12 sie 2009

Medycyna Przyszłości - cd..

Doba Ziemska zdawała się ciągnąć niczym 36 godzin. Asystenci Thomasa zostali zwolnieni do swoich starych obowiązków i odlecieli już z planety. Thomas i Aibiel oczekiwali w swoich kajutach. Z zastoju wyrwał ich jednocześnie komunikat hololinku o otrzymaniu nowych rozkazów. O ile mina Barreta zdawała się pokazywać lekkie zdenerwowanie o tyle oczy Aibiela zabłysnęły blaskiem supernowej. Cokolwiek mu zlecono, musiało mieć technologiczne źródło. Wyrwał mikroczip z danymi z Hololinku i wybiegł ze swojego statku. Chwilę później pojawił się przy transportowcu lekarza, który zdawało się, oczekiwał go. Właz był otwarty. Nie zwracając uwagi na Thomasa, Aibiel wbiegł do środka w kierunku konsoli zapasowej. Włożył mikroczip do terminalu i jego oczom ukazał się plan statku. Nie tego, w którym siedział, choć korzystającego z jego dobrodziejstw. Model, który przedstawiał hologram był bowiem hybrydą, połączeniem obu statków, które stały w hangarach. Zadziwiająca konstrukcja okazała się być supernowoczesnym statkiem szpiegowskim, wyposażonym w najnowocześniejsze zdobycze Ziemskiej techniki. Rozkaz mechanika brzmiał prosto – poskładać go do kupy. Do pomieszczenia wszedł Thomas i beznamiętną twarzą spojrzał na radość kompana.
- Jak dziecko - stwierdził ironicznie.
- Człowieku to jest COŚ! – krzyknął Abe – Nasze dwa statki to rozmontowany model tego super szpiegowskiego krążownika. Nie dość, że ma prototypowe silniki, to jeszcze zamontowano mu tarcze piątej generacji i pochłaniacze zdolne oszukać niemal każdy dostępny radar ! – ekscytował się Garenstan
- Nie ciesz się tak, nie będzie Twój. Według tego rozkazu, po zbudowaniu tego statku, czymkolwiek by nie był, mamy rozkaz przekazać go naszemu nowemu koledze, który – spojrzał na zegarek – obudzi się za 3 godziny. Swoją drogą. Wiesz do czego służy złącze, które kazano mi wszczepić na karku ? – spytał lekarz.
- Tak się składa, że wiem. Dwadzieścia kilka lat temu chciano wdrożyć rewolucyjny program Enforcer 4. Miał on zastąpić wysłużone dwójki i dołączyć do trójek. Projekt spalił na panewce. Nie mam pojęcia, skąd wzięto bazę do szkieletu, ale był potężny i okropnie silny. Miał ogromne możliwości, jednak jego obsługa przekraczała możliwości fizyczne ludzi. Pomyślano więc o dodatkowym wszczepie na karku, który miałby odciąć przepływ informacji z mózgu do ciała a dopływać do szkieletu mecha. Niestety, pomysł choć bardzo obiecujący skończył się gdy okazało się, że po odcięciu przepływu sygnału tak wysoko, ludzie po kilku sesjach tracili władzę w nogach. Im więcej sesji tym gorzej – skończyło się na kilku zgonach Cóż mogę rzec.. cybernetyczne mięśnie nie obumierają, mając to na uwadze domyślam się, że ktoś wysoko szykuje mu potężną zabawkę. – wyłożył Aibiel
- Wojskowi .. szlag by ich i ich pieprzone tajemnice – wrzasnął zdenerwowany lekarz. – Miałem z niego zrobić cyborga i to wszystko, nikt nie mówił do cholery o niańczeniu go podczas jakichś zasranych eksperymentów. Do kurwy z tym wszystkim. Jeśli wojsko nie chce nam powiedzieć wszystkiego już teraz, to powiedzą nam to gdy wyciągniemy ile informacji się da od naszego pacjenta. – zagrzmiał lekarz.
- Ile pan wyciągnie. Ja mam robotę do wykonania i jeśli pan pozwoli, chciałbym zacząć już teraz. – zaproponował Abe. Thomas chcąc nie chcąc musiał opuścić statek. Udał się do ambulatorium gdzie jego pacjent kończył rekonwalescencję i miał się obudzić lada moment.
Usiadł przy łóżku swojego pacjenta i oczekiwał.. Co chwila spoglądał na zegarek. W końcu 24 godziny upłynęły i pacjent obudził się zgodnie z przewidywaniami. W jego oczach dało się dostrzec ogromny strach, grymas bólu i widmo śmierci. Był zdezorientowany i prawdopodobnie jego oczy nie mogły złapać ostrości, macał się po brzuchu szukając rany, która niemal pozbawiła go życia. Nie mógł wydusić słowa. Lekarz podał mu szklankę wody. W końcu z jego gardła zaczął wydobywać się cichy dźwięk, nie przypominający jeszcze słów.
- Spokojnie, jesteś w szpitalu. Żyjesz. Słabo widzisz i nie możesz mówić bo spędziłeś sporo czasu w komorze kriostazy. Nic Ci teraz nie grozi. Twoje rany zostały załatane. – powiedział spokojnie Thomas. Jego pacjent zaczął nabierać normalnych kolorów. Jego rozbiegane oczy skupiły się na nim i badały jego postać. Podniósł koszulkę i siadając zajrzał na brzuch. Nie było nawet blizny. Dało się usłyszeć wyraźny oddech ulgi. Ulgi człowieka, który minął się ze śmiercią o włos. W końcu udało mu się wydusić ciche słowo
- Dziękuję – zamilknął znów chwytając się za gardło i masując je. Thomas podał mu kolejne naczynie. Tym razem wypełnione izotonicznym roztworem.
- Wypij to. Postawi Cię na nogi i pozwoli odzyskać sprawność, w tym mowę. –
Pacjent wypił duszkiem zawartość i skrzywił się na lekko kwaśny smak. Barret zaśmiał się
- Musisz się przyzwyczaić. Od dziś do końca życia codziennie będziesz musiał wypijać 100 mililitrów tego płynu by utrzymać się przy życiu – dodał.
- Gdzie ja jestem ? Kim Ty jesteś ? Wygraliśmy ? – Wydusił cicho cyborg.
- Jesteś na planecie Tantal 5 w niezamieszkałym systemie Tantal. To tajna placówka medyczna. Ja nazywam się Thomas Barret, jestem lekarzem, który poskładał Cię do kupy i nie mam pojęcia co miałbyś wygrać. Widzisz ..według akt leżałeś w komorze 88 lat. Wszystko co kiedyś znałeś i kochałeś prawdopodobnie już nie istnieje albo bardzo się zestarzało, a Ty sam dawno zostałeś uznany zabitym w akcji. Nie mam pojęcia kim jesteś, skąd pochodzisz i dlaczego Twoje akta zostały wymazane z historii. Być może Ty sam będziesz w stanie udzielić mi odpowiedzi na ten temat. – odparł skruszonemu teraz człowiekowi lekarz. Jego mina mówiła wszystko. Był przerażony sytuacją. Dla niego jeszcze przed chwilą prowadził normalne życie, być może był kimś, miał żonę i dzieci, dziś jest 88 lat starszy i nie ma do czego wracać.
- Boże – wykrztusił.. w oczach stanęły mu łzy – 88 lat .. porzucili mnie na 88 lat ? Nie mogę uwierzyć. Nie było wcześniej sposobu uleczyć mnie ? Dlaczego teraz ? nie 80 lat temu, nie za 80 lat ? – wyrzucił z siebie. Jego głos był już niemal naturalny.
- Trudno mi stwierdzić. Wykonuję tylko rozkazy, opracowano skomplikowane systemy transplantologii i przeszczepów biomasy, która wypełnia teraz Twoje ciało w bardzo dużej powierzchni imitując Twoje prawdziwe, zniszczone organy. Po to ten płyn, który musisz pić. Pozwoli ci zachować ich kształt i utrzymać siły. – Thomas przerwał na chwilę, po czym dodał – Więc kim jesteś ? Co pamiętasz ostatnie ? –
- Błysk działa.. mój pancerz nie wytrzymał.. przeszywający ból, później wybuch i lot.. olbrzymi hałas a później cisza, która wypełniła moje uszy.. ten przerażający ból.. nie mogłem ruszyć nogami .. a później czułem jak uchodzi ze mnie życie. Czułem jak słabnę, moje nanoboty nie zadziałały. Czułem, że słabnę i straciłem przytomność.. nazywam się Thadeus Wozniak .. jestem .. byłem pułkownikiem Ziemskiej armii. – Cicho stwierdził żołnierz.
- Opowiedz po kolei. Od początku jak skończyłeś w takim stanie ? – odparł Barret
- Żeby opowiedzieć wszystko muszę cofnąć się rok wstecz..

8 sie 2009

Preludium. Rozdział pierwszy - Medycyna Przyszłości.

36 godzin później.
Spore pomieszczenie wypełnione było skomplikowaną aparaturą. Musiała to być najnowocześniejsza sala zabiegowa. Na środku leżał już pojemnik z zamrożonym pacjentem. Nad nią wisiał laser medyczny wraz z chwytakami i ogromem innej skomplikowanej aparatury medycznej. Pokój rozświetlały świecące matowo białym światłem ściany oraz sufit. Równomierne oświetlenie było dużo lepsze niż zwykła lampa. Nie było też potrzeby doświetlać środka pacjenta gdyż zespół lekarzy nie znajdował sięprzy nim a w osobnych pomieszczeniach sterujących pracą chwytaków, lasera i innego oprzyrządowania rodem z XXIX wieku. Thomas Barret wraz z kilkoma zaufanymi lekarzami byli gotowi. Przesyłka, na którą czekali nie dotarła jednak na czas. Oczekiwanie tworzyło niepotrzebne napięcie, powodowało myśli na temat słuszności takiego działania. Człowiek w komorze według danych znajdował się w niej 88 lat. Zważywszy na ogromną dziurę wyrwaną w niemal całym brzuchu, nie szczędząc narządów wewnętrznych i kręgosłupa dziw wziął lekarza. Owy człowiek powinien być martwy. Konwencjonalne metody leczenia – nawet tak zaawansowane nie mogły uratować mu życia. Kręgosłup, żebra, żołądek, nerki, wątroba, jelita, trzustka, wszystkie mięśnie i połowa centralnego systemu nerwowego. Tego nie da się po prostu przeszczepić. Musieli wiedzieć to już wtedy. Dlaczego umieszczono go w komorze Kriostazy zamiast pozwolić mu umrzeć ? Tego wiedzieć nie mógł… jeszcze.
Konsternację przerwał komunikat o wylądowaniu kolejnego statku kosmicznego. Zważywszy na wyalienowanie miejsca, które zostało wybrane musiał to być dostawca paczki. Po chwili do pomieszczenia wszedł szczupły, średniego wzrostu mężczyzna o czarnych włosach i ubraniu roboczym. Sprawił wrażenie podrzędnego mechanika. Tym, co przykuwało uwagę, był uśmiech i rozentuzjazmowanie owego człowieka. Wydawał się chłonąć wszystko oczyma jak małe dziecko w sklepie z zabawkami. Niemal w biegu przeszedł obok lekarza bez przywitania nawet i podbiegł do aparatury medycznej.
- Nie dotykaj ! – Wrzasnął Barret do nowoprzybyłego. – 2 godziny kalibrowałem instrumenty nie po to, żebyś macał je brudnymi palcami. –
- Spokojnie, chciałem tylko zobaczyć. To niesamowite, o to – wskazał na urządzenie znajdujące się nad komorą kriostazy - laser medyczny bpr x22 zbudowany przez Intech Corp w 533 roku. Wspaniała maszyna, w dodatku widzę subtelne modyfikacje. A to tu – wskazał następne – chwytak bezdotykowy. Macie w tym szpitalu niemal kosmiczną technologię – dodał.
Wyraźnie zbił z tropu lekarza. Kompletnie zagubiony nie wiedział, czy ma się złościć na brak manier obcego, czy może podziwiać za tak obszerną wiedzę technologiczną. Osprzęt, który wymienił, rzeczywiście był taki jakim go opisał. W dodatku wyłapał modyfikacje, których przecież nie ma w oficjalnych papierach.
- Nazywam się Thomas Barret i mam doprowadzić tego oto człowieka – wskazał na komorę kriostaty – do stanu użyteczności. Gdzie paczka, którą polecono mi dostarczyć ? – Zapytał.
- Och, proszę wybaczyć moje maniery – Odparł mechanik – Nazywam się Aibiel Garenstan. Oczywiście, paczka została przekazana waszemu człowiekowi i wręcz dziwię się, że nie dotarła tu przede mną. Nie omieszkałem obejrzeć pańskiego wspaniałego statku. Zupełnie niepodobny do innych transportowców. Chętnie przyjrzę mu się z bliska gdy skończymy całe to przedstawienie. Swoją drogą, nie wiedziałem, że materiały genetyczne musi przewozić mechanik i to pod klauzulą poufności – dodał skonfundowany.
- Cóż. Nie musi – Odparł Barret dodając – jaki poziom bezpieczeństwa posiada pan, panie Garenstan ?
- Wystarczy Abe. O ile mi wiadomo otrzymałem poziom prezydencki tuż przed wyruszeniem na tę misję. Certyfikaty mam w terminalu pokładowym, jednak nie otrzymałem jak dotąd żadnej konkretnej informacji. –
- Hmm prezydencki powiadasz. O ! - lekarz wyraźnie podniósł ton na widok olbrzymiego pakunku przetransportowanego do pomieszczenia medycznego tuż obok komory. – Zaraz dowiesz się po co potrzebny był mechanik i dlaczego wszystko jest tajne.
Thomas podszedł do pojemnika i wykonawszy proces autoryzacji otworzył go. Pudło składało się z kilku części. Po prawej w specjalnie spreparowanym pojemniku zgromadzone były elementy biologiczne potrzebne do podtrzymania życia. Nie było w nim narządów wewnętrznych, za to masa przeróżnych komponentów, które nie miały nic wspólnego z normalną biologiczną budową człowieka. W środku w specjalnie uszczelnionym pojemniku znajdowały się nanoboty medyczne 4 generacji. Po lewej natomiast w dodatkowej skrzyni był ładunek, który budził w doktorze mieszane uczucia.
- Oto sprawca całego zamieszania. – Rzekł po czym otworzył górne wieko komory i wyjął… kompletną kość lewej ręki wraz z barkiem, jedyną różnicą było to, że trzymany fragment przyszłego ciała, nie był kością. Było to wspaniałe osiągnięcie techniki cyborgizacji. Kość zbudowana była z mikro włókien węglowych z dodatkami polimerów usztywniających i Hyperium. Cała konstrukcja była twardsza od zwykłej kości ponad stukrotnie. Była nie do złamania w normalnych warunkach, odbijała pociski miotane oraz opierała się plazmie do poziomu 5. Co najważniejsze była zabroniona od prawie stu lat w całym wszechświecie pod karą śmierci.
- O … ! – wycedził zapowietrzony Abe, powstrzymując się od przeklęcia . Spodziewał się wszystkiego tylko nie tego. Ani za życia doktora ani za jego nigdzie we wszechświecie nikt nie widział owej technologii, jego uczucia były mieszane. Z jednej strony wiedział, że owy przedmiot mógł doprowadzić do jego śmierci, z drugiej był niesamowicie ciekaw rozwiązań konstrukcyjnych i wszystkiego co wiązało się z tym niesamowitym osiągnięciem. Podszedł nieśmiało do doktora i skrzyni i zajrzał w głąb pojemnika. To co zobaczył sprawił, że ugięły mu się nogi. Właśnie w tej chwili zrozumiał co mieli zamiar zrobić. Kompletny szkielet i system mięśniowy człowieka w formie cybernetycznej.
- Mój boże .. Ty chcesz zrobić z niego cyborga ! – krzyknął i odłożył trzymany w ręku sztuczny mięsień, kolejny cud techniki węglowych mikro włókien. Mięśnie wielokrotnie silniejsze od ludzkich, były niemal tak potężne jak siłowniki hydrauliczne montowane w starych Enforcerach. – Chyba wolałem nie znać tej pieprzonej tajemnicy – dodał mocno wystraszony.
- Tak .. – Odparł doktor. - Z polecenia Ziemskiego rządu uczynimy z niego cyborga. Owy człowiek jest oficjalnie martwy od 88 lat. Prawdopodobnie już nikt go nie szuka. Zapewne nawet nie istnieje w kartotekach. Tutaj nie ma nic poza datą włożenia do pojemnika. – Dopowiedział, złapał Aibiela za ramię i powiedział
- A teraz wybaczysz. Mamy pracę do wykonania. Proszę, opuść pomieszczenie medyczne. – i udał się do pomieszczenia kontrolnego.
Nie trzeba było powtarzać drugi raz. Przestraszony mechanik niemal wybiegł z pomieszczenia.
Barret wszedł do kontrolni, zajął miejsce przy terminalu medycznym. Położył rękę na panelu sterowania. Dopiero teraz dało się zauważyć, że w nadgarstku ma przymocowane dziwne małe urządzenie. Teraz z panelu wysunęła się zapadka i wtyczka szybkim ruchem wbiła się w jego nadgarstek. Przez chwilę w jego głowie zaszumiało i zrobiło się czarno. Po chwili znalazł się w wirtualnym interfejsie terminalu. Zwyczajny terminal pozwalał przerzucać okienkami myślą bądź dłonią, ten był znacznie zmodyfikowany. Pozwalał na płynny ruch w obrębie wirtualnej rzeczywistości a każdy jego ruch miał odzwierciedlenie w maszynach które zaprogramował pod siebie. Chwilę po nim podłączyło się jego dwoje asystentów, trzeci, kończył właśnie segregację oprzyrządowania w skrzyni przy komorze kriostazy.
- Zaczynajmy – stwierdził Barret.
Wykonał kilka skomplikowanych ruchów, kreśląc ręką w powietrzu znaki odpowiadające chwytaniu, podnoszeniu, przeciąganiu, wstrzykiwaniu i wszelkie inne jakie mógł robić lekarz. Operacja się zaczęła. W realnym świecie główny lekarz oraz jego 3 asystentów siedziało przy swoich terminalach podczas gdy cała maszyneria w szczelnie zamkniętym teraz pomieszczeniu rozpoczęło odzwierciedlanie wirtualnych gestów na pacjencie. Komora kriostazy zaczęła się rozmrażać, w chwili gdy lód wysublimował w parę i został odprowadzony chwytak podniósł pierwszy z pojemników w centralnej części. Wstrzyknął pacjentowi by zabić stare nanoboty. Po chwili jego ciało dostało konwulsji i nastąpiła śmierć kliniczna. To był moment do wstrzyknięcia nowej krwi i pierwszej części nanobotów 4 generacji. Zamknęły one krwioobieg wokół maszyny do utleniania wyłączając płuca i rozpoczęły naprawę serca i mózgu. Pacjent, formalnie nieżywy był teraz możliwy do operowania i ożywienia później.
Maszyny wykonywały skomplikowane operacje. Pierw laser odciął kompletnie dolną część tułowia na wysokości przestrzelonego brzucha a wysięgnik umieścił ją w celu konserwacji. Następnie rozpoczął operację odzierania kolejnych części ciała ze skóry i mięśni. Następny etap był trudniejszy. Laser skrupulatnie i bardzo precyzyjnie odciął górną część układu oddechowego oraz pokarmowego i zamroził je w formalinie medycznej. Teraz resztki człowieka były tylko głową, resztkami kręgosłupa obciętego w połowie oraz żebrami. Lekarz dokończył usuwać części człowieka do stanu w którym został obdarty z górnej i tylnej części czaszki mózg oraz kręgosłup z przytwierdzonym sercem. Podnośnik bezdotykowy podniósł to co zostało a reszta została uprzątnięta. Na miejsce starego ciała jeden z asystentów ułożył skrupulatnie części nowego szkieletu. Nogi umieszczone już w miednicy i przytwierdzone do sztucznych mięśni. Ramiona, teraz wraz z barkami i żebrami, oczywiście już umięśnione w pełni czekały na przytwierdzenie kręgosłupa. Dziwny widok jak szkielet z białego zmienił się w czarny. Inny w tym czasie rekonstruował kręgosłup skrupulatnie usuwając krąg po kręgu do samego dołu i wymieniając je na ten sam kompozyt z którego została zrobiona reszta szkieletu. Żmudną pracę dopełniała rekonstrukcja odnóg centralnego systemu nerwowego za pomocą biomasy, genetycznie przystosowanej do jego ciała. Gdy cały kręgosłup nabrał nowego kształtu mózg został z powrotem osłonięty poprzez zrekonstruowaną czaszkę. Teraz z oryginalnego ciała pozostał tylko mózg, twarz wraz z oczami oraz część rdzenia wraz z sercem. Całość systemu nerwowego została z powrotem położona na stole w miejscu gdzie czekała już reszta nowego ciała. Barret wraz z asystentem działając na dwie maszyny skrupulatnie przymocowali stopem polimerowym żebra do kręgosłupa. Następnie to samo stało się z biodrami, i ramionami. Kompletny szkielet został w celach prewencyjnych otoczony zjonizowaną białą farbą imitującą naturalną kość a mięśnie . Laser wykonał jeszcze tylko ostatnie cięcie pozbawiając człowieka serca. W tej samej chwili obaj asystenci odpowiedzialni za odbudowę kostno nerwową przymocowali nowe, sztuczne, ulepszone serce do krwioobiegu i systemu nerwowego. Teraz zautomatyzowany system biologiczny odbudował część krwioobiegu . Z formaliny wrócił układ oddechowo trawienny i został włączony do systemu odbudowy organów wewnętrznych. Pacjent zaczął na nowo nabierać kształtów człowieka. Od teraz Barret i asystenci na przemian z automatycznym systemem odtworzyli jelita i resztę zniszczonego systemu trawiennego, jak również wszystkie inne ważne organy wewnętrzne człowieka. Wszystko wykonane z naturalnej genetycznie biomasy i przystosowane do działania w tym specyficznym organizmie. Z formaliny wróciło to co najważniejsze było w odciętym dole. Układ rozrodczy. Wszystko po kolei przytwierdzane nerwami i naczyniami krwionośnymi. W końcu całość wyglądała jak straszne zombie odarte ze skóry z czarnymi, zamiast czerwonych, mięśniami. Tutaj system dokończył dzieło powlekając każdy mięsień miękką naturalną powłoką imitującą organiczne pochodzenie. Na koniec powleczona została skóra. Po wielogodzinnej, szalenie skomplikowanej operacji człowiek był niemal gotowy. Nim Barret zamknął klatkę piersiową, jego asystent wstrzyknął jeszcze drugą porcję krwi wypełniając cały nowy system nerwowy wraz z drugą dawką nanobotów 4 klasy. Pacjent został ożywiony i przeszedł na wewnętrzny system działania. Od teraz jakiekolwiek drobne usterki miały być naprawione przez nanoboty. Skóra, zdjęta ze starego ciała wymieszana z biomasą była zupełnie naturalna. Zarost na twarzy, owłosienie ciała i głowy, wszystko zgadzało się tak, że sam pacjent nie poczułby różnicy. Ostatni etap miał właśnie nastąpić. Kolejna maszyna wbiła pacjentowi w nadgarstek odbiornik, taki sam jaki miał lekarz, dodatkowy został wbity w kark tuż u podstawy czaszki. W tamten też odbiornik podłączono specjalny program, który ograniczył mentalnie możliwości masy mięśniowej do 120% przeciętnej wartości.
Lekarz odłączył się od terminala i sięgnął po napój regeneracyjny. Wielogodzinna podróż w wirtualnej rzeczywistości wycieńczała organizm doszczętnie. Był jednak z siebie zadowolony. Miał prawo. Wykonał pierwszą od niemal wieku taką operację, jako pierwszą swoją w życiu i zapewne ostatnią. Nie chciał tego robić nigdy więcej. Człowiek z kriostazy umieszczony został na oddziale medycznym. Nanoboty miały 24 godziny by go obudzić. 24 długie godziny.

1 sie 2009

Nowa Seria - Preludium. Prolog

Niniejszym kończę serię "Do Gwiazd". Od tej chwili aż do odwołania obowiązywać będzie uniwersum "Preludium".



- Milion – padła szorstka wypowiedź. Człowiek, który ją wycedził ubrany był schludnie, w biały kombinezon. Miał około 180 cm wzrostu, średnią posturę ciała, ciemne włosy i wąsy. Jego głos był stosunkowo cichy jednak zdecydowany i władczy. Jego rozmówca siedział po drugiej stronie starego dębowego biurka. Zupełnie odstającego od syntetycznych lekko lśniących ścian.
- Milion ? Jebło Cię ? Powiedziałem Ci już, że trzysta tysięcy to maks co możemy zaoferować. – odparł mężczyzna ubrany w wojskowy mundur. Był wyraźnie podenerwowany. Sięgnął do pudełka na biurku i wyjął z niego cygaro, odgryzł końcówkę i wsadził w zęby. Potarł palcem po substancji na pudełku i przetarł po cygarze po czym pośpiesznie rozsmarował w skórę. Nie upłynęło dużo czasu a substancja rozpaliła cygaro, które wydało z siebie szlachetne buchnięcie.
- Generale.. – Stwierdził zupełnie beznamiętnie cywil – jeśli wy lubicie i możecie łamać prawo, proszę bardzo. Ryzyko zdemaskowania jest w tym wypadku zbyt wielkie a powiązania niepodważalne. Środki, których wymagam nie są specjalnie wyrafinowaną kwotą, pozwolą mi jednak zaszyć się, w którymś z cichych systemów bez potrzeby oglądania się za siebie. –
Jego ton jeszcze bardziej rozzłościł wojskowego. Generał wciągnął olbrzymią dawkę dymu do ust po czym wypuścił pokasłując. W końcu wydusił przez zęby
- Pięćset tysięcy i ani Solena więcej ! – krzyknął generał. Zapadła chwilowa cisza, po której cywil położył, trzymany do tej pory w ręce datapad i stwierdził
- Poszukajcie innego jelenia. Proszę uważać z tym cygarem. To nie zdrowe.. i od dawna nielegalne – Dorzucił tylko i obrócił się na pięcie w stronę wyjścia. Nie zdążył jednak zrobić dwóch kroków gdy potężne uderzenie pięści w blat wstrząsnęło jego ciałem.
- Osiemset tysięcy albo Cię kurwa na miejscu zastrzelę ! – wojskowy krzyknął tak mocno, że wypuścił cygaro z ust. Jego twarz była czerwona od zdenerwowania. Cokolwiek właśnie targował musiało być bardzo wartościowe skoro szedł na takie ustępstwa.
- Proszę, jednak nawet wojskowi potrafią myśleć racjonalnie. Myślę, że koniec końców się dogadamy. – Odparł z lekką nutką ironii mężczyzna w białym. – Jeśli mam to zrobić. Potrzebuję materiałów, laboratorium .. dobrze strzeżonego, oraz drużyny lojalnych ludzi. Ponadto potrzebuję małego statku transportowego. – Obrócił się i podszedł do biurka. Chwycił ponownie datapad a z kieszeni wyjął chip wielkości główki od pinezki.
- Tutaj znajdzie pan numer konta, oraz dane kontaktowe. Prześlę panu nazwiska ludzi, których proszę zwerbować. Gdy wszystko zostanie załatwione będę oczekiwał na transportowiec. – obrócił się w stronę wejścia i zrobił parę kroków, po czym odchylił głowę i dodał – Ah i przy okazji. Nazywam się Thomas Barret, przez dwa r – Syntetyczne drzwi rozsunęły się przed nim i zasunęły za nim. Generał chwycił w dłoń mikrochip i wsunął go do terminala. Przyłożył rękę do czytnika i po chwili przelał Soleny na konto rozmówcy. Chwilę potem z zamyślenia wyrwał go głos intercomu
- Próba ustanowienia bezpiecznego hololinku, zatwierdź autoryzację – upomniał się terminal.
- Połącz – Odparł generał i po chwili w małym urządzeniu stojącym na biurku zgromadziła się energia. Pojedynczy strumień światła strzelił delikatnie w górę, po czym rozszedł się i stworzył wirtualną postać rozmówcy. Tym razem była zaciemniona. Widać, nadawca chciał pozostać anonimowy.
- Generale – zabrzmiał głos hololinku – jak stoi sytuacja ? Jesteśmy gotowi ?
- Tak Sir, wystąpiły pewne komplikacje, głównie finansowe, ostatecznie udało się wynegocjować najlepszego specjalistę jakiego mieliśmy na liście. – odparł wojskowy
- Ile ?
- Osiemset tysięcy.. chciał milion, tylko o tyle udało się obniżyć jego oczekiwania. Miejmy nadzieję, że cała ta operacja będzie warta swojej ceny. Stoimy na krawędzi przepaści, jeden krok nie w tą stronę i runiemy głęboko w dół. – Stwierdził odbiorca.
- Wkalkulowane ryzyko. O Soleny się nie przejmuj. Sponsorzy załatwią sprawę. Tymczasem pilnuj by sprawa była cicha. Zorganizowałem Ci laboratorium na Tantal 5. Ładunek powinien być tam przetransportowany bez zbędnego rozgłosu. Pamiętaj, że trasa na Venegar Oli pełna jest oficjeli. Nie dajcie się skontrolować. W razie potrzeby ucieczka w hiperprzestrzeń. – Pouczył tajemniczy głos
- Tak Sir, wszystko będzie rozwiązane tak cicho jak się da. Proszę mi tylko powiedzieć, co z ładunkiem numer 2 ? – Spytał mundurowy.
- Tym niech zajmie się już Twój fachowiec, będzie bardziej wiarygodnie. Koniec połączenia – Hololink został zerwany i smuga światła rozwiązała się, pozostawiając mężczyznę samemu sobie. Rozsiadł się teraz głęboko w fotelu rozmyślając o całej sprawie. Jak wysoko musiał być ustawiony jego pracodawca skoro mógł wydawać rozkazy nawet generałom i dlaczego nie chciał ujawnić swojej twarzy ? Właśnie zdał sobie sprawę, że zabrnął za linię prawa i nie miał już odwrotu. Podniósł zgaszone cygaro ze sterylnej posadzki i rozpalił je ponownie. Pociągnął trochę dymu i wlepiając tępo wzrok w obrazek mieniący się na przeciwległej ścianie wyczyścił myśli.

***
Jakiś czas później Thomas Barret otrzymał wiadomość. Jego transportowiec czekał na niego wraz z koordynatami przesyłu w lokalnej bazie. Miał podać się za młodego biznesmena, co z resztą mając tyle pieniędzy nie było tak dalekie od prawdy, wejść na pokład i odlecieć. Bez szumu i rozgłosu. 17 miliardów istnień na Ziemi. Codziennie tysiące statków wychodziły z hiperprzestrzenni wokół planety, codziennie miliony osób przylatywały i odlatywały. Najbogatsi, najbardziej wpływowi, najważniejsi mijali się na zebrania i spotkania swoich firm. Główny ośrodek ludzkości, można było się tu zgubić. Na to właśnie liczył Barret wypełniając otrzymane polecenia.. Być Może najważniejszy, najtrudniejszy, najbardziej nerwowy etap jego życia właśnie się zaczął. Uciekł z Ziemi, której prawo niedługo miał złamać. Wspomniał czasy studiów medycznych oraz robienia specjalizacji, zdał sobie sprawę, że minęło już dobre 60 lat od tamtego czasu i minął już połowę dopuszczonego wieku dla człowieka. W tej chwili być może ostatni raz zobaczył swoją planetę. Tą, która zrodziła jego gatunek, jego, która wykształtowała go na najlepszego we Wszechświecie transplantologa i eksperta od krytycznych sytuacji medycznych. Rozejrzał się po kokpicie swojego statku. Już z zewnątrz wydało mu się, że maszyna, którą otrzymał nie była zupełnie zwyczajna. Pomijając fakt wielkości, wszak transportowce mogły mieć od zwykłych kilkunastometrowych do potężnych kolosów klasy Stonehenge o ponad dwu kilometrowej ładowni. Ten jednak był cokolwiek dziwny. Zbyt nowoczesny, nafaszerowany dziwną technologią, która nie mogła mieć zastosowania w zwykłych misjach transportowych.
- Szmugler – Pomyślał Barret i zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie owy statek nie zostanie jego mieniem zbyt długo. Nie martwił się tym jednak, za osiemset tysięcy Solenów mógł sobie kupić mały księżyc, a co dopiero statek. Ludzie, którzy zlecili mu to dziwne zadanie musieli być bardzo wpływowi. Milion Solenów, kwota, którą żądał. Czy mogła go postawić ponad prawem ? Czy owi ludzie są ponad prawem ? Nie znał nikogo kto miałby więcej niż miliard Solenów.. Magnaci, właściciele własnych planet. Solen to dziwna waluta. Zupełnie niepodobna do starych Ziemskich nominałów. Mówiono, że reprezentuje wartość pracy. Że jeden Solen to podstawowa jednostka wymiany usług i towarów. W jednej chwili stare pieniądze przestały istnieć i status ziemski zdążył do wyrównania. Nagle okazało się, że więcej Solenów ma, nie ten, który ma więcej gotówki, lecz ten, który ma więcej do zaoferowania. Wiedza, umiejętności, informacje, mądrość zaczęła się liczyć. Boom technologiczny, który nastał później przerósł nawet wynalezienie Hipernapędu.
- Ziemia, tu AFC numer 531/33/Xcvl gotowy do skoku na Aragon Latina, proszę przydział miejsca na skok – zakomunikował w hololink wyrwawszy się z zamyślenia.
- AFC 531/33/Xcvl, przestrzeń przyznana. Koordynaty 22.323/34.71/225.13 Czas przydziału, 2 minuty. – Zabrzmiała odpowiedź. Statek ruszył z olbrzymią prędkością w kierunku wyznaczonych współrzędnych. Lawirować pomiędzy innymi statkami nie było łatwo i dostęp do pilotażu w strefie Ziemskiej posiadał tylko zintegrowany z Centralnym Ośrodkiem Lotu autopilot a wszelkie próby manualnego podejścia mogły spotkać się z surowymi konsekwencjami. Czas płynął, 60 sekund na dotarcie i 10 na przygotowanie skoku pozwalał na zachowanie sporej rezerwy. Zza lewego wizjera wyłoniła się potężna sylwetka okrętu bojowego.
- Jasna cholera ! – wyraźnie zdumiał się Barret, ten sam, który targując się o olbrzymią stawkę zachował kompletną neutralność teraz zdobył się na taki wyraz zaskoczenia. Widok, który mu się jawił musiał być piorunujący...
- to musi być Vanity, nowy Ziemski Superniszczyciel. – Stwierdził sam do siebie – Jest jeszcze większy niż Insolence ! – Pokręcił głową z niedowierzaniem. Widok, który ukazał mu się mógł przyprawić o silniejsze bicie serca. Jeden z dwóch Superniszczycieli w całej galaktyce . Długi na 12 kilometrów , szeroki i wysoki na 4. Większy od niejednej stacji kosmicznej. Sam w sobie był miastem, ośrodkiem treningowym, rozrywkowym, centrum handlowym i lądownikiem dla innych statków, w tym pancerników. Przede wszystkim był jednak potężną machiną do niszczenia. Lekarz nie mógł znać specyfikacji technicznej statku, jednak sama wielkość sugerowała, że jest w stanie zrobić wiele. Przypomniał mu się incydent na Reven Ao 88 lat temu. Wtedy to pierwszy raz użyto Insolence.. druzgocąca lekcja. Nigdy więcej żadna kolonia nie zwróciła się przeciwko Ziemi.
Czas upłynął i transportowiec skoczył w Hiperprzestrzeń. Barret odczekał 10 minut po czym wydał komendę.
- Komputer, przerwij lot na Aragon Latina. Zmiana kursu. Cel Aurora Sentry. – zawtórowała mu odpowiedź terminalu po czym statek wyszedł z Hiperprzestrzeni , skorygował cel i skoczył jeszcze raz. Barret pozwolił autopilotowi prowadzić się do celu. Miał 36 godzin, mógł przestudiować akta, w końcu coś zjeść, obejrzeć statek albo poddać się krótkotrwałej hibernacji. Postanowił zrobić wszystko po kolei. Ostatecznie wszedł do komory Kriostazy i udał się w świat snów.