29 paź 2009

Preludium. Rozdział drugi - Bohaterowie cz.3

- Admirale? – pierwszy oficer spojrzał na dowódcę i wiedział, że coś się stało. Kobieta tak twarda jak Ayana nie ulega zdenerwowaniu z pierwszego lepszego powodu.
- Erik – porzuciła wojskowy ton – będziemy mieli towarzystwo. – Spojrzała na niego po czym gwałtownie podniosła się z fotela i obróciwszy głowę krzyknęła w kierunku operatora komunikacji wydała rozkaz
- Sierżancie Marks, połączcie się z Generałem Swiftmingiem. –
- Pani Admirał.. ale przecież oni są w hiperprzestrzenni – stwierdził oczywistość Marks
- Wiem do cholery. Nie możesz nic zrobić ? Poszukać? Spróbuj do diabła! – Ayana piekliła się na załoganta
- Madame, dopóki Generał sam nie nawiąże komunikacji podprzestrzenniej nie jesteśmy w stanie się z nim skontaktować - dodał operator z przerażeniem w oczach
- Kurwa! – wrzasnęła – Marks, naprawdę nie da się nic zrobić ? Potrzebujemy teraz tej floty – jej głos złagodniał gdy zdała sobie sprawę, że krzyczy nie na tych ludzi co trzeba.
- Proszę pani, nawet gdybym chciał, wchodząc w hiperprzestrzeń każdorazowo okręt przesyłany jest specjalnie w tym celu generowanym korytarzem. Otworzenie dwukrotnie jednego korytarza jest niemożliwe nawet wykonując dwa połączenia w tych samych warunkach z tego powodu, że liczba możliwych kombinacji jest nieskończona. Zmiana położenia obiektu nawet w skali attometra spowoduje wstrzelenie się w inne okno. Dopóki general sam nie nada transmisji, nie będziemy w stanie wyizolować konkretnego korytarza. Z resztą, nawet jeśli bylibyśmy w stanie to zrobić co da nam jeden statek? Cała flota leci w odrębnych korytarzach a komunikacja pomiędzy dwoma obiektami poruszającymi się pod przestrzenią jest niemożliwa – wyjaśnił Marks
- Zostaliśmy więc sami. – stwierdziła smutnym głosem pani Admirał. – Pułkowniku Frazer – skierowała swoją uwagę, już oficjalnie, do pierwszego oficera – proszę wyliczyć minimalny pułap podejścia do orbity ziemskiej dla statków wojennych klasy Archer bądź większych od strony koordynatów podanych w przekazie . – Monike Ayana pamiętała o tym, że w przestrzeni okołoziemskiej panuje zbyt wielki tłok by flota mogła wyskoczyć tuż obok planety. Co odważniejsi piloci małych statków ryzykują wstrzelając się nieopodal orbity księżyca. Olbrzymie wojenne statki z pewnością nie będą miały tyle miejsca. Ostatnie czego może chcieć dowódca okrętu to natrafić na inny w momencie wychodzenia z Hiperprzestrzeni. W najlepszym przypadku skończyłoby się kraksą, która przełamałaby osłabione podróżą w niesprzyjającym środowisku pola siłowe. W najgorszym rozsypanie się drogocennych okrętów bojowych na części. Generałowie Reven Ao to wiedzą.
- Madame, mogę spytać po co? – wyraził swój niepokój oficer, który ciągle nie wiedział co się stało.
- Możesz Eric, możesz. – odparła łagodnie – Musimy przygotować linię obrony. Według przekazu, który otrzymałam od Swiftminga, a którego on najwyraźniej nie przeczytał wynika, że floty Reven Ao nie ma tam gdzie leci nasza. Wręcz odwrotnie. Wszystkie siły Reven uderzy prosto w Ziemię w przeciągu dwóch godzin a my mamy 4 statki. Musimy to rozegrać tak by zadać im największe możliwe straty – wytłumaczyła swoją decyzję.
- Rozumiem. Biorę się do roboty – Frazer zasiadł przy multiterminalu potężnego superkomputera pokładowego i rozpoczął kalkulacje.
Ayana rozmyślała nad szansami jakiejkolwiek konfrontacji przeciwko całej flocie. Do dyspozycji dostała flagowy pancernik SharpShooter, którego to obejmuje odkąd został stworzony, dodatkowo jednego Archera i dwa niszczyciele średniej wielkości. Do zachowania porządku na Ziemi aż nadto. Do odparcia ataku piratów aż nadto, do odparcia całej floty maszynoludzi już niezbyt. Taktyka, którą obmyśliła była błyskotliwa, jednak wymagała dokładnie skoordynowanych działań i dużo szczęścia. Przeczuła, że wrogie okręty będą chciały wyjść jak najbliżej orbity Ziemskiej. Dzięki koordynatom załączonym do depeszy mogła z dużą precyzją ustalić hipotetyczne pojawienie się obcych okrętów. Tam chciała ustalić linię obrony. Dziękowała losowi za Wojcika i informacje, które przekazał.
***
Sam Wojcik tymczasem wyszedł z hiperprzestrzeni w niemal pustym miejscu w kosmosie. Wszystkie systemy maskujące pozostawił aktywne. Jednocześnie mając dostęp do danych z terminala Reven dostroił moduł komunikacji do tej, którą porozumiewała się flota.
- Wykrywam okno hiperprzestrzeni. – zabrzmiał metaliczny głos w komunikatorze Blackouta. Najwyraźniej system był bardziej skomplikowany niż wcześniej miał świadomość. Okazało się, że owa częstotliwość nie tylko obejmuje komunikację pomiędzy statkami, ale nawet wszystkie ważne wewnętrzne informacje. Właśnie ta jedna przedostała się w eter.
- Uwaga, cała flota. Z rozkazu Azulvagiera pierwszy stan gotowości – rozszedł się komunikat po wszystkich statkach. Dopiero teraz po ustabilizowaniu się czujników po przebywaniu w Hiperprzestrzeni Thad dostrzegł ilość statków wiszących w martwych przestworzach tego systemu. 5 potężnych pancerników, dokładnie takich jak te dwa, startujące z Reven, dodatkowo 12 Niszczycieli i 20 Fregat. Flota była potężna, jednak nie mogła się równać całej sile ludzkich statków zgromadzonych w Sol.
- To się maszynki zdziwią – powiedział do siebie cicho nieświadomy niczego Thadeus. Upewnił się, że nikt go nie widzi. Wszystkie systemy były sprawne. Wycisnął maksymalną moc z silnika strumieniowego i rozpoczął zbliżanie się bezpośrednio do floty
- Okno zamknęło się, lecz nie ma żadnego obiektu. Czy wysłać myśliwce poszukiwawcze? – kto, bądź cokolwiek obsługiwało systemy radarów i czujników, niepokoiło się.
- Mamy gościa, którego przepowiedział nam Thermiconos. Cała flota załadować wszystkie baterie. Strzelać bez rozkazu w wyznaczony obszar.
Flota musiała być powiadomiona o akcji szpiegowskiej oraz ucieczce z planety cyborgów. Usłyszawszy komunikat Thadowi zjeżyły się włosy na głowie. Oto stanął przed fatalną perspektywą. Z jednej strony zmasowany ostrzał, groźniejszy prawdopodobnie od tego, który pożegnał go w atmosferze Reven i niewystarczająca moc silnika strumieniowego by uciec z obszaru. Z drugiej przełączenie silników i ujawnienie swojej pozycji wskutek ciepła i promieniowania. Pierwsze 2 salwy przeszły pod nim celując bezpośrednio w miejsce z którego wyszedł do systemu. Gdyby nie ruszył się stamtąd już teraz byłby martwy. Nie było czasu do stracenia. Sensory pokładowe Blackouta wykryły masywny skok promieniowania we wszystkich statkach floty. Przygotowywały się do wystrzału. Jedynie dwa pancerniki, przygotowane na ewentualność wypaliły ponownie.
- Komputer. Silniki protonowe, pełna moc przez sekundę – nie zważając na konsekwencje Thad wydał rozkaz. Pilot miał nadzieję, że jedna sekunda pełnego ciągu nie wyemituje wystarczającej ilości promieniowania by wyznaczyć jego pozycję wśród lecących pocisków plazmowych. Jednocześnie ta sekunda znacznie przyśpieszyłaby podróż. Komputer wykonał rozkaz i statek gwałtownie przyśpieszył. Ze ślimaczej prędkości 100 tysięcy kilometrów na godzinę przeszedł w 30 tysięcy kilometrów na sekundę.
- Wykrywam nieznaczny wzrost temperatury i promieniowania – zagrzmiał komunikat. Thadeus zbladł. Nie dość, że teraz pędził z prędkością mocno przekraczającą zdolności percepcji człowieka to jeszcze manewrował pomiędzy pociskami. Tylko fakt, że działa owych okrętów miały wiele metrów średnicy, co wiązało się z łatwo zauważalnymi smugami światła, wspomagał Majora w tym olbrzymim wyzwaniu.
- Klasyfikacja? – spytał inny głos
- Brak. Sygnatury nie pasują do niczego z czym spotkały się nasze czujniki. Być może jeden z pocisków trafił w mały meteoryt rozbijając go – wyjaśnił inny głos.
- Kontynuować ostrzał. –
Te słowa dały jeszcze jedną nić nadziei Wojcikowi. Zbliżał się już do pierwszego pancernika i wychodził z zasięgu ostrzału. Odpalił silnik strumieniowy i ustawił wsteczny ciąg. Decyzja, którą podjął kilka sekund temu była słuszna. Dopiero teraz wszystkie grzane baterie reszty floty wypaliły zalewając przestrzeń, w której jeszcze przed chwilą się znajdował gradem gorącej plazmy. Z bezpiecznej odległości Thad obejrzał się, przyglądając się świetlnemu spektaklowi rozdzierającemu bezkresną czerń kosmosu. Zwolnił w końcu do prędkości uzyskiwanej przez silnik strumieniowy. Cicho i bezpiecznie podszedł niemal pod sam nos nie spodziewającego się niczego pancernika.
- Przerwać ogień – usłyszał – jeśli cokolwiek było w tamtym sektorze zostało zmiecione. Flota, kontynuować przygotowania do ataku.
- Jak długo będziemy jeszcze czekać? – rozbrzmiało pytanie.
- Tak długo, aż dotrą ostatnie statki. –
Major zrozumiał dlaczego flota oczekuje w tej pustej przestrzeni. Musiał coś zrobić nim wyruszą. Los kolejny raz przyznał mu szczęśliwą kartę. Jeden z pancerników, nie miał włączonej tarczy. Ruszył w jego kierunku.
- Komputer, skanuj pancernik na wprost. Szukaj witalnych systemów, które uszkodzone mogą spowodować większe zniszczenia bądź unieszkodliwienie statku. – wydał rozkaz. Czuł się dość dziwnie. Przechodził wiele symulacji w Sol, uczestniczył w manewrach przeciwko Ziemskim pancernikom. Tam jednak nie groziła mu śmierć w razie wykrycia. Tutaj lawirował pomiędzy potężnymi statkami mogącymi zmieść go w ułamku sekund. Uświadomił sobie jakie dysproporcje panują pomiędzy nim a jego przeciwnikami. On, mały kilkunastometrowy statek przeciwko półtorakilometrowemu goliatowi. Gdy zatrzymał się przed burtą. Nie mógł dostrzec końców statku. Spokojnie mógłby zmieścić się w jednej z wielu dostępnych szczelin. Nie to jednak planował. Komputer przeanalizował strukturę statku i wyświetlił plan na ekranie. Wyświetlił przypuszczalny mostek, hangar myśliwców i wiele innych systemów. Żaden jednak nie był na tyle odsłonięty by można mu było zaszkodzić.
- Kurwa. Muszę coś zrobić do cholery! – zaklął do siebie. Schował głowę w dłoniach i myślał. Myślał. Myślał. W końcu wymyślił.
- Komputer wyświetl położenie hipernapędu. – Przyjrzał się uważnie planom i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Tak. To może się udać. Komputer wyodrębnij próbkę materiału z kadłuba zdolną do zaprogramowania w celu wysłania specyficznej fali radiowej. – Maszyna zagotowała się. Nigdy, w żadnych symulacjach kadłub nie musiał poświęcać znacznej części siebie w celu odczepienia. Tym razem jednak potrzebne były stosowne usprawnienia. Pasek postępu rósł powoli, co powodowało rozdrażnienie, w końcu jednak skończył analizy
- Minimalna wymagana ilość materiału 1.21432% Rozdystrybuowanie materiału zakończone. Czy chcesz wykonać procedurę ? – zapytał terminal.
- Wykonaj – Oznajmił Thad po czym patrzył jak zewnętrzna warstwa statku zaczyna się nieznacznie marszczyć. W końcu na dziobie wyodrębniła się kulka z kadłuba gotowa do przesłania. Thad wydał odpowiednie komendy w celu zaprogramowania materiału po czym subtelnie dostarczył go do jednej z dwóch olbrzymich dysz hipernapędu. Postanowił oddalić się na bezpieczną odległość. Domyślał się, że jeśli jego plan wypali może wystąpić potężna eksplozja. Wyleciał ze zgromadzenia floty. Oczekując na wyniki swojej pracy. Chwilę uniesienia przerwało wyjście dwóch statków z hipernapędu. Flota była gotowa.
- Komputer, prześlij program do podmiotu. Przygotuj się do wykonania podczas otwarcia okna hiperprzestrzeni w danym statku. – wydał rozkaz.
- Uwaga. Azulvagier mówi. – Zabrzmiało ostrzeżenie w eterze – Flota. Przygotować się do ataku na Ziemię. Dziś skończy się rząd galaktyczny! Stanowiska bojowe!. –
- Stanowiska bojowe- zawtórował mu rząd odpowiedzi. Statki rozproszyły się i wskoczyły w hiperprzestrzeń. Poza jednym.
Przygotowana część kadłuba zadziałała według założeń Majora. W momencie otwarcia okna hiperprzestrzeni program wysłał falę radiową nakazującą siłowe zamknięcie go. Fortunnie dla Blackouta i Ziemi okręt zdążył przekroczyć połową horyzont zdarzeń i został rozerwany w chwili gdy okno zamknęło się. Tył pozostał w miejscu, w którym był i poddany gwałtownej dekompresji i wyssaniu atmosfery implodował. Przód natomiast przestał istnieć uwięziony i zdezintegrowany w oknie podprzestrzennym. Przestrzeń pozostała pusta. Thad podprowadził Blackouta do pozostałości po majestatycznym pancerniku. Wykrył nawet część swojego kadłuba, która przetrwała całe zdarzenie i na powrót przyłączył ją do kolektywu. Wysłał w końcu komunikat podprzestrzenny do Admirał Ayany
- Komputer, wyślij niewykrywalną wiadomość do Generała Switfminga. Blackout 1 stwierdza. Flota Reven Ao wystartowała. Za godzinę będą w systemie Sol. Udało mi się unieszkodliwić jeden pancernik. Wykaz reszty przesyłam w załączniku. Misję uważam za zakończoną. Czekam na odpowiedź 5 minut po czym ruszam do Sol. Blackout kończy. – Nie minęło jednak 5 minut, nim nadeszła odpowiedź.
-Próba nawiązania komunikacji podprzestrzennej. Ustanowić? – zapytał terminal.
- Połącz- Komputer przemielił algorytm szyfrujący po czym na wyświetlaczu pojawiła się podobizna Admirał Ayany.
- Witaj Thad. Dzięki za ostrzeżenie. Dobrze wiedzieć, że nic ci nie jest. –
- I panią dobrze widzieć, pani Admirał. Myślałem, że łączyłem się z Generałem Swiftmingiem. -
- Spokojnie. Swiftming.. cóż można rzec, jest obecnie niedostępny.-
- Ah pewnie przygotowuje flotę do obrony. Mam nadzieję, że moje wiadomości się przydały? –
- Skromny jak zwykle hehe. Przydały się majorze. Bardzo się przydały tylko widzisz.. Swiftming postanowił zignorować twoją wiadomość i przekazał ją mnie tuż przed tym jak skoczył w hiperprzestrzeń z całą flotą. Obecnie są już godzinę drogi od Sol. Mamy 4 statki. Z tego co przysłałeś wynika, że nie mamy zbyt dużych szans, ale nie poddamy się. Obronimy Ziemię albo zginiemy. Swoją drogą świetna robota w zniszczeniu tego pancernika. Szkoda, że nie możesz pomóc bardziej. –
- Pani Admirał. Właściwie to coś mi przyszło na myśl i przepraszam ale nie mam czasu do stracenia. Wojcik bez odbioru. – Zerwał połączenie i wszedł w hiperprzestrzeń.

27 paź 2009

Preludium. Rozdział drugi - Bohaterowie cz. 2

Nim rozluźnił się, Major wpisał sekwencję radiową imitującą zwykły statek handlowy.
***
- Odbieram otwarcie okna hiperprzestrzeni w sektorze bb5. Skanuję – zabrzmiał metaliczny, beznamiętny komunikat w centrum kontroli lotu. Jakkolwiek rozwinięta, Reven nie potrzebowała tak zaawansowanego systemu jak na Ziemi. Na orbicie nie stacjonowały miliony statków o każdej porze dnia i nocy. Zdawało się wręcz, że jak na tak rozwiniętą planetę, przestrzeń Reven była stosunkowo pusta. Strach przed androidami i cyborgami niechętnie skłaniał ludzi do handlu, a jeszcze mniej chętnych było do zasiedlania tego fascynującego świata. Dodatkowe represje ze strony Rządu Galaktycznego osłabiły sieć wymiany handlowej i nawet stolica kolonii, olbrzymie miasto, wielkości niejednego Europejskiego kraju z XX wieku, stało się luźniejsze. Planeta mieszcząca 8 miliardów mieszkańców była nawiedzana tylko przez statki z innych planet Ao. Z przymusu handlowali teraz również, ze wszystkimi frakcjami terrorystycznymi i opozycyjnymi dla rządu jedności.
- Skanowanie zakończone. Obiekt klasy Mule. Wysyłam żądanie autoryzacji – wybrzmiał komputer.
- Odbieram kod identyfikacyjny. Nadaję upoważnienie klasy pierwszej. Przekazuję dane – dodał jeszcze raz terminal po czym skierował strumień informacji do innej stacji, w której znajdowała się żywa osoba, o ile tak można było nazwać byt w połowie zmechanizowany.
- Witamy na Reven. Twój statek otrzymał upoważnienie klasy pierwszej. Możesz teraz wylądować na platformie numer xa16. Przesyłam koordynaty – zabrzmiał bardziej ludzki głos po czym dodał – Ze względów Twojego bezpieczeństwa szlak czerwony jest teraz zamknięty.-
- Cóż takiego może zagrażać mojemu bezpieczeństwu na szlaku czerwonym? – dało się słyszeć znajomy głos przez komunikator.
- Ze względu na kruchość towaru, który przewozisz udzielę sekretnej informacji. Dwa pancerniki właśnie startują ze stoczni we wschodnim Revcap. Z racji ich wielkości lepiej unikach toru ich lotu. Potwierdź. – wytłumaczył byt odpowiedzialny za bezpieczeństwo na orbicie.
- Potwierdzam. Unikam szlaku czerwonego. Ląduję na platformie xa16 – Odparł Major przez radio po czym uciął komunikację.
***
- Jak dotąd się udało. – rzekł zadowolony z siebie Wojcik. – Komputer, oblicz stopień możliwej adaptacji do okrętu klasy Mule – wydał komunikat po czym skupił się na torze lotu. W bezpiecznej odległości minął dwa startujące właśnie potężne statki bojowe. Major zdziwił się widząc te nowoczesne obiekty. Nie sądził, że Reven posiada tak zaawansowane uzbrojenie. Ich wielkość niemal dorównywała SharpShooterowi. Spojrzał na czujniki i jego wątpliwości się potwierdziły. Półtorakilometrowe pancerniki z pewnością były wystarczająco zaawansowane, żeby stawić czoła Ziemskim okrętom. Nie wiedział gdzie zmierzają. Bał się jednak, że gdyby to właśnie te dwa okręty dywersyjnie ruszyły na Ziemię, mogłyby wyrządzić wiele szkód. W osobistym mniemaniu jego zadanie właśnie zmieniło priorytety. Jeszcze nim komputer wypełnił obliczenia okręty Reven weszły w Hiperprzestrzeń. Obliczenia w końcu zostały wykonane i terminal wyświetlił stopień kamuflażu. Ku zdziwieniu Thada komputerowi udało się wycisnąć niemal 90% zgodności co dla zwykłego oka było wartością nierozróżnialną. Pilot spokojnie wszedł w atmosferę, zagęszczając strukturę materii z przodu statku. W końcu mijając newralgiczny punkt transformował go. Powłoka kadłuba rozciągnęła się niemal do grubości milimetra rozszerzając wymiary niemal z każdej strony. Po wszystkim materiał zmienił kolor na odpowiednik tytanu i maszyna była gotowa do lądowania. Tuż po posadzeniu statku na wyznaczonej platformie major wydał komunikat
- Terminal, wyślij niewykrywalną wiadomość do Generała Swiftminga. Blackout 1 stwierdza. Dwa pancerniki Reven Ao wystartowały z planety i weszły w hiperprzestrzeń. Prawdopodobieństwo zdarzenia wykrytego przez Mambę w związku z tym jest wysokie. Uwaga. Okręty wysokiej zdolności bojowej. Blackout1 kończy – wydał komendę po czym dodał – Próbnik – W tym momencie Thadeus położył rękę na wysuniętym właśnie kokpicie. W slot na jego nadgarstku wsunął się niemal niewidoczny mechanizm – cześć statku zdolna komunikować się zdalnie oraz wywoływać podstawowe czynności na pewną odległość. – Dostrój częstotliwość. Pełna gotowość. – dorzucił po czym odblokowanym właśnie wyjściem wyszedł z pojazdu.
- Zablokuj wejście. - wydał polecenie po czym rozejrzał się dookoła. W przeciwieństwie do innych platform , które widział podczas lądowania, ta była zasłonięta przed światem z trzech stron. Lądować można było tu tylko z góry, a jedyne wyjście prowadziło do budynku. Żadnych bocznych dróg, żadnych nieprzewidzianych gości, żadnych cywilów. Kilka kamer i czujników, zautomatyzowana wieża strażnicza i system pola siłowego osłaniającego dach. Miejsce wyraźnie miało zaostrzony rygor, najprawdopodobniej służyło tranzytowi nielegalnych, rzadkich, drogich towarów udostępnianych przez i dla specjalnych klientów. Wykradziona tożsamość należała do takiej kategorii. Jak dotąd plan Thadeusa sprawdzał się w 100 procentach, jednakże do tej pory nie był wymagany kontakt osobisty. Sam wolałby infiltrować bazę po cichu. W tej sytuacji czas i rodzaj misji jednak nie pozwalały na to. Ruszył powolnym krokiem w kierunku bramy. Naprzeciw wyszedł mu android. Wykręcona maszyna. Posiadała 6 nóg, niczym pająk, do tego na jego korpusie załączone były cztery ręce a ludzka głowa osadzona była wewnątrz metalowego pojemnika ochronnego. Całość wyglądała dość niepokojąco. Wieloletni trening nie pozwolił żołnierzowi zdradzić swoich odczuć. Nieznajoma istota podeszła w zasięg głosu.
- Witamy, witamy. Dawno nie widzieliśmy samotnego człowieka przylatującego na Reven. Dawniej z taką autoryzacją. Nazywam się Thermiconos i jestem pomocnikiem Azulvagiera. Czy mogę spytać jaki jest cel Twojej podróży? –
- Nie możesz. – Odparł sucho Wojcik.
- Wybacz, nie chciałem urazić tak szanowanego klienta. Jakikolwiek masz cel, zapraszam tędy – android wskazał dwiema rękoma drogę w kierunku bramy.
- Prowadź – dodał major i przyśpieszył kroku.
Droga powiodła ich poprzez bramę następnie przez korytarz do sieci pomieszczeń, stworzonych na jedną modłę. Thermiconos wskazał Wojcikowi luksusowy apartament, w którym poczekać miał na oficjela Reven.
- Czy mogę prosić o odrobinę prywatności? – Spytał, niemal rozkazując major.
- Ależ oczywiście. Rozgość się, Azulvagier niedługo zjawi się by omówić szczegóły handlu. – odparł android po czym wyszedł z pomieszczenia. Niewielka przestrzeń dla ważnych osobistości wyposażona była w bardzo wygodną sofę, oraz szereg urządzeń rozrywkowych możliwych do uruchomienia na życzenie . Co ważniejsze dla Thada posiadał też mały terminal. Z pewnością nie miał dostępu do reszty ważnych stanowisk, wystarczył jednak do bieżących celów. Wojcik rozejrzał się dookoła, upewnił się, że nikt go nie obserwuje po czym położył rękę przy terminalu i zdalnie rozkazał komputerowi okrętowemu zsynchronizować częstotliwość próbnika. Komunikat zwrotny, wyświetlony na wirtualnym interfejsie wewnątrz głowy człowieka pokazał pasek postępu. Szyfrowanie było niesamowicie skomplikowane. Blackout był jednak największym dziełem ludzi. Każda cząstka składająca się na całość kadłuba wysyłała własny sygnał na odpowiedniej częstotliwości pozwalając złamać nawet najbardziej wysublimowane zabezpieczenia. W końcu synchronizacja się udała i Thad rozłączył się z terminalem wewnątrz pomieszczenia. Wymusił też na próbniku utrzymanie częstotliwości w pamięci. Usiadł na sofie i oczekiwał przyjścia swojego rozmówcy. Zamiast jednak denerwować się czuł się coraz spokojniejszy. Przedziwnie wręcz zachciało mu się spać. Interfejs przed oczami zaczął wyświetlać jakieś ostrzeżenia, nie mógł jednak skupić się na tym by je odczytać. W końcu obraz rozmazał się i Thadeus zasnął porażony gazem obezwładniającym, który bezwonnie wypełnił pomieszczenie.
Gdy się obudził, otoczenie zmieniło się diametralnie. Zamiast na wygodnej sofie siedział teraz w ciasnej celi odgrodzonej niskiej klasy polem siłowym. Wystarczającym by utrzymać w ryzach człowieka. W głowie miał zamęt i nie mógł skupić myśli. W końcu jednak doszedł do siebie. Nie miał pojęcia ile czasu był nieprzytomny oraz dlaczego tak łatwo wpadł. Przerażony sprawdził próbnik. Najwyraźniej maszyny nie potrafiły wykryć nieznanego materiału. Sam Blackout również nie wzbudzał podejrzeń i stał nienaruszony. Z serii komunikatów wywnioskował, że nie minęło więcej jak 7 godzin odkąd został powalony. Zostawiło mu to lekko ponad 3 na wykonanie swojej misji. W obecnej sytuacji jednak niewiele mógł zdziałać.
- Oh, w końcu się obudziłeś. – Zabrzmiał znajomy głos. Do pomieszczenia przed celą, musiał to być jakiś korytarz, wszedł Thermiconos. – Wy ludzie jesteście słabi i przewidywalni. Zastanawiasz się pewnie w jaki sposób wpadłeś majorze Thadeusie Wojcik? – Mina człowieka mówiła wszystko, był przerażony. W jaki sposób ten cyborg poznał jego tożsamość? Czy wiedział o Blackoucie? Czy wiedział o misji jaką tu pełnił? Setki myśli przerwał dalszy monolog – Spójrz przed siebie. Przeciwległa cela. Poznajesz? Wierzę, że nazywaliście go Mambą. Oh, słaby był umysł człowieka. Jeszcze słabszy gdyż sami stworzyliście nam dostęp do waszych umysłów. Widzisz. Wasz szpieg wpadł bo przeceniał swoje możliwości. Podszywał się pod zbyt wiele osób i nie docenił mocy modyfikacji jakie daje nam technologia. Hahahaha – Zaśmiał się szyderczo android.
- Ale jak? – Thad nie zdążył wypowiedzieć.
- Jak go złamaliśmy? Jesteśmy pół-maszynami pamiętasz? Wasze złącza w nadgarstku. Wniknęliśmy do jego umysłu. Dostroiliśmy się do fal jego mózgu. Przejęliśmy go a wraz z nim wszystkie jego dane. Wielkość waszej floty. Wasze hasła, kody, statki szpiegowskie, tożsamości. Tak właśnie odkąd tylko cię zobaczyłem, majorze, wiedziałem kim jesteś. – Kontynuował spokojnie Thermiconos.
- Więc komunikat? – pytanie człowieka znów zostało przerwane.
- Ah komunikat. – android zadrwił – widzisz mając mapę całego mózgu waszego przyjaciela wiedzieliśmy jak wywabić waszą wspaniałą flotę od Ziemi. Wiedzieliśmy, że podążycie za fałszywym komunikatem pozostawiając nam wspaniałe pole do popisu. Jeszcze dziś Ziemia przestanie istnieć a wraz z nią rząd galaktyczny. Nie przejmuj się tym jednak. Ty nie doczekasz więcej jak następnych 10 minut. – Pole siłowe rozstąpiło się. Thad nie czekając wykonał cios, napotkał jednak piekielnie szybką rękę androida, który chwycił go i rzucił nim o ścianę. Człowiek zsunął się nie mogąc złapać tchu, kaszlał i krztusił się.
- Niezła próba, za słaby jednak jesteś, żeby sprawić nam jakiekolwiek trudności. A teraz bądź grzeczny i nadstaw ramię. Nie zaboli.. mocno – jedna z czterech rąk chwyciła przedramię Wojcika i wykrzywiła w nienaturalnej pozie. Do złącza w jego nadgarstku android przytknął specjalnie spreparowany przyrząd, ten jednak nie chciał się podpiąć. Android próbował, jednak za każdym razem napotykał opór i złącze odrzucało inwazyjne wejście do umysłu. Blackout wyczuł niebezpieczeństwo i zablokował przesył danych przestrajając próbnik na odwróconą falę. Thadeus wyczuł możliwość i mimo przeszywającego bólu nakazał Blackoutowi włamać się do głównego terminala. Próbnik zezwolił na kontrolowane podłączenie i maszyna do czytania umysłów podpięła się do wewnętrznego interfejsu.
- Dobrze.. opierałeś się, jednak nie jesteś w stanie zmienić swojej przyszłości. Twój umysł jest nasz – szyderczo zakomunikował Thermiconos odczytując dane.
- Co? Jak to możliwe? Co ty robisz do cholery? - Jakież było jego zdziwienie kiedy zamiast świadomości człowieka wewnątrz głównego terminala przedostał się wirus dostrojony do pracy w owym środowisku. Program gwałtownie rozszerzył się na wszystkie systemy i rozpoczął sekwencyjne pobieranie danych i przesyłanie ich bezpośrednio na pokład komputera Blackouta.
- Nie! To niemożliwe! Zabije cie za to! - Android w panice wyrwał złącze z ręki Thadeusa i rzucił nim w kąt samemu wybiegając z pomieszczenia z olbrzymią prędkością . Połączenie zostało zerwane jednak znaczna ilość danych zdążyła się skopiować. Pole siłowe zamknęło się i Thadeus został sam. Obolały zdołał podnieść się podszedł do pola siłowego i przytykając jak najbliżej rękę. Skupił się na interfejsie i wydał polecenie komputerowi. Próbnik zaczął wydawać fale we wszystkich możliwych zakresach częstotliwości próbując dostroić się do emitera pola siłowego. Operacja trwała, tymczasem major wydawał kolejne polecenia terminalowi swojego statku. Z gąszczu wydobytych informacji znalazł mapę obszaru. Wyróżnił ją na swoim interfejsie, w końcu zaprogramował coś, czego nie próbował jeszcze nikt. Seria komunikatów wyświetliła pełną gotowość statku do wypełnienia powierzonych zadań. Próbnik jednak ciągle badał częstotliwości. W końcu znalazł tę odpowiednią, dostroił się do niej i wywołał spięcie puszczając dwie przeciwstawne komendy. Pole siłowe rozstąpiło się pozwalając wyjść obolałemu człowiekowi. Major wbiegł do drugiej celi. Człowiek, który tam leżał nie żył. Ustawił mapę w widoku 3d i ruszył w kierunku statku.
- Teraz! – krzyknął sam do siebie. W tym momencie potężna soniczna fala rozeszła się we wszystkich kierunkach wokół statku. Fala wywołana poprzez wydanie każdej możliwej kombinacji długości i częstotliwości dźwięków rozeszła się przez cały kompleks i niczym fala uderzeniowa bomby paliła każdy napotkany elektryczny element na drodze. Bramy, pola siłowe, terminale, bazy danych, wieżyczka strażnicza, radary, kamery, czujniki, pole siłowe nad kopułą. Wszystko rozsypało się w drobny mak. Dodatkowo wszystkie półzmechanizowane twory, androidy i cyborgi w zależności od stopnia zmiany technologicznej odczuły promień porażający ich kończyny i umysły czyniąc z nich kompletnie niegroźne sterty żelastwa. Wojcik biegł przed siebie kierowany mapą, mijał złowrogie spojrzenia, zniszczone przyrządy. Korytarze i hale. W końcu wybiegł z całego kompleksu i będąc ciągle w sprincie wydał rozkaz otwarcia się drzwi. Zdawał sobie sprawę, że taka sytuacja nie potrwa długo i bardziej odporne systemy odnowią się. Wbiegł do środka kabiny i nie czekając na nic chwycił gwałtownie za stery podrywając pojazd potężnym odrzutem od gruntu paląc za sobą znaczną część lądowiska. Wystrzelił z prędkością naddźwiękową w niebo. Nie uciekł jednak daleko. Wszystkie czujniki w mieście zostały zaalarmowane a działka i siły powietrzne ruszyły w pogoń. Wojcik odłożył próbnik i jeszcze raz chwycił za ster.
- Koniec kamuflażu! – krzyknął do komputera, który natychmiast przekształcił statek z transportowej bryły w opływowy kształt super myśliwca. Skorupa stwardniała a silniki dostały większy ciąg. Wieżyczki naziemne napędzały mu stracha strzelając salwami dookoła, nie były jednak w stanie przygwoździć ogniem szybko manewrującego statku. Maszyny były zdesperowane. W pościg wysłano dwa myśliwce bezzałogowe. Interfejs wskazywał prędkość supersoniczną. 5 Mach według ziemskiej skali jednak obiekty zbliżały się i rozpoczęły ostrzał.
- Tłumiki inercyjne na maksimum! Wzmocnij pancerz z przodu i z tyłu! – major wykrzyczał nerwowo. Spoglądając na wskaźniki wyświetlane na kabinie widział, że obiekty zbliżały się. Przyspieszył.
- Prędkość Hipersoniczna – Zakomunikował terminal głosowo. Prędkość na wskaźnikach pokazywała niemal 10 tysięcy kilometrów na godzinę. Nawet w erze nauki niewiele jest statków zdolnych rozpędzić się tak szybko w atmosferze. Blackout jednak ciągle przyspieszał, statki bezzałogowe nie zostawały w tyle kontynuując ostrzał.
- Prędkość Ultrasoniczna – ostrzegał znowu komputer. Ultrasoniczna oznaczała przekroczenie wartości 10 Machów w ziemskiej skali. Wskaźnik osiągnął 12 wyznaczając granicę bezpiecznego lotu w obecnym stanie kadłuba.
- Do kurwy nędzy! – zagrzmiał zdenerwowany pilot – Nie ucieknę im tak. Komputer uruchom silniki strumieniowe. Na mój znak przygotuj się do wyłączenia silników protonowych i przejścia w tryb niewykrywalności. – Spojrzał na odczyty – Teraz! – Krzyknął. Statkiem zatrzęsło Nawet tłumiki inercyjne nie były w stanie skompensować uderzenia, które nastąpiło przy zmianie napędu. Dwa bezzałogowe myśliwce sterowane przez radar naziemny nie spostrzegły zmiany i przeleciały tuż pod majorem. Skonfundowane maszyny zaczęły ostrzał ze wszystkich możliwych baterii naziemnych losowo wybierając cele. Kilka pocisków niemal otarło się o strukturę kadłuba jeżąc włosy na głowie pilota. W końcu nastąpiło trafienie. Potężna siła wyrzuciła Blackouta z toru lotu i przy olbrzymiej prędkości myśliwiec zaczął koziołkować. Pancerz wytrzymał uderzenie. Teraz jednak statek spadał pikując w dół w korkociągu przy intensywnym ostrzale. Major puścił ster i niemal uderzył ręką w kokpit podpinając się bezpośrednio pod systemy statku. Mając kontrolę przekierował kanały ujścia ciągu w taki sposób by wyrównały poziom lotu. Po ciężkiej walce z prawami fizyki statek zaczął lecieć. Major przeniósł większość pancerza na przód i przyspieszył do 15 Machów. Lecąc niemal przy samej ziemi, pod zasięgiem baterii plazmowych pozostawiał za sobą potężną falę dźwiękową tłukącą szyby w wieżowcach zbudowanych klasycznie, ze szkła. Ostatecznie uciekł ze stolicy i wyleciał z atmosfery udając się na orbitę planety. Tutaj czekał już zespół poszukiwawczy. Nie mieli jednak szans wykryć tak zaawansowanej technologii. Wojcik w końcu odetchnął z ulgą.
- Sprawdź w ściągniętej bazie czy mamy koordynaty skoku dla statków wojennych Reven? – zadał pytanie terminalowi. Na wyświetlaczu ujawniły się koordynaty systemu kompletnie innego niż ten, do którego zmierzać miała zaraz Ziemska flota. Nie spóźnił się.
- Komputer, wyślij niewykrywalną wiadomość do Generała Swiftminga. Blackout 1 stwierdza. Komunikat od Mamby był fałszywy. Mamba wraz z całym programem wąż został ujawniony. Nie ma żadnej floty w podanych koordynatach. Szykujcie się do obrony Ziemi. Wszystkie siły Reven Ao planują zaatakować w ciągu najbliższych dwóch godzin. Blackout kończy. – wysłał komunikat po czym wszedł hiperprzestrzeń. Musiał dowiedzieć się dokładnie czego oczekiwać.
***
- Generale. Flota jest gotowa. Komputer zgłasza pilną, tajną wiadomość, czy mam wstrzymać odlot do czasu przeczytania? – zapytał adiutant na jednym ze statków orbitujących wokół Ziemi.
- Nie. Nie ma już czasu. Przekaż kopię komunikatu Admirał Ayanie oraz prześlij go do mojej kwatery. Następnie rozkaż flocie ruszać. – wydał rozkaz Swiftming.
W tym samym czasie na mostku SharpShootera, z którego pokładu admirał Ayana obserwowała odlot floty w hiperprzestrzeń nadszedł komunikat. Kobieta stanęła nad terminalem i rozszyfrowawszy wiadomość zbladła a następnie usiadła na krześle.
- Swiftming coś ty zrobił najlepszego? – Wyszeptała.

19 paź 2009

Preludium. Rozdział drugi - Bohaterowie cz. 1

- Teraz skoro czeka nas kilka godzin lotu. Thomasie pewnie interesuje cię dalszy ciąg historii, którą opowiadałem. Aibielu, ty również możesz się wsłuchać. Wspomniałeś, że nie znasz lepiej zamaskowanego statku w przestrzeni kosmicznej, niż ten. Ja znam… Blackout – Thadeus zachmurzył się, jednak nie przerwał swojego opowiadania – niemożliwym jest byście o nim słyszeli. Sam projekt jak i gotowy statek są tak tajne, że wiedzę o nim posiada może ze 20 osób w całej galaktyce… a przynajmniej tyle ich było zanim trafiłem do lodówki. Blackout zbudowany został na zupełnie innych założeniach. Statek mniejszy od tego, niewiele większy od małego bombowca. Nie posiadał pancerza, nie posiadał praktycznie uzbrojenia. Za to jego powłokę pokrywała technologia tak rewolucyjna jak same podróże w hiperprzestrzeni. Zakładam, że oboje słyszeliście o nanobotach medycznych. Miałem je w sobie podczas trafienia. -
- Owszem, to one uratowały ci życie – przerwał mu lekarz. – ale co to ma wspólnego z tą super rewolucyjną technologią ? -
- Widzisz. Udało nam się skonstruować metal, jak go nazwę, który złożony był tylko i wyłącznie z owej technologii. Oczywiście nasze nanoboty, nie były zbudowane z lekkiego materiału, który potrafi naprawiać nasze ciało. Wręcz przeciwnie. Użyliśmy w tym celu ciężkich komponentów nanowęglowych. Jednak w przeciwieństwie do innych owy metal potrafi zaadaptować się do każdych warunków w czasie rzeczywistym. Począwszy od zaabsorbowania każdej ilości fal światła, bądź odwrócenia ich o 180 stopni, oraz radiowych, co czyni go kompletnie niewidzialnym w przestrzeni kosmicznej, idąc dalej na wysyłaniu specjalnie markowanych sztucznych sygnałów, które potrafią zmylić każdy radar oraz inne systemy czujników, skończywszy na tym, że owy metal może zmienić swą gęstość i konsystencję pozwalając przyjąć pewną ilość obrażeń oraz naprawić się a w końcu dosłownie zamaskować statek przed ludzkim okiem. –
- O rany! – zakrzyknął Aibiel – wynaleźliście prawdziwą niewidzialność! I to dobre 100 lat temu?! Nie wierzę, nie wierzę po prostu. Jak to możliwe, że nie armia nie wdrożyła tego systemu? Może teraz cały czas ktoś nas cały czas śledzi? – drżał nerwowo mechanik. Jego dziecinna ciekawość oraz fascynacja projektem momentalnie zastąpiona została przez strach o własne bezpieczeństwo. Strach mający zasadność zważywszy na to co wcześniej uczynił.
- Spokojnie – rzekł łagodnie Wojcik. Dopóki byłem w aktywnej służbie istniał jeden jedyny Blackout i to ja byłem jego pilotem. Był strasznie trudny do obsłużenia. Wymagał niesamowitego refleksu oraz stalowych nerwów. Poza tym system był tak drogi, że wyprodukowanie materiału zdolnego pokryć Blackouta kosztowało niemal tyle ile cały Insolence, na którym swoją drogą Blackout stacjonuje. Mając to na uwadze mniemam, że lepiej im było wybudować kolejnego Superniszczyciela niż przeznaczać takie pieniądze na kruchy statek szpiegowski. Jeden wystarczył, z resztą mogli używać klasycznych systemów szpiegowania, zupełnie takich jakie posiadamy w tej maszynie. Muszę też wspomnieć o trzech rodzajach silników. Poza dwoma oczywistymi, napędem FTL oraz zwykłym protonowym doszedł jeszcze niewykrywalny żadnymi pomiarami napęd strumieniowy. Nie pytajcie o zasadę działania. Wiem tylko, że nie emitował ciepła oraz promieniowania. No i niemal nie zużywał energii. Przekładało się to jednak na bardzo słabe osiągi na poziomie pierwszych statków rejsowych sprzed ery nauki. – Kontynuował.
- No dobra, ale co to ma wspólnego z twoją opowieścią? – zapytał zniecierpliwiony Barret.
- Gdyby nie Blackout… dziś wszystko mogłoby być inne. Tamtego dnia miałem zostać wysłany na misję…
***
- Generale! – Thadeus stanął na baczność gdy do pomieszczenia wszedł oficer. Pomieszczenie nie było specjalnie duże. Ot zwykła kajuta pokładowa dla wyższych rangą żołnierzy. Jego własna. Stacjonował na flagowym pancerniku SharpShooter. Długa na dwa kilometry jednostka była niemal dwukrotnie większa od innych jednostek tego typu. Ponadto mocniejsze tarcze i uzbrojenie. Elitarna jednostka, a w tej chwili sam generał ziemskiej armii wkroczył do jego kajuty by porozmawiać sam na sam.
- Spocznij majorze – odparł generał po czym dodał – Mamy tu nieprzyjemną sytuację. Jeden z naszych szpiegów z operacji Waż, kryptonim Mamba zaraportował wysoką aktywność statków wojennych Ao w kwadracie S22xt3a. Sugeruje, że w tym odległym systemie, wyłączonym z naszego szeregu sensorów Ao gromadzi flotę uderzeniową, która ma za zadanie wyskoczyć na orbicie okołoziemskiej i zrobić jak najwięcej szkód cywilnych i wojskowych po czym uciec do rodzimego systemu. Nie możemy na to pozwolić. Według Mamby uderzenie miałoby się odbyć za 24 godziny. Mają dobry wywiad. Na ten termin planowaliśmy manewry wojenne godzinę drogi stąd. Dzięki temu ich plan mógłby się powieść. Zamierzamy temu zaradzić. W tej chwili cała flota została postawiona w stan gotowości. Niemal wszystkie dostępne statki w ciągu 12 godzin zostaną skierowane do zagrożonego kwadratu. Musimy liczyć 3 godziny drogi w jedną stronę więc zaskoczymy ich zupełnie nieprzygotowanych. Masz jakieś pytania? –
- W zasadzie to tak generale. A co jeśli to zmyła? Jeśli przyślą jeden czy dwa statki na nasze tyły, właśnie tutaj. Zostawimy tu kogoś? – dociekał Wojcik.
- Owszem, jest taka możliwość dlatego SharpShooter wraz z Archerem i 2 fregatami zostanie na orbicie. Jeśli cokolwiek pojawi się na w naszej przestrzeni admirał Ayana dopilnuje, żeby zniknęło równie szybko. A teraz do rzeczy Thad. Nie fatygowałem się do ciebie tylko po to, żeby dać znać majorowi o sytuacji panującej we flocie jak się domyślasz. Zostaniesz wysłany na misję. Aby upewnić się, że nie robimy głupstwa musimy sprawdzić co się dzieje na Reven Ao. Przygotowywałeś się długo do tego typu zadań i uważam, że w końcu jesteś gotowy. Weźmiesz Blackouta i polecisz w na Reven. Póki co prosta misja. Lecisz, nasłuchujesz na prywatnych kanałach. Upewniasz się czy atak naprawdę jest planowany po czym wysyłasz nam informację zwrotną. Jeśli zrobi się za gorąco. Bierzesz dupę w troki i znikasz. Nie muszę chyba przypominać ile kosztował owy okręt i że chcemy go całego. Bierz się do roboty. Masz 12 godzin nim flota wyruszy. Później flota wyruszy i dopóki nie dotrze na miejsce nie będzie możliwości jej odwołania. – dowódca wydał rozkaz.
- Tak jest sir! – odparł Thadeus po czym odebrał przepustkę i ruszył w stronę hangaru transportowego. Okręt był wielki. Przejście od jednego końca do drugiego wymagało nie lada spacerku. Nie był jednak na tyle duży by wymagał systemu kolejek. Jedynie windy transportujące na poziomach kilkudziesięciu pięter. Jego podróż trwała 10 minut. Dotarł do ostatniego hangaru w najbardziej zamkniętej części flagowca. Przed drzwiami czekało dwóch regularnych żołnierzy, którzy zapewne nie wiedzieli nawet czego pilnują.
- Pańska przepustka sir! – poprosił jeden ze strażników. Wsunął ten kawałek krzemowej karty czipowej do czytnika po czym dostał komunikat zwrotny. – W porządku sir! Może pan kontynuować – dodał. Wojcik nie odparł nic, zamyślony. Wszedł przez niewielkie wrota do korytarza i szedł drogą, którą wiódł. Wpierw w lewo, następnie w prawo, kolejna brama i kolejny czytnik, tym razem automatyczny. W końcu wszedł do hangaru. Przed nim stał najbardziej tajny i najdroższy okręt w historii galaktycznej armady. Okręt, który był jego dziełem, który w końcu tylko on potrafił pilotować. Nie większy od bombowca statek był kompletnie czarny i matowy. Nie odbijał ani krzty światła. Jego kształt, cóż, zważywszy na brak pola siłowego i konieczność poruszania się w atmosferze był bardzo opływowy. Podstawę stanowiło potężne skrzydło spłaszczone jak dziób kaczki z przodu i rozszerzające się nieznacznie z tyłu o stałej grubości około metra . Na nim w centralnej części umieszczona była kabina pasażera. Ciasna, mieszcząca jedną osobę i cały osprzęt. Jej kształt był dokładną kopią skrzydła pomniejszoną o odpowiednie wartości. Jedyną różnicą był przód, który zaczynał się tam gdzie skrzydło i stopniowo wznosił się na grubość półtora metra w najwyższym punkcie kończąc się gwałtownie jakiś czas przed tyłem skrzydła stromą dyszą wypływającą zza kabiny pilota. Dodatkowo do tylniej sekcji kabiny pasażera dołączone były dwa małe poziome stateczniki w kształcie normalnych lotek, lekko odstające zza profilu dolnego skrzydła. Wszystkie silniki umieszczone były wewnątrz podstawy i kończyły się czterema wylotami. Dwa silniki FTL po zewnętrznej i dwa podświetlne po wewnętrznej. Dodatkowa dysza za kabiną musiała być napędem strumieniowym. Wszystko zlane było w jeden kształt bez wyraźnych spoiw, wejścia czy szyb. Nawet podwozie było zlane w jedną całość. Wojcik podszedł pod kabinę pilota. Sensor statku wychwycił sygnaturę majora i metal rozstąpił się tuż nad nim wysuwając siedzisko pilota na windzie. Pilot usiadł i pozwolił się wsunąć do środka tej dziwnej maszyny. Zaskakująco w środku było wystarczająco dużo miejsca. Nie było żadnych szyb ani wyświetlaczy. Kompletną ciemność rozświetlił blask dwóch lamp z bocznych sekcji. Fotel po zlaniu się dolnej warstwy kadłuba pozwalał na obracanie się a nawet poruszanie w środku. Wojcik położył rękę na jednym z niewielu widocznych przyrządów. Do jego nadgarstka podczepił się przewód i cała kabina stała się przeźroczysta od wewnątrz pozwalając na obserwację całej góry. Jednocześnie uruchomiły się silniki protonowe. Wojcik spod wirtualnego interfejsu włączył analogowe sterowanie, co spowodowało natychmiastowe wysunięcie się dwóch małych drążków spod kokpitu. Dodatkowo całe sterowanie miało odbywać się za pomocą przycisków wyświetlanych na interaktywnym kokpicie oraz głosowych komend.
- Do generała Swiftminga. Tajna wiadomość na kanale SMC, kod autentykacji EMFM715/3. – zakomunikował Thadeus odpinając rękę od interfejsu.
- Bezpieczna łączność ustanowiona. – odparł interfejs komputerowy.
- Blackout 1 odlatuje. Koniec przekazu – dodał pilot i wyłączył komunikację. Hangar rozstąpił się pod nim zastępując podłogę polem siłowym. Całe pomieszczenie zostało rozhermetyzowane i straciło grawitację. Podesty statku zlały się w jedną całość z kadłubem, nie pozostawiając nawet śladu po ich istnieniu. Pole siłowe zniknęło pozwalając statkowi wylecieć w przestrzeń kosmiczną. Major wziął ster w rękę i odleciawszy kawałek od majestatycznego pancernika wskoczył w hiperprzestrzeń. Zważywszy na zwiększoną moc silników czekała go ponad godzina drogi.