9 lis 2009

Preludium. Rozdział drugi - Bohaterowie cz. 4

Wprowadził koordynaty do komputera i wszedł w hiperprzestrzeń.
Blackout wyszedł z tunelu podprzestrzennego w małym systemie planetarnym. Tak nie znaczącym, że nawet nie nazwanym. Karłowaty pulsar oświetlał bladym blaskiem 4 otaczające ją małe planety. System prawdopodobnie był bardzo stary co dziwne zważywszy, że otaczały go zewsząd systemy relatywnie młode wliczając Sol i Ao. Planety, które zostały, były oddalone od gwiazdy o potężne odległości. Sugerowało to, że przetrwały wybuch supernowej, obecnie były zimne i ciemne. Owe warunki, jak również fakt na istnienie olbrzymich ilości promieniowania sprawiały, że nie nadawały się do życia. Pierwsza od słońca była lekkim wyjątkiem. Co prawda nie była zdatna do zamieszkania, była wyjałowiona i bardzo lekka co mogło świadczyć o pradawnym bycie gazowym, który w jakiś sposób uformował stałe jądro i litą postać. W związku z tym posiadała nikłą grawitację, mniejszą niż rodzimy Księżyc. Zupełnie odwrotnie, jej atmosfera natomiast była przeraźliwie gęsta, przez co ciśnienie na planecie było co najmniej podwójnie wyższe niż na Ziemi. Idealne warunki na ukrytą stocznię. Wszelkie promieniowanie było tłumione przez potężną warstwę ozonową. Sprawiało to jednak, że wszelka komunikacja przestrzenna była utrudniona, podprzestrzenna natomiast, niemożliwa. Tylko jeden element jeszcze mógł spędzać sen z powiek ludzi odpowiedzialnych za przepisy bezpieczeństwa. Mieszanka atmosfery składała się z Wodoru i Azotu. Gdyby podnieść temperaturę planety o kilkanaście stopni rozpaliłaby się niczym wielka kula ognia pochłaniając cały glob. Nikt nie planował do tego dopuścić. Tajna baza ukryta była pod kopułą z litego szkła pokrytego aerożelem, dodatkowo całość uszczelniało pole siłowe. Wszystko, by nie dopuścić do przenikania się gazów z zewnątrz, do wewnątrz i odwrotnie. Niemal 20 kilometrowej średnicy placówka miała bowiem wszelkie warunki zdatne do podtrzymania życia robotników. Ziemska atmosfera, temperatura powyżej zera oraz podniesiona sztucznie grawitacja. Wszystko to by ułatwić pracę przy kolosie, który wypełniał całe centrum.
- Komputer, ustanów połączenie z Komandorem Kuntzem, prześlij kod identyfikacyjny. Poproś o bezpieczne lądowisko niedaleko mostka okrętu. Jednocześnie przeprowadź transformację na myśliwiec Armii Galaktycznej. – wydał komendę pilot oczekując na pozwolenie wejścia w atmosferę. Zdawał sobie sprawę, że nikt nie spodziewał się tutaj jego wizyty, jednocześnie miał nadzieję, że kod identyfikacyjny, zdradzający najwyższy poziom dostępu do informacji tajnych, da mu odpowiednie wpływy. –
- Ksssh – nieczystości wdarły się w komunikację. Major wydał komendę filtrowania po czym przełączył radar sygnałowy na fazę odbioru.
- Ksh, Majorze, kss, lądowisko 2.5.2 czeka bezpieczne, kssh, w atmosferze kssh, bez odbioru.- Uzyskał informację. Co prawda nie usłyszał dokładnie o co chodziło z atmosferą. Domyślał się jednak, że wejście w tak gęstą warstwę ozonową było śmiertelnie niebezpieczne. Zmyślny żołnierz użył słabej grawitacji planety jako siły, której łatwo się przeciwstawić. Otworzył dysze silnika w dolnym skrzydle Blackouta i płasko, bardzo powoli schodził warstwa po warstwie. W końcu zniknął za mglistymi masami powietrza. Widoczność była niewielka, teraz jednak, gdy zakłócenia od gwiazdy straciły na sile kadłub mógł zmniejszyć gęstość pozwalając czujnikom stworzyć trójwymiarowy obraz lądowiska. Skierował myśliwiec w jedyną wnękę w budowli, przez którą, można było dostać się do środka. Podwójnie zabezpieczony hangar, pełniący funkcję dekompresji jednej atmosfery i wypompowanie jej na zewnątrz i napełnienie drugą. Major wleciał pod kopułę i wylądował bezpośrednio na gigancie budowanym w tej stoczni.
- No tak, wszyscy na zewnątrz a i tak najbezpieczniej będzie w środku – mruknął do siebie. Dopiero teraz zobaczył ogrom konstrukcji, która miała być niedługo jego nowym przydziałem. Oto Superniszczyciel stał tam w pełni swojej chwały. Długi jak 10 zwykłych pancerników, szeroki na 3 kilometry i wysoki na 2. Kształtem nie był zbyt opływowy, co jednak zrozumiałe zważywszy, że nie był budowany w celu wchodzenia w atmosferę. Stał tam na potężnych magnesach kompensujących siłę grawitacji i trzymających go kilkanaście metrów nad ziemią. Gdyby spojrzeć na niego z tyłu, przypominał dwa trójkąty równoramienne, u góry wyższy, u dołu z większym rozwarciem, przymocowane przeciwlegle do prostokąta, który stanowił centrum obiektu. Rufa była płaska i ścięta, skrywała potężną dyszę silnika podświetlnego w kształcie rombu zajmującego niemal cały środek, okalany wewnątrz dwóch potężnych dysz FTL symetrycznie rozłożonych po bokach. Całość zajmowała niemal całą powierzchnię, zostawiając niewiele przestrzeni na silniki manewrowe, niemal tak wielkie jak główne silniki w zwykłych pancernikach. Boczna linia szła gładko przez całą długość, kończąc się dziobem jak u dawnych morskich liniowców pasażerskich. Wydłużony dół, gwałtownie ścięty i góra dołączona do całości lekkim spadkiem. Był przerażająco surowy i cudownie piękny. Był obliczem ziemskiej chwały, naszej ludzkiej techniki, zmyślności, inteligencji, dumy i arogancji.
Wojcik wylądował w końcu w przeznaczonym doku. Na życzenie odcięto go dla robotników a nawet zwykłych żołnierzy. Na dobrą sprawę sam Kuntz nie powinien tu wchodzić, jednak gdyby to zrobił spostrzegłby niewiele więcej jak zwykły myśliwiec. Major wyszedł ze statku i opuścił lądowisko. Niewielki jak na warunki korytarz ciągnął się kilometrami w jedną i drugą stronę. Bez specjalnie zaprojektowanego systemu wind i kolejek podróżowanie wewnątrz maszyny byłoby niemal niemożliwe. Wsiadł do jednej z wielu kolejek transportowych wewnątrz Superniszczyciela i niecierpliwie podążał na mostek.
- Komandorze Kuntz, Major Thadeus Wojcik melduje się ze sprawą nie cierpiącą zwłoki- zasalutował w momencie gdy drzwi kolejki rozstąpiły się a ich miejsce zajął dowódca goliata.
- Spocznij Majorze- odparł – cóż to za sprawa, mówcie szybko i lepiej żebym to kupił bo Insolence jest tajny i nie wolno tu przebywać nikomu poza moją załogą, nawet jeśli ma wyższy dostęp tajności niż ja. –
- Komandorze, zanim cokolwiek powiem chciałem spytać na jakim etapie stoją prace na niszczycielu? Chodzi mi o technologie typowo militarne – wyraził się jak najbardziej jasno jak mógł
- Cóż za zuchwałość! – skwitował sucho Kuntz – Niech będzie. Opancerzenie jest w komplecie, Pole siłowe działa w 100%, Hipernapęd i silniki podświetlne również. Wszystkie ogniwa energetyczne działają. Gazu mamy 20% zbiornika, Eksperymentalny laser bojowy zainstalowany, działa lewej burty umieszczone w 50%, prawej w 20% - wyjaśnił.
- Świetnie! – wrzasnął z wrażenia – Komandorze, proszę rozkazać wszystkim wejście na pokład i start w kierunku Ziemi. Szykuje się tam bitwa, której nie jesteśmy w stanie wygrać –nie zdążył powiedzieć wszystkiego gdyż przerwał mu głos starszego stopniem.
- Major śmie rozkazywać Komandorowi? – zazgrzytał zębami oficer – postawię cię przed sąd wojskowy za tę zuchwałość. Wynocha mi z oczu! –
- Sir! Cała ziemska flota odleciała niemal dwie godziny temu goniąc za armią, której nie ma! Ziemię bronią 4 statki, które sprostać będą musiały całej armadzie Reveńskich sił. Insolence to w tej chwili jedyna nadzieja! Musimy im pomóc! – Wojcik gestykulował i podnosił głos.
- Ziemia nigdy nie zostaje bez obrony, tutaj komunikacja podprzestrzenna nie działa, a nawet gdyby. Ja mam swoje rozkazy. Do skończenia budowy jeszcze kilka tygodni. Do tego czasu Insolence się stąd nie ruszy. Won! – Krzyczał Komandor – Sierżancie, proszę wyprowadzić Majora do jego statku i upewnić się, że wyniesie się skąd przyszedł. –
Major wyszedł w towarzystwie dwóch żołnierzy stacjonujących jako adiutanci Komandora. Sił obronnych na mostku nie było dużo. Nikt nie spodziewał się buntu. Cała trójka weszła do kolejki jadącej w kierunku Blackouta. Eskorta wysadziła Thada tuż przed bramą po czym wsiadła z powrotem i odjechała. Nacisnął przycisk wywołujący kolejkę. Nie zadziałał. Był odcięty.
- Nie wiesz fiucie z kim zadzierasz – przełknął ślinę Wojcik. Podszedł do Blackouta i wsiadł do środka. Wyjął z kabury pistolet plazmowy i przypiął sobie próbnik. Wprowadził komputer w stan gotowości i wysiadł. Zablokował wejście po czym zbliżył się do terminala kolejki i używając próbnika podobnie jak czynił to podczas pobytu na Reven włamał się do systemu kalibrując częstotliwość sygnału. Przywołał kolejkę. Była pusta. Wsiadł do niej i ruszył w kierunku mostka.
- Komandorze, mamy problem. Kolejka z hangaru, gdzie odstawiliśmy Majora właśnie się uruchomiła.- zabrzmiał głos adiutanta.
- Przecież kazałem wam ją wyłączyć! – pieklił się Kuntz
- Zrobiliśmy to, obszedł zabezpieczenia, nie możemy jej wyłączyć.- Komandor usiadł na krześle i wcisnął guzik. Przez interkom kolejki zabrzmiał zgryźliwy głos
- Majorze, nie wiem jak to zrobiłeś, ale umiejętności hakowania systemów ci nie pomogą. Trzeba było odlecieć, póki miałeś okazję. Lepiej zawróć bo teraz czeka cię tylko karcer. –
Thad zignorował ostrzeżenie. Ponownie użył swojego próbnika.
- Sir..- niespokojnie wyrwał się żołnierz
- Co znowu do cholery?!-
- Straciliśmy dostęp do terminali. Komunikacja została wyłączona. Wszystkie protokoły bezpieczeństwa, które ustanowiliśmy zostały zniesione. Nie mamy kontroli nad statkiem –
- Jak on to robi do kurwy nędzy? Do broni. Pilnować wejścia. Strzelać by zabić przy pierwszym kontakcie. – Wydał rozkaz Komandor. Rozkaz, który Wojcik mógł usłyszeć. Wiedział czego się spodziewać. Widział wszystko przez system kamer i czujników, dodatkowo słyszał wszystko co działo się wewnątrz mostka. Posiadał pełną kontrolę.
- Szkoda, że nie można wyłączyć zdalnie broni- szepnął sam do siebie i kiedy to zrobił do głowy zaświtał mu pomysł, który raz już ratował mu życie Zaprogramował komputer Blackouta do wygenerowania fali dźwiękowej o wysokiej częstotliwości wewnątrz mostka używając wewnętrznego interkomu. Przy odrobinie szczęścia, jeśli nie ogłuszy uzbrojonych strażników, to spowoduje niemały ból głowy przez co nie będą mogli się skupić. Kolejka zatrzymała się u celu. Wojcik wstrzymał otwarcie drzwi i wykonał program. Fala dźwięku rozeszła się wewnątrz sprawiając, że kilkoro ludzi znajdujących się wewnątrz chwyciło się za uszy, próbując osłonić się przed działaniem złośliwej częstotliwości. Bezskutecznie. Jeden zaczął krwawić z nosa i zemdlał. Reszta upuściła broń i skuliła się w sobie. Major czekał właśnie na to. Wyłączył dźwięk w momencie otwarcia drzwi i wkroczył do środka wprost na bezbronnego Kuntza.
- Trzeba mnie było posłuchać za pierwszym razem skurwysynu!- wrzasnął
- Postawię cie za to pod ścianą – nie zdążył powiedzieć nic więcej gdy cios z kolby pistoletu w potylicę powalił go na ziemię nieprzytomnego.
- Ktoś z was chce do niego dołączyć? – zapytał adiutantów mierząc w nich z broni plazmowej. Zapanowała cisza. – Tak myślałem. Weźcie kolegę do sanitariusza. -
-Tak jest sir! – odpowiedzieli po czym pozbierali rannego żołnierza i wyszli. Thad podłączył się bezpośrednio pod interkom w całej placówce.
- Uwaga. Uwaga. Mówi Major Thadeus Wojcik. Tymczasowo zastąpiłem rannego Kuntza. Cały personel natychmiast zgromadzi się na pokładzie Insolence. Powtarzam. Cały personel znajdujący się na terenie stoczni natychmiast zgromadzi się na pokładzie Insolence. To nie są ćwiczenia. Załoga, stanowiska bojowe. Przygotować się do startu. Główny mechanik proszony na mostek. Powtarzam, to nie są ćwiczenia! 10 minut. – Wygłosił komunikat. Całym ośrodkiem zatrzęsła panika. Zdezorientowani cywile pracujący nad witalnymi systemami i mieszkający tutaj od długiego czasu nie byli przygotowani do tak gwałtownego opuszczania planety. Komunikat oficera nie pozostawił im jednak wyboru.
Thad wziął nieprzytomnego Komandora i umieścił go na jednym z krzeseł. Przypiął go elektrycznymi kajdankami i pozbawił broni ręcznej. Niedługo potem kolejka przywiozła głównego mechanika.
- Sir, prosił mnie pan na mostek. Sierżant Kumura Osaka na rozkaz- zasalutował żołnierz.
- Spocznij. Raport na temat stanu uzbrojenia poniekąd znam. Kuntz wspominał coś o 20% zapasie gazu w zbiorniku? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że mamy jeden zbiornik z gazem?-
- W zasadzie to tak sir. Pancerniki i inne statki posiadają działa ukryte w burtach. Każde z dział posiada wymienialny zbiornik z gazem Superia. Owy zbiornik przykręcany jest przez siłownik do generatora plazmy. Zasadniczo wygląda to jak walec z drugim walcem w środku i wydrążoną przestrzenią pomiędzy. Oczywiście to znacznie bardziej skomplikowane. Superia znajdujące się pod ciśnieniem wstrzykiwane jest do przestrzeni pomiędzy walcami w odpowiedniej dawce i korzystając z olbrzymiego pola magnetycznego zgniatany wokół wewnętrznego walca. Ten z kolei naładowany jest potężnym ładunkiem elektrycznym. W momencie wystrzału, wewnętrzny walec się cofa, przenosząc całą energię na gaz, który imploduje pod wpływem pola magnetycznego a następnie gwałtownie rozszerza się zamieniając się w plazmę o olbrzymiej temperaturze, wystrzeliwaną ułamek sekundy później w przestrzeń. Oczywiście zasięg, siła rażenia oraz temperatura zależne są od średnicy działa, ilości gazu i energii, która jest przekazywana z niezależnych generatorów –
- Tak, znam szczegóły techniczne działa plazmowego, co do cholery z tym zbiornikiem?- Thadeus przerwał sierżantowi wywód-
- Tak sir, przepraszam sir. – kontynuował – więc, tam każdy zbiornik był wymienialny bo działa znajdowały się wewnątrz i łatwo było się do nich dostać. Insolence posiada działa na zewnątrz, zawieszone pod pokładem na wieżyczkach. Każda wieża posiada 4 działa. Łącznie na stronę przypada 200 wież. Co 50 metrów każda. Nie sposób zbudować maszyny, która wymieniałaby tak wielkie ilości pojemników naraz. Dlatego zbudowaliśmy je inaczej. Teraz nie mają dokręcanego źródła Superia. Dostarczane jest ono przewodami płynącymi z umieszczonego w centralnej części statku zbiornika zbudowanego z Hyperium. Zbiornik ma wielkość kilometra sześciennego pod dziesięciokrotną kompresją. Wystarczająco dużo, żeby zasilać wszystkie działa przez 5 godzin nieprzerwanego bombardowania.
- Czyli 20% to aż nadto zważywszy na relatywnie małą liczbę dział, którymi teraz dysponujemy. Czy jest jakieś zagrożenie ze strony pustych wieżyczek? Są podłączone do systemu? I kto w ogóle wymyślił taki zbiornik? Przecież podczas trafienia wysadzi w powietrze cały statek! – zaniepokoił się Wojcik.
- Sir. Masowy zbiornik pozwolił skompresować gaz. W okrętach stosujących zbiorniki wkręcane nie ma takiej możliwości bo karnistry nie wytrzymają takiego ciśnienia. Jeden karnister wystarczy na 10 strzałów po czym musi zostać przeładowany co opóźnia strzelanie. Ponadto system jest wolniejszy. Insolence może wypalić co 5 sekund, niemal dwukrotnie szybciej, poza tym jest to ogień jednostajny i dużo mocniejszy. Mamy najnowsze działa, Piątki, o co ciekawe, średnicy 5 metrów. A co do niebezpieczeństwa. Gdy trafi się pancernika w burtę z działem, w którym jest pełno gazu łatwo wywołać wybuch. U nas zbiornik jest w centrum. Jedynie ostrzał, który pozbawiłby statek połowy poszycia mógłby dotrzeć tak głęboko. Sama trafiona wieżyczka odcinana jest od gazu automatycznie nie pozwalając na wtórne wybuchy. Nie ma bezpieczniejszego systemu. – skwitował Osaka.
- Dobra. 10 minut gadania minęło. - Wojcik podpiął się pod czujniki okrętu. Wskazywały na znaczną ilość personelu. Wszyscy znaleźli się w środku – Poderwij go do lotu – wydał rozkaz
- Sir. To trochę potrwa. Atmosfera tutejszej planety jest bardzo niestabilna. Musimy wpompować jak najwięcej tlenu do statku spod kopuły jak się da. Wtedy odczekać odpowiednio długo, aż powłoka się oziębi a w końcu wyłączyć grawitację tak byśmy mogli się ruszyć z miejsca. –
- Ile czasu? –
- Z moich obliczeń… 24 godziny-
- Kurwa, to są chyba jakieś jaja. Wpierw on a teraz jeszcze ty? Nie mamy na to czasu. – zdenerwował się Thad. Podpiął się do interkomu
- Uwaga cały personel, przygotować się na ostry start. – wydał polecenie po czym spojrzał na sierżanta Osakę i dodał – Nie mamy czasu. Ziemia lada moment zostanie zaatakowana. Za godzinę nie będzie co zbierać. Musimy ruszać i to już. Wpompuj ile tlenu możesz i wyłącz grawitację. Zdejmij pole siłowe z zewnętrznej bariery i podnieś pole statku. – odblokował terminale i pozwolił sierżantowi zrobić co rozkazał. Sam tymczasem wbił kurs z miejsca nawigatora i wróciwszy do głównej konsoli wcisnął kilka przycisków.
- Lepiej usiądź. Uruchamiam wojskowy dopalacz za 10 sekund – Zaczął odliczać…
-10…9…8…7…6…5…4…3…2…1… Start – Okrętem zatrzęsło. Potężny gigant pierwszy raz odpalił silniki podświetlne. Cała ilość tlenu jaka została w wewnętrznej kopule zapaliła się tworząc piekło pod wewnątrz szklanego poszycia. Gdyby nie warstwa aerożelu, szkło stopiłoby się rozbijając całą strukturę. Wszystko drżało. Sensory i czujniki szalały, tarcze jednak utrzymały spójność. Major poruszył wajchę i Insolence ruszył przebijając się przez taflę szkła i aerożelu gwałtownie zmieniając temperaturę otaczającej planetę atmosfery. Wodór, który znajdował się na zewnątrz zapłonął podsycony żarem z głównego silnika zostawiając ognisty ogon za kolosem opuszczającym planetę. Konstrukcja szklana w końcu runęła i dopalające się resztki tlenu zmieszały się z wsączającym się wodorem. Z mostka Insolence, który oddalił się na bezpieczną odległość dało się zauważyć jak korona planety rozpala się w miejscu, z którego odlecieli zajmując stopniowo całą planetę ogniem słońc. Stałe jądro roztopiło się i zaburzyło naturalną równowagę planety. Ciśnienie, którym napierała atmosfera zmalało, to od wewnątrz zwiększyło się. Cała planeta zaczęła pękać, w końcu zapadła się uwalniając eksplozję kaldery zajmującej większą część planety. Całe ciało niebieskie rozsypało się w drobny mak zasypując przestrzeń gradem meteorytów. Tuż po tym jak okręt wszedł w Hiperprzestrzeń.
Kuntz obudził się w końcu, spojrzał na Wojcika i odruchowo chciał sięgnąć po broń ręczną. Elektryczne więzy uniemożliwiły mu jednak ruch. Bolała go głowa.
- Osobiście wydam rozkaz plutonowi egzekucyjnemu żeby cię zastrzelił – rzekł z grymasem na ustach po czym splunął.
- Z całym szacunkiem sir. Zamknij kurwa ryj! Gdybyś słuchał co mam do powiedzenia, to bylibyśmy już dawno w drodze a przez twoje pierdolenie może już być za późno. – odparł Thad
- Haha, sądzisz, że jakiekolwiek tłumaczenie pomoże ci teraz marny żołnierzyku? Nie trzeba było zadzierać ze starszymi stopniem. Takich jak ty jadam na śniadanie. Sierżancie – skierował rozkaz dla głównego inżyniera Osaki – proszę odebrać broń Majorowi i zdjąć ze mnie te pieprzone kajdanki. –
- Rób co chcesz Kumura. Wiesz jaka jest sytuacja, wiesz, że potrzebujemy tego okrętu. Jeśli dolecimy do Ziemi i nie mam racji, sam poddam się pod sąd wojskowy. Masz wybór poczekać 20 minut i się przekonać, albo żyć w przekonaniu, że spieprzyłeś wtedy gdy miałeś szansę się wykazać. Nikt inny nie obroni Ziemi. – Thad postawił sierżanta przed trudnym wyborem. Z jednej strony łańcuch dowodzenia kazał mu słuchać Kuntza, z drugiej, wiedział, że nikt z wojskowych nie jest na tyle głupi by ryzykować plutonem egzekucyjnym gdyby nie miał racji. Wyobraził sobie Ziemię obleganą przez nieprzyjacielską flotę, grymas uśmieszku nielubianego Komandora dumnego z zastrzelenia Majora i wieść o zniszczeniu kolebki ludzkości. Nie chciał tego przeżywać. Skierował wzrok ku najstarszemu stopniem i rzekł
- Przykro mi sir. Nie chciałbym żyć z wieścią, że siedziba Galaktycznego rządu uległa zniszczeniu. Ziemia to ikona. Bez niej wszystko się rozsypie. –
- Arrrrrgh – zagulgotał Kuntz – obu was rozstrzelam, niech tylko się stąd uwolnię. Wojcik jesteś skończony, skończony rozumiesz? – kolejny cios w głowę zamknął usta niefrasobliwemu oficerowi. Tym razem do kompletu więzów doszedł stary dobry knebel.
- Jeszcze słowo i bym go zastrzelił. Dzięki – Thad skierował wzrok ku Osace, który najwyraźniej miał dość ujadania i wziął sprawy we własne ręce.
- Proszę bardzo. Nigdy go nie lubiłem, zawsze tylko zrzędził i wywyższał się nad innych. Ścierwo nie człowiek. Urodził się poza Ziemią i ma straszny kompleks Ziemskości. Każdego kto wywodzi się z tej planety traktuje jak śmiecia. – odparł inżynier po czym dodał – niedługo będziemy na miejscu. Obyś miał rację sir! –