać, Marsa trzeba przemienić na warunki zdatne do zamieszkania a Tytan okazał się zbyt odległy by pozwolić ludziom na swobodny transport. Co dalsze ekspedycje powędrowały nawet za Plutona zostawiając tam satelity badawczo transmisyjne. Jednak jedno marzenie ciągle nie było możliwe do zrealizowania. Podbój gwiazd. Najbliższa Proxima Centauri wciąż była poza zasięgiem. Podróż do niej zajęłaby wiele lat poza tym badania sond nie zostawiały złudzeń – to i wszystkie okoliczne słońca są niezdolne do podtrzymania życia na jakiejkolwiek planecie z ich układów. Gwiazda naszych marzeń, nowe Słońce, zawierające dwie ! nowe Ziemie leży trochę ponad 1000 lat świetlnych od Słońca. Nie możemy tam dotrzeć.. jeszcze nie.

Astrofizyk Stewart Johnson postawił wszystko na swoją teorię. Wynalazł sposób na sprawdzenie czy istnieją cząsteczki Tachionu. Cała jego kariera, świetlana przyszłość, majątek i praca zależały od tego jednego eksperymentu. Długo musiał przekupywać odpowiednie władze żeby udostępniły mu pole wokoło Marsa do prowadzenia badań. Wolał nie robić tego przy Ziemi zwłaszcza, że jednym z efektów rozmycia Pola Dylatacji Czasu po spotkaniu z tak ogromną siłą mogłaby być mini Czarna Dziura. Jego założenia były stosunkowo proste. Bańka w której zastosowane zostanie najnowsze osiągnięcie techniki pozwalające spowolnić czas w jednym miejscu – dla wszystkiego co znajdzie się w środku płynie on normalnie, jednakże w stosunku do zewnątrz zwalnia według ustalonego wzoru. Owo pole wypełnione 20 wiecznym wynalazkiem – aerożelem miało spowodować wbicie się i ujawnienie cząsteczek Tachionu, pozwalając na wyliczenie mocy, która miałaby pozwolić na uwięzienie ich. W teorii na wieczność. Próby w zamkniętych laboratoriach pozwalały stanowczo zwolnić fale świetlne ograniczając ich prędkość do wartości zauważalnych ludzkim okiem. Jedyny problem stanowił moment przebijania się przez pole owej energii – okazywało się bowiem, że cząsteczka doznawała akceleracji, która jest niemożliwa nawet dla światła – tak jakby nadrabiała stracony w polu czas. Tworzyło to niebezpieczne pola elektromagnetyczne, ale warto jest zaryzykować i on właśnie to robi.

Jego zamyślenie przerwał alarm z urządzeń monitorujących, wyrwana została dziura w powierzchni bańki czasowej. Następnie druga i trzecia i czwarta. Cząsteczki o zmiennobarwnej strukturze – lekko błyszczące srebrno-chromowym blaskiem wbijały się od przeciwnej strony do światła – zupełnie jakby leciały wstecz. W przeciwieństwie do nich jednak nie zatrzymywały się na krawędzi ale naginały lekko pole w momencie wejścia i w ciągu kilku sekund przelatywały przez bańkę tworząc wyrwę niczym pocisk w krawędzi pola rozbijając cząsteczki światła i znikając zostawiając za sobą ogromne wahania magnetyczne. Gdyby nie pole siłowe – stacja oddalona o dziesiątki tysięcy kilometrów zostałaby rzucona jak papierowy statek na oceanicznej fali.

- Załamanie struktury napięcia. Zerwanie pola nieuniknione ! – wściekle wrzeszczał komunikat systemu. Mimo najlepszych prób obsługi, pola nie udało się uratować. Cztery wyrwy w poszyciu bańki czasu spowodowały jej zapadnięcie się, ostatecznie powodując implozję. Minutę potem olbrzymia fala promieniowania i sztucznej grawitacji uderzyła w stację przesuwając jej orbitę względem Marsa. Pole siłowe z ledwością wytrzymało ogrom uderzenia. Okazało się, że siły działające na pole statyczne czasu są większe niż przewidywane. Jednak Steward Johnson się nie martwił. On wiedział co to znaczy. Jego eksperyment się powiódł. Udowodnił to ! Cząstki Tachionu istnieją. Cząstki Tachionu istnieją!

Koniec Części Pierwszej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz