1 lip 2009

Do Gwiazd ! Częśc Siódma - Przyszłość zaczyna się dziś.

Paul Marks – Wojskowy kapitan okrętu oraz Markus Twain, jego główny mechanik powitali się silnym uściskiem dłoni. Z racji jednoczesnego obudzenia wszystkich członków załogi, oboje nie mieli szczególnych zmartwień dotyczących przebiegu podróży. A przynajmniej pierwszy z nich. Markus wraz ze swoją ekipą nie budzili kapitana podczas incydentu z czarną dziurą. Postanowili też przyśpieszyć wybudzanie końcowe do tygodnia by dać czas na ewentualne ostatnie korekty kursu , bądź rozwiązanie innych problemów. Po odwiedzeniu ambulatorium cała załoga została zebrana w pomieszczeniu wykładowym. Paul Marks wygłosił przemowę.

- Ciężko mi wyrazić słowami co teraz czuję, domyślam się też, że i wy wciąż niedowierzacie temu co się stało. Jesteśmy o krok od skolonizowania nowej planety ludzkim potomstwem. Będziemy pierwsi, być może jedyni, którzy odwiedzą ten świat. Ustanowiliśmy historię pokonując 1000 lat świetlnych w ciągu 3 lat.. Przełamaliśmy wszystkie bariery. Nie miałem dużej możliwości poznać was, nie miałem możliwości dowodzić wami jak prawdziwy kapitan, mimo to jestem dumny, ze mogłem piastować taki urząd, jestem dumny będąc Ziemianinem i oczekuję z dziecięcym niepokojem i podnieceniem na to co przyniesie nam jutro. Przyszłość zaczyna się dziś ! – ostatnie zdanie wypowiedział podniesionym głosem, pełnym dumy i mocy. Oto on jako pierwszy człowiek już niedługo postawi nogę na nowej planecie. Zrobi krok jak Armstrong stając na księżycu tyleż set lat wstecz w historii ludzkości.

Markus tymczasem udał się do pomieszczenia kontrolnego sprawdzić telemetrię lotu. Usiadł w wygodnym fotelu po raz pierwszy odkąd wylecieli spokojnie lekkim głosem rzekł

- Hal , pokaż logi oraz status podróży od momentu wprowadzenia nas w Stazę.

- Polecenie przyjęte, analizuję dane – zawtórował HL 2000 metalicznym głosem po czym wyświetlił na holografie masywne rzędy danych wraz z wykresami, skomplikowanymi równaniami i ogromem liczb do ogarnięcia. Markus westchnął głęboko i rozpoczął przeglądanie danych. Był niemal pewien, że nie będzie już problemów i za tydzień będą mogli wylądować na planecie, na której wylądować mieli.

Załoga okrętu rozeszła się po swoich pierwotnych kabinach. Wszystkie przygotowane były na wypadek, gdyby ktoś nie chciał spędzać podróży we śnie. Statek wyposażony był w sztuczną grawitację, wraz z bieżącą wodą, system podtrzymywania życia, oczyszczanie i wytwarzanie tlenu a także szereg innych , mniej ważnych do przeżycia jednak potrzebnych rzeczy – poziomy rekreacyjne, Ekrany holograficzne i diody, komputery, przyrządy sportowe. Wszystko w celu ułatwienia przyszłej kolonizacji planety. Niektórzy przeglądali bibliotekę Hala z planami wszystkich cudownych, zwykłych ziemskich przedmiotów, które musieli nauczyć się od nowa wytwarzać. Tak naprawdę nigdy nie doceniali tego, jak wiele pracy, fabryk i czasu trzeba by wyprodukować nawet podstawowe rzeczy do przeżycia. Babilon był olbrzymi – miał pomieszczenie, które mogło służyć jako pierwsza prymitywna fabryka. Miał maszyny pozwalające wydobywać i przetwarzać rudę oraz drewno. Uzdatniać wodę do picia. Były sztuczne sady i ogrody, były nasiona pod przyszłe uprawy. Każdy z obecnych ludzi, poza kapitanem (który był wojskowym) miał swoją dziedzinę , w której przodował, którą miał od nowa rozpocząć w nowym świecie. Każdy teraz zajął się przygotowaniami w swoich małych królestwach do rozpoczęcia nowego życia.

- Co do kurwy nędzy ? – syknął Twain zwracając uwagę na ciąg cyfr, które niemal nikomu poza nim nic nie mówiły. – Markus Twain wzywa inżynierów do pomieszczenia kontrolnego - sapnął do mikrofonu i rozkazał terminalowi zatrzymać sekwencję wyświetlania danych na danym odcinku. Pracownicy niedługo dotarli do kontrolni.

- Spójrzcie .. 17 dni po tym jak wyszliśmy z pola działania czarnej dziury wykryliśmy gwałtowne i bardzo krótkotrwałe natężenie pola energetycznego i grawitacyjnego. Cokolwiek to było – było wystarczająco silne, żeby nasze przyrządy zdołały to odnotować. Mając na uwadze w jakim stanie się znajdujemy nie mam pojęcia co o tym myśleć. – Stwierdził Twain pokazując szereg danych trzem inżynierom.

- Obcy statek ponadświetlny ? – nieśmiało zapytał jakby od niechcenia jeden z nich.

Markus podrapał się po głowie i zamyślił się po czym wypalił do terminala – Hal , czy możliwe jest przyporządkowanie uzyskanych danych jakiemukolwiek znanemu zjawiskowi fizycznemu, który masz w pamięci ?

Pasek postępu postępował bardzo powoli. Mimo olbrzymiej mocy obliczeniowej tego Kwantowego komputera, ogrom obliczeń i danych jakie nagle przetwarzał był przytłaczający. W końcu stwierdził wynik – Brak jakichkolwiek powiązań do danych, które mam w bazie danych. Wykonałem szereg symulacji. Podobne dane mogłaby uzyskać satelita około planetarna podczas naszego przelotu w odległości do 100 000 kilometrów.

- Czyli nie wiemy na czym stoimy.. no nic – teraz skupmy się by doprowadzić nas do naszego nowego domu. – oddelegował towarzyszy Twain a sam wrócił do pracy.

Tydzień upłynął bez niebezpieczeństw ani odmienności od tego co już znali. Można wręcz rzec, ze upłynął zbyt szybko. Niektórym zabrakło czasu. Tymczasem ostatnia doba zaczęła się i kolejne godziny upływały.

- Uwaga, uwaga, mówi Markus Twain. Uprasza się wszystkich o zabezpieczenie wszystkich luźnych obiektów oraz zajęcie miejsc w bezpiecznych fotelach z uprzężami. Za kilkanaście minut rozpoczniemy manewr przypięcia się do promieni światła wyrzucanych przez obecne słońce. Zaraz po tym zacznie się wytracanie prędkości okrętu. Nie ma pewności co może się stać dlatego, dla własnego bezpieczeństwa proszę o zastosowanie się do powyższych wskazówek. – powiedział przez interkom główny inżynier po czym wprowadził pierwszą sekwencję informacji do głównego terminala.

- Hal, uruchom zegar, ustaw czas, pięć minut. Rozpocznij odliczanie do inicjacji wiązań fotonowych wstecznych. Teraz – wydał komendę.

- Odliczanie rozpoczęte. Rozpoczynam procedurę wstępną – zakomunikował HL 2000

Markus, jako ostatni zajął miejsce w bezpiecznym fotelu w oczekiwaniu na to co zaraz miało się stać. Statek był teraz mniej niż rok świetlny od docelowej gwiazdy. Wraz ze zbliżaniem się do słońca ilość cząstek światła rosła wykładniczo. W końcu, Babilon minął punkt, w którym możliwe było rozpoczęcie manewru zwalniania. Superkomputer wykonał polecenie i olbrzymie generatory w maszynowni rozbrzmiały ogłuszającym dźwiękiem pola magnetycznego wraz z narastającym napięciem w kondensatorach. W końcu strumień energii wyzwolił się i po obu stronach statku kosmicznego otwarły się mini Pola Dylatacji Czasu. Natychmiast na zewnętrznej ściance zgromadziła się olbrzymia ilość fotonów. Hal uruchomił drugą fazę i potężne wiązania zostały uruchomione literalnie przyczepiając statek polem magnetycznym do światła. Ostatnia faza czyli zerwanie Pola Dylatacji nastąpiła zaraz potem. Potężne szarpnięcie niemal wyrwało ludzi z siedzeń. Podwójne tłumiki inercyjne nie zdołały wytłumić całkowitej mocy uderzenia, które nastąpiło wraz z pomknięciem fotonów w przeciwnym do Babilonu kierunku. To znaczyło tylko jedno. Babilon zaczął zwalniać.

Czas dłużył się i każde sekundy sprawiały wrażenie minut. Po czole Markusa spływały gęste krople potu. Był przerażony, jak wszyscy inni w załodze Babilonu. Niemożność bieżącego odczytywania prędkości okrętu była niefortunna. Jeśli cokolwiek poszło nie tak, komputer zrobił najmniejszy błąd, mogą zatrzymać się sporo za wcześnie, bądź sporo za późno.

Kolejne minuty upływały, jedna za drugą wyznaczyły już niemal pełną godzinę. W tym czasie statek powinien minąć już zewnętrzną przestrzeń lokalnego układu słonecznego.

Planowo kolejne szarpnięcie wywołało chwilową destabilizację przyrządów. W pustej przestrzeni pomiędzy zewnętrznymi orbitami dwóch bliźniaczych planet pojawił się zarys rozciągniętego do nieskończoności sztucznego obiektu. Poblask rozrzedzał się a obiekt zdawał się rosnąć i wypełniać pustą przestrzeń, w końcu rozbłysk światła się skończył i z pustki wyłonił się potężny okręt. Babilon wyhamował pod prędkość światła.

Ostatnia sekwencja – odłączenia wiązania nastąpiła w kolejnej chwili. Przyrządy, którymi posługiwał się komputer potrzebowały chwilę na skalibrowanie swojej pozycji i zeskanowanie otoczenia. Po kilkudziesięciu minutach na holografie wyświetlił się obraz lokalnego układu słonecznego wraz z pozycją Babilonu oraz jego prędkością 0.82 c. Prędkość ta spadała wraz z tarciem wiatru słonecznego. Silniki próżniowe zostały wytężone do maksimum dając okrętowi ciąg, którego potrzebował, żeby dotrzeć do dwóch kolejnych bliźniaków , 4 i 5 planety od słońca.

Główny nawigator dołączył teraz do Markusa i przejął stery okrętu. Odległość do planet topniała z każdą chwilą , w końcu rozpoczęto wytracanie prędkości silników podświetlnych. Babilon zatrzymał się na orbicie zewnętrznej planety i rozpoczął skanowanie…

- Ostrzeżenie, nieznany obiekt zbliża się z ogromną prędkością, pozycja X 0342/2 Y 57493 Z 538/34. – zawył przenikliwie HL 2000 – kurs kolizyjny. Ostrzeżenie – dodał.

- Hal uzbrój lasery wojskowe, namierz obiekt. Oczekuj na dalsze rozkazy – wydał komendę Paul Marks. To była jego chwila.

- Boże ledwo przylecieliśmy do obcej galaktyki i zmierza na nas obiekt nieznany naszemu komputerowi ? Obca cywilizacja ? Czy to te anomalie widzieliśmy w komputerze ? – szepnął gorzko Twain.

- O czym Ty mówisz ? jakie anomalie ? czemu nic nie wiem na ten temat ? – warknął wyraźnie zdenerwowany Marks

- Nie było potrzeby o tym wspominać. Hal nie był w stanie rozpoznać źródła odczytów. Skup się lepiej na teraźniejszym problemie. Ganić mnie będziesz mógł jak przeżyjemy – odkrzyknął Twain oficerowi.

Obcy obiekt zbliżał się z prędkością, której nie dorównywały nawet silniki Babilonu. W końcu wyłonił się zza korony drugiej planety i pokazał czujnikom. Jego budowa.. była dziwnie znajoma, jednakże zupełnie obca. Okręt zbliżył się na odległość radiową i ….

- ZPP Babilon – oczekiwaliśmy na was. – nieznajomy głos zabrzmiał w niepokojąco znajomym języku. – Nazywam się Kain, Jestem administratorem Ziemskiej koloni na Starhouse, którą znacie jako Y270E13. Domyślam się, że jesteście zdziwieni. Podążajcie za mną do portu kosmicznego na Baluu , waszego nowego domu.

Terminal wyłączył się po czym HL 2000 bez niczyjej komendy, zupełnie jakby dostał nakaz z zewnątrz rozpoczął manewr podążania za obcą fregatą.

Wejście w atmosferę przebiegało bezproblemowo. Była ona złudnie podobna do Ziemskiej , jedynie proporcje kontynentów do oceanu poniżej oraz ich kształt nie do końca zgadzały się z ogólnym obrazem naszej planety. Tutaj ląd pokrywał niemal 60% powierzchni, przecięty był jednak olbrzymimi rzekami, które u nas można by nazwać morzami, gdyby nie to, że miały jeden nurt. Sama planeta była co najmniej dwukrotnie większa od Ziemi. Gdzieś tam na brzegu jednego z akwenów wodnych leżało miasto. Musiało być tutaj od kilkudziesięciu lat. Było już wielkości Nowego Yorku. Prawdopodobnie mieszkało w nim dobre kilka milionów ludzi. Załoga Babilonu była zmieszana, zszokowana, z jednej strony przygnębiona, z drugiej odczuwała ulgę. Wszystko co działo się przez ten czas miało wieść rozpoczęciu nowej kolonii, nie mieszkaniu w gotowej. Okręt wylądował w przygotowanym do tego doku. Był większy od pozostałych i zdawał się wręcz pachnieć nowością. Inne statki, które były zadokowane wraz z tym, który ich tu przywiódł były połowę mniejsze, inaczej zbudowane. Miały gładkie, piękne kształty. Bez olbrzymich silników SPoNF. Bez wyrzutni tachionowej. Wszyscy pasażerowie kolonizatora mieli wrażenie, jakby przeniesiono ich daleko w przyszłość.

Statek zacumował i pomimo otwierających się drzwi nie wysunięto trapu, zamiast tego dziwny dreszcz przeszedł wszystkich ludzi na pokładzie, gdy zostali teleportowani do pomieszczenia konferencyjnego. Przestraszeni patrzeli na ludzi, zupełnie takich jakich opuszczali na Ziemi. Nic z zewnątrz nie wskazywało na jakąkolwiek ich inność. Poza dziwnym ubiorem i nonszalancją z jaką odnosili się do siebie samych. Do nich jednak byli zaskakująco przyjaźni. Posadzono ich na fotelach, przygotowano posiłek. W tym samym czasie do pomieszczenia wszedł mężczyzna, który wyróżniał się od innych. Był stary.. bardzo stary. Na warunki Ziemskie miałby dobre 200 lat. Wszedł i jego twarz rozpromienił uśmiech.

- Witajcie .. – jego głos zadrżał - Witajcie w waszym nowym domu.. Nie poznajecie mnie..- przerwał na chwilę – Jestem Stewart Johnson.. i czekałem na was od bardzo dawna. – dodał.

Na twarzach podróżników widać było ogromne zmieszanie. Dopiero teraz uświadomili sobie, jak bardzo są w przyszłości. Gdy opuszczali Jerycho podróż miała trwać 3 lata.. a Stewart miał być obleczony w chwale .. był jeszcze młody. To znaczyło , że byli w podróży ponad 150 lat !

- 169 – rzucił na głos zupełnie jakby czytając ich myśli stary człowiek – dokładnie 169 lat trwał wasz lot. Kiedy wyruszyliście satelita z Plutona wysłał na Jerycho dane, według których wynikało, że polecieliście za szybko. 302c.. Jerycho zostało poważnie uszkodzone i w zasadzie tylko cudem uniknęło spadnięciu na Wenus. Nigdy jednak już nie posłużyło do wystrzelenia kolejnego statku. Ja myślałem, że wysłałem was na śmierć. Rząd, mimo poprawnych danych, nie był skłonny zaryzykować powtórzenia takiego wyczynu. Rzuciłem naukę na wiele lat, postęp jednak szedł do przodu a czas leczy rany. Po ponad 20 latach zmienił się rząd i zmieniły priorytety. Ziemskie problemy ustabilizowały się i wspólnie podjęto wysiłek wysłania kolejnych ludzi w przestrzeń. Opracowano nowe tarcze, nowe silniki podświetlne.. wykorzystaliśmy rozwinięcie technologii SPoNF, jednak zmniejszyliśmy ją i ulepszyliśmy. Teraz możemy lecieć 0.7c gdziekolwiek chcemy a za generatory prądu służą nam Słoje Antymaterii. W końcu ulepszono HL 2000. Na jego podstawie zbudowano pierwsze prawdziwe SI i wykorzystano go do rozwiązania problemu, który trapił nas od tamtego czasu – co się z wami stało. Symulacje i obliczenia trwały długo. W końcu HL 3000 odnalazł zbieżność pomiędzy prędkością przelotu a czarną dziurą, którą mijaliście. Ustalił, w jaki sposób zaburzyła wasz lot, oraz przewidział jak zachowają się członkowie załogi. Jak widać słusznie. Wtedy byliście gdzieś w centrum jej działania. Minął rok 2300 kiedy udało nam się opracować nową metodę wysłania statków w przestrzeń. Wpierw ciągle opieraliśmy się na Tachionie i uzyskaliśmy prędkość 2000c. W końcu wykorzystaliśmy relatywność wszelakiego istnienia i największe osobliwości jakie w niej występują – czarne dziury właśnie. Uzyskaliśmy możliwość transportowania się pod przestrzenią materii w tak zwanej Hiperprzestrzeni. W taki oto sposób dotarliśmy tu i w 2310 roku za pozwoleniem rządu rozpoczęła się budowa kolonii. Wiedzieliśmy gdzie i kiedy wylecicie z nadświetlnej. Czekaliśmy na was.. ja czekałem na was całe moje życie i wiem teraz, ze nie było to życie zmarnowane. Może nie wypełniliście całości swojej misji ale jesteście pionierami, wy zbudowaliście przyszłość….

Koniec części 7 – ostatniej.