19 paź 2009

Preludium. Rozdział drugi - Bohaterowie cz. 1

- Teraz skoro czeka nas kilka godzin lotu. Thomasie pewnie interesuje cię dalszy ciąg historii, którą opowiadałem. Aibielu, ty również możesz się wsłuchać. Wspomniałeś, że nie znasz lepiej zamaskowanego statku w przestrzeni kosmicznej, niż ten. Ja znam… Blackout – Thadeus zachmurzył się, jednak nie przerwał swojego opowiadania – niemożliwym jest byście o nim słyszeli. Sam projekt jak i gotowy statek są tak tajne, że wiedzę o nim posiada może ze 20 osób w całej galaktyce… a przynajmniej tyle ich było zanim trafiłem do lodówki. Blackout zbudowany został na zupełnie innych założeniach. Statek mniejszy od tego, niewiele większy od małego bombowca. Nie posiadał pancerza, nie posiadał praktycznie uzbrojenia. Za to jego powłokę pokrywała technologia tak rewolucyjna jak same podróże w hiperprzestrzeni. Zakładam, że oboje słyszeliście o nanobotach medycznych. Miałem je w sobie podczas trafienia. -
- Owszem, to one uratowały ci życie – przerwał mu lekarz. – ale co to ma wspólnego z tą super rewolucyjną technologią ? -
- Widzisz. Udało nam się skonstruować metal, jak go nazwę, który złożony był tylko i wyłącznie z owej technologii. Oczywiście nasze nanoboty, nie były zbudowane z lekkiego materiału, który potrafi naprawiać nasze ciało. Wręcz przeciwnie. Użyliśmy w tym celu ciężkich komponentów nanowęglowych. Jednak w przeciwieństwie do innych owy metal potrafi zaadaptować się do każdych warunków w czasie rzeczywistym. Począwszy od zaabsorbowania każdej ilości fal światła, bądź odwrócenia ich o 180 stopni, oraz radiowych, co czyni go kompletnie niewidzialnym w przestrzeni kosmicznej, idąc dalej na wysyłaniu specjalnie markowanych sztucznych sygnałów, które potrafią zmylić każdy radar oraz inne systemy czujników, skończywszy na tym, że owy metal może zmienić swą gęstość i konsystencję pozwalając przyjąć pewną ilość obrażeń oraz naprawić się a w końcu dosłownie zamaskować statek przed ludzkim okiem. –
- O rany! – zakrzyknął Aibiel – wynaleźliście prawdziwą niewidzialność! I to dobre 100 lat temu?! Nie wierzę, nie wierzę po prostu. Jak to możliwe, że nie armia nie wdrożyła tego systemu? Może teraz cały czas ktoś nas cały czas śledzi? – drżał nerwowo mechanik. Jego dziecinna ciekawość oraz fascynacja projektem momentalnie zastąpiona została przez strach o własne bezpieczeństwo. Strach mający zasadność zważywszy na to co wcześniej uczynił.
- Spokojnie – rzekł łagodnie Wojcik. Dopóki byłem w aktywnej służbie istniał jeden jedyny Blackout i to ja byłem jego pilotem. Był strasznie trudny do obsłużenia. Wymagał niesamowitego refleksu oraz stalowych nerwów. Poza tym system był tak drogi, że wyprodukowanie materiału zdolnego pokryć Blackouta kosztowało niemal tyle ile cały Insolence, na którym swoją drogą Blackout stacjonuje. Mając to na uwadze mniemam, że lepiej im było wybudować kolejnego Superniszczyciela niż przeznaczać takie pieniądze na kruchy statek szpiegowski. Jeden wystarczył, z resztą mogli używać klasycznych systemów szpiegowania, zupełnie takich jakie posiadamy w tej maszynie. Muszę też wspomnieć o trzech rodzajach silników. Poza dwoma oczywistymi, napędem FTL oraz zwykłym protonowym doszedł jeszcze niewykrywalny żadnymi pomiarami napęd strumieniowy. Nie pytajcie o zasadę działania. Wiem tylko, że nie emitował ciepła oraz promieniowania. No i niemal nie zużywał energii. Przekładało się to jednak na bardzo słabe osiągi na poziomie pierwszych statków rejsowych sprzed ery nauki. – Kontynuował.
- No dobra, ale co to ma wspólnego z twoją opowieścią? – zapytał zniecierpliwiony Barret.
- Gdyby nie Blackout… dziś wszystko mogłoby być inne. Tamtego dnia miałem zostać wysłany na misję…
***
- Generale! – Thadeus stanął na baczność gdy do pomieszczenia wszedł oficer. Pomieszczenie nie było specjalnie duże. Ot zwykła kajuta pokładowa dla wyższych rangą żołnierzy. Jego własna. Stacjonował na flagowym pancerniku SharpShooter. Długa na dwa kilometry jednostka była niemal dwukrotnie większa od innych jednostek tego typu. Ponadto mocniejsze tarcze i uzbrojenie. Elitarna jednostka, a w tej chwili sam generał ziemskiej armii wkroczył do jego kajuty by porozmawiać sam na sam.
- Spocznij majorze – odparł generał po czym dodał – Mamy tu nieprzyjemną sytuację. Jeden z naszych szpiegów z operacji Waż, kryptonim Mamba zaraportował wysoką aktywność statków wojennych Ao w kwadracie S22xt3a. Sugeruje, że w tym odległym systemie, wyłączonym z naszego szeregu sensorów Ao gromadzi flotę uderzeniową, która ma za zadanie wyskoczyć na orbicie okołoziemskiej i zrobić jak najwięcej szkód cywilnych i wojskowych po czym uciec do rodzimego systemu. Nie możemy na to pozwolić. Według Mamby uderzenie miałoby się odbyć za 24 godziny. Mają dobry wywiad. Na ten termin planowaliśmy manewry wojenne godzinę drogi stąd. Dzięki temu ich plan mógłby się powieść. Zamierzamy temu zaradzić. W tej chwili cała flota została postawiona w stan gotowości. Niemal wszystkie dostępne statki w ciągu 12 godzin zostaną skierowane do zagrożonego kwadratu. Musimy liczyć 3 godziny drogi w jedną stronę więc zaskoczymy ich zupełnie nieprzygotowanych. Masz jakieś pytania? –
- W zasadzie to tak generale. A co jeśli to zmyła? Jeśli przyślą jeden czy dwa statki na nasze tyły, właśnie tutaj. Zostawimy tu kogoś? – dociekał Wojcik.
- Owszem, jest taka możliwość dlatego SharpShooter wraz z Archerem i 2 fregatami zostanie na orbicie. Jeśli cokolwiek pojawi się na w naszej przestrzeni admirał Ayana dopilnuje, żeby zniknęło równie szybko. A teraz do rzeczy Thad. Nie fatygowałem się do ciebie tylko po to, żeby dać znać majorowi o sytuacji panującej we flocie jak się domyślasz. Zostaniesz wysłany na misję. Aby upewnić się, że nie robimy głupstwa musimy sprawdzić co się dzieje na Reven Ao. Przygotowywałeś się długo do tego typu zadań i uważam, że w końcu jesteś gotowy. Weźmiesz Blackouta i polecisz w na Reven. Póki co prosta misja. Lecisz, nasłuchujesz na prywatnych kanałach. Upewniasz się czy atak naprawdę jest planowany po czym wysyłasz nam informację zwrotną. Jeśli zrobi się za gorąco. Bierzesz dupę w troki i znikasz. Nie muszę chyba przypominać ile kosztował owy okręt i że chcemy go całego. Bierz się do roboty. Masz 12 godzin nim flota wyruszy. Później flota wyruszy i dopóki nie dotrze na miejsce nie będzie możliwości jej odwołania. – dowódca wydał rozkaz.
- Tak jest sir! – odparł Thadeus po czym odebrał przepustkę i ruszył w stronę hangaru transportowego. Okręt był wielki. Przejście od jednego końca do drugiego wymagało nie lada spacerku. Nie był jednak na tyle duży by wymagał systemu kolejek. Jedynie windy transportujące na poziomach kilkudziesięciu pięter. Jego podróż trwała 10 minut. Dotarł do ostatniego hangaru w najbardziej zamkniętej części flagowca. Przed drzwiami czekało dwóch regularnych żołnierzy, którzy zapewne nie wiedzieli nawet czego pilnują.
- Pańska przepustka sir! – poprosił jeden ze strażników. Wsunął ten kawałek krzemowej karty czipowej do czytnika po czym dostał komunikat zwrotny. – W porządku sir! Może pan kontynuować – dodał. Wojcik nie odparł nic, zamyślony. Wszedł przez niewielkie wrota do korytarza i szedł drogą, którą wiódł. Wpierw w lewo, następnie w prawo, kolejna brama i kolejny czytnik, tym razem automatyczny. W końcu wszedł do hangaru. Przed nim stał najbardziej tajny i najdroższy okręt w historii galaktycznej armady. Okręt, który był jego dziełem, który w końcu tylko on potrafił pilotować. Nie większy od bombowca statek był kompletnie czarny i matowy. Nie odbijał ani krzty światła. Jego kształt, cóż, zważywszy na brak pola siłowego i konieczność poruszania się w atmosferze był bardzo opływowy. Podstawę stanowiło potężne skrzydło spłaszczone jak dziób kaczki z przodu i rozszerzające się nieznacznie z tyłu o stałej grubości około metra . Na nim w centralnej części umieszczona była kabina pasażera. Ciasna, mieszcząca jedną osobę i cały osprzęt. Jej kształt był dokładną kopią skrzydła pomniejszoną o odpowiednie wartości. Jedyną różnicą był przód, który zaczynał się tam gdzie skrzydło i stopniowo wznosił się na grubość półtora metra w najwyższym punkcie kończąc się gwałtownie jakiś czas przed tyłem skrzydła stromą dyszą wypływającą zza kabiny pilota. Dodatkowo do tylniej sekcji kabiny pasażera dołączone były dwa małe poziome stateczniki w kształcie normalnych lotek, lekko odstające zza profilu dolnego skrzydła. Wszystkie silniki umieszczone były wewnątrz podstawy i kończyły się czterema wylotami. Dwa silniki FTL po zewnętrznej i dwa podświetlne po wewnętrznej. Dodatkowa dysza za kabiną musiała być napędem strumieniowym. Wszystko zlane było w jeden kształt bez wyraźnych spoiw, wejścia czy szyb. Nawet podwozie było zlane w jedną całość. Wojcik podszedł pod kabinę pilota. Sensor statku wychwycił sygnaturę majora i metal rozstąpił się tuż nad nim wysuwając siedzisko pilota na windzie. Pilot usiadł i pozwolił się wsunąć do środka tej dziwnej maszyny. Zaskakująco w środku było wystarczająco dużo miejsca. Nie było żadnych szyb ani wyświetlaczy. Kompletną ciemność rozświetlił blask dwóch lamp z bocznych sekcji. Fotel po zlaniu się dolnej warstwy kadłuba pozwalał na obracanie się a nawet poruszanie w środku. Wojcik położył rękę na jednym z niewielu widocznych przyrządów. Do jego nadgarstka podczepił się przewód i cała kabina stała się przeźroczysta od wewnątrz pozwalając na obserwację całej góry. Jednocześnie uruchomiły się silniki protonowe. Wojcik spod wirtualnego interfejsu włączył analogowe sterowanie, co spowodowało natychmiastowe wysunięcie się dwóch małych drążków spod kokpitu. Dodatkowo całe sterowanie miało odbywać się za pomocą przycisków wyświetlanych na interaktywnym kokpicie oraz głosowych komend.
- Do generała Swiftminga. Tajna wiadomość na kanale SMC, kod autentykacji EMFM715/3. – zakomunikował Thadeus odpinając rękę od interfejsu.
- Bezpieczna łączność ustanowiona. – odparł interfejs komputerowy.
- Blackout 1 odlatuje. Koniec przekazu – dodał pilot i wyłączył komunikację. Hangar rozstąpił się pod nim zastępując podłogę polem siłowym. Całe pomieszczenie zostało rozhermetyzowane i straciło grawitację. Podesty statku zlały się w jedną całość z kadłubem, nie pozostawiając nawet śladu po ich istnieniu. Pole siłowe zniknęło pozwalając statkowi wylecieć w przestrzeń kosmiczną. Major wziął ster w rękę i odleciawszy kawałek od majestatycznego pancernika wskoczył w hiperprzestrzeń. Zważywszy na zwiększoną moc silników czekała go ponad godzina drogi.

1 komentarz:

  1. Bardzo Fajne tak trzymaj ędę tu częściej zagląda i czekam na dalsze przygody:)

    Obserwuję Cię...:)

    OdpowiedzUsuń