29 paź 2009

Preludium. Rozdział drugi - Bohaterowie cz.3

- Admirale? – pierwszy oficer spojrzał na dowódcę i wiedział, że coś się stało. Kobieta tak twarda jak Ayana nie ulega zdenerwowaniu z pierwszego lepszego powodu.
- Erik – porzuciła wojskowy ton – będziemy mieli towarzystwo. – Spojrzała na niego po czym gwałtownie podniosła się z fotela i obróciwszy głowę krzyknęła w kierunku operatora komunikacji wydała rozkaz
- Sierżancie Marks, połączcie się z Generałem Swiftmingiem. –
- Pani Admirał.. ale przecież oni są w hiperprzestrzenni – stwierdził oczywistość Marks
- Wiem do cholery. Nie możesz nic zrobić ? Poszukać? Spróbuj do diabła! – Ayana piekliła się na załoganta
- Madame, dopóki Generał sam nie nawiąże komunikacji podprzestrzenniej nie jesteśmy w stanie się z nim skontaktować - dodał operator z przerażeniem w oczach
- Kurwa! – wrzasnęła – Marks, naprawdę nie da się nic zrobić ? Potrzebujemy teraz tej floty – jej głos złagodniał gdy zdała sobie sprawę, że krzyczy nie na tych ludzi co trzeba.
- Proszę pani, nawet gdybym chciał, wchodząc w hiperprzestrzeń każdorazowo okręt przesyłany jest specjalnie w tym celu generowanym korytarzem. Otworzenie dwukrotnie jednego korytarza jest niemożliwe nawet wykonując dwa połączenia w tych samych warunkach z tego powodu, że liczba możliwych kombinacji jest nieskończona. Zmiana położenia obiektu nawet w skali attometra spowoduje wstrzelenie się w inne okno. Dopóki general sam nie nada transmisji, nie będziemy w stanie wyizolować konkretnego korytarza. Z resztą, nawet jeśli bylibyśmy w stanie to zrobić co da nam jeden statek? Cała flota leci w odrębnych korytarzach a komunikacja pomiędzy dwoma obiektami poruszającymi się pod przestrzenią jest niemożliwa – wyjaśnił Marks
- Zostaliśmy więc sami. – stwierdziła smutnym głosem pani Admirał. – Pułkowniku Frazer – skierowała swoją uwagę, już oficjalnie, do pierwszego oficera – proszę wyliczyć minimalny pułap podejścia do orbity ziemskiej dla statków wojennych klasy Archer bądź większych od strony koordynatów podanych w przekazie . – Monike Ayana pamiętała o tym, że w przestrzeni okołoziemskiej panuje zbyt wielki tłok by flota mogła wyskoczyć tuż obok planety. Co odważniejsi piloci małych statków ryzykują wstrzelając się nieopodal orbity księżyca. Olbrzymie wojenne statki z pewnością nie będą miały tyle miejsca. Ostatnie czego może chcieć dowódca okrętu to natrafić na inny w momencie wychodzenia z Hiperprzestrzeni. W najlepszym przypadku skończyłoby się kraksą, która przełamałaby osłabione podróżą w niesprzyjającym środowisku pola siłowe. W najgorszym rozsypanie się drogocennych okrętów bojowych na części. Generałowie Reven Ao to wiedzą.
- Madame, mogę spytać po co? – wyraził swój niepokój oficer, który ciągle nie wiedział co się stało.
- Możesz Eric, możesz. – odparła łagodnie – Musimy przygotować linię obrony. Według przekazu, który otrzymałam od Swiftminga, a którego on najwyraźniej nie przeczytał wynika, że floty Reven Ao nie ma tam gdzie leci nasza. Wręcz odwrotnie. Wszystkie siły Reven uderzy prosto w Ziemię w przeciągu dwóch godzin a my mamy 4 statki. Musimy to rozegrać tak by zadać im największe możliwe straty – wytłumaczyła swoją decyzję.
- Rozumiem. Biorę się do roboty – Frazer zasiadł przy multiterminalu potężnego superkomputera pokładowego i rozpoczął kalkulacje.
Ayana rozmyślała nad szansami jakiejkolwiek konfrontacji przeciwko całej flocie. Do dyspozycji dostała flagowy pancernik SharpShooter, którego to obejmuje odkąd został stworzony, dodatkowo jednego Archera i dwa niszczyciele średniej wielkości. Do zachowania porządku na Ziemi aż nadto. Do odparcia ataku piratów aż nadto, do odparcia całej floty maszynoludzi już niezbyt. Taktyka, którą obmyśliła była błyskotliwa, jednak wymagała dokładnie skoordynowanych działań i dużo szczęścia. Przeczuła, że wrogie okręty będą chciały wyjść jak najbliżej orbity Ziemskiej. Dzięki koordynatom załączonym do depeszy mogła z dużą precyzją ustalić hipotetyczne pojawienie się obcych okrętów. Tam chciała ustalić linię obrony. Dziękowała losowi za Wojcika i informacje, które przekazał.
***
Sam Wojcik tymczasem wyszedł z hiperprzestrzeni w niemal pustym miejscu w kosmosie. Wszystkie systemy maskujące pozostawił aktywne. Jednocześnie mając dostęp do danych z terminala Reven dostroił moduł komunikacji do tej, którą porozumiewała się flota.
- Wykrywam okno hiperprzestrzeni. – zabrzmiał metaliczny głos w komunikatorze Blackouta. Najwyraźniej system był bardziej skomplikowany niż wcześniej miał świadomość. Okazało się, że owa częstotliwość nie tylko obejmuje komunikację pomiędzy statkami, ale nawet wszystkie ważne wewnętrzne informacje. Właśnie ta jedna przedostała się w eter.
- Uwaga, cała flota. Z rozkazu Azulvagiera pierwszy stan gotowości – rozszedł się komunikat po wszystkich statkach. Dopiero teraz po ustabilizowaniu się czujników po przebywaniu w Hiperprzestrzeni Thad dostrzegł ilość statków wiszących w martwych przestworzach tego systemu. 5 potężnych pancerników, dokładnie takich jak te dwa, startujące z Reven, dodatkowo 12 Niszczycieli i 20 Fregat. Flota była potężna, jednak nie mogła się równać całej sile ludzkich statków zgromadzonych w Sol.
- To się maszynki zdziwią – powiedział do siebie cicho nieświadomy niczego Thadeus. Upewnił się, że nikt go nie widzi. Wszystkie systemy były sprawne. Wycisnął maksymalną moc z silnika strumieniowego i rozpoczął zbliżanie się bezpośrednio do floty
- Okno zamknęło się, lecz nie ma żadnego obiektu. Czy wysłać myśliwce poszukiwawcze? – kto, bądź cokolwiek obsługiwało systemy radarów i czujników, niepokoiło się.
- Mamy gościa, którego przepowiedział nam Thermiconos. Cała flota załadować wszystkie baterie. Strzelać bez rozkazu w wyznaczony obszar.
Flota musiała być powiadomiona o akcji szpiegowskiej oraz ucieczce z planety cyborgów. Usłyszawszy komunikat Thadowi zjeżyły się włosy na głowie. Oto stanął przed fatalną perspektywą. Z jednej strony zmasowany ostrzał, groźniejszy prawdopodobnie od tego, który pożegnał go w atmosferze Reven i niewystarczająca moc silnika strumieniowego by uciec z obszaru. Z drugiej przełączenie silników i ujawnienie swojej pozycji wskutek ciepła i promieniowania. Pierwsze 2 salwy przeszły pod nim celując bezpośrednio w miejsce z którego wyszedł do systemu. Gdyby nie ruszył się stamtąd już teraz byłby martwy. Nie było czasu do stracenia. Sensory pokładowe Blackouta wykryły masywny skok promieniowania we wszystkich statkach floty. Przygotowywały się do wystrzału. Jedynie dwa pancerniki, przygotowane na ewentualność wypaliły ponownie.
- Komputer. Silniki protonowe, pełna moc przez sekundę – nie zważając na konsekwencje Thad wydał rozkaz. Pilot miał nadzieję, że jedna sekunda pełnego ciągu nie wyemituje wystarczającej ilości promieniowania by wyznaczyć jego pozycję wśród lecących pocisków plazmowych. Jednocześnie ta sekunda znacznie przyśpieszyłaby podróż. Komputer wykonał rozkaz i statek gwałtownie przyśpieszył. Ze ślimaczej prędkości 100 tysięcy kilometrów na godzinę przeszedł w 30 tysięcy kilometrów na sekundę.
- Wykrywam nieznaczny wzrost temperatury i promieniowania – zagrzmiał komunikat. Thadeus zbladł. Nie dość, że teraz pędził z prędkością mocno przekraczającą zdolności percepcji człowieka to jeszcze manewrował pomiędzy pociskami. Tylko fakt, że działa owych okrętów miały wiele metrów średnicy, co wiązało się z łatwo zauważalnymi smugami światła, wspomagał Majora w tym olbrzymim wyzwaniu.
- Klasyfikacja? – spytał inny głos
- Brak. Sygnatury nie pasują do niczego z czym spotkały się nasze czujniki. Być może jeden z pocisków trafił w mały meteoryt rozbijając go – wyjaśnił inny głos.
- Kontynuować ostrzał. –
Te słowa dały jeszcze jedną nić nadziei Wojcikowi. Zbliżał się już do pierwszego pancernika i wychodził z zasięgu ostrzału. Odpalił silnik strumieniowy i ustawił wsteczny ciąg. Decyzja, którą podjął kilka sekund temu była słuszna. Dopiero teraz wszystkie grzane baterie reszty floty wypaliły zalewając przestrzeń, w której jeszcze przed chwilą się znajdował gradem gorącej plazmy. Z bezpiecznej odległości Thad obejrzał się, przyglądając się świetlnemu spektaklowi rozdzierającemu bezkresną czerń kosmosu. Zwolnił w końcu do prędkości uzyskiwanej przez silnik strumieniowy. Cicho i bezpiecznie podszedł niemal pod sam nos nie spodziewającego się niczego pancernika.
- Przerwać ogień – usłyszał – jeśli cokolwiek było w tamtym sektorze zostało zmiecione. Flota, kontynuować przygotowania do ataku.
- Jak długo będziemy jeszcze czekać? – rozbrzmiało pytanie.
- Tak długo, aż dotrą ostatnie statki. –
Major zrozumiał dlaczego flota oczekuje w tej pustej przestrzeni. Musiał coś zrobić nim wyruszą. Los kolejny raz przyznał mu szczęśliwą kartę. Jeden z pancerników, nie miał włączonej tarczy. Ruszył w jego kierunku.
- Komputer, skanuj pancernik na wprost. Szukaj witalnych systemów, które uszkodzone mogą spowodować większe zniszczenia bądź unieszkodliwienie statku. – wydał rozkaz. Czuł się dość dziwnie. Przechodził wiele symulacji w Sol, uczestniczył w manewrach przeciwko Ziemskim pancernikom. Tam jednak nie groziła mu śmierć w razie wykrycia. Tutaj lawirował pomiędzy potężnymi statkami mogącymi zmieść go w ułamku sekund. Uświadomił sobie jakie dysproporcje panują pomiędzy nim a jego przeciwnikami. On, mały kilkunastometrowy statek przeciwko półtorakilometrowemu goliatowi. Gdy zatrzymał się przed burtą. Nie mógł dostrzec końców statku. Spokojnie mógłby zmieścić się w jednej z wielu dostępnych szczelin. Nie to jednak planował. Komputer przeanalizował strukturę statku i wyświetlił plan na ekranie. Wyświetlił przypuszczalny mostek, hangar myśliwców i wiele innych systemów. Żaden jednak nie był na tyle odsłonięty by można mu było zaszkodzić.
- Kurwa. Muszę coś zrobić do cholery! – zaklął do siebie. Schował głowę w dłoniach i myślał. Myślał. Myślał. W końcu wymyślił.
- Komputer wyświetl położenie hipernapędu. – Przyjrzał się uważnie planom i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Tak. To może się udać. Komputer wyodrębnij próbkę materiału z kadłuba zdolną do zaprogramowania w celu wysłania specyficznej fali radiowej. – Maszyna zagotowała się. Nigdy, w żadnych symulacjach kadłub nie musiał poświęcać znacznej części siebie w celu odczepienia. Tym razem jednak potrzebne były stosowne usprawnienia. Pasek postępu rósł powoli, co powodowało rozdrażnienie, w końcu jednak skończył analizy
- Minimalna wymagana ilość materiału 1.21432% Rozdystrybuowanie materiału zakończone. Czy chcesz wykonać procedurę ? – zapytał terminal.
- Wykonaj – Oznajmił Thad po czym patrzył jak zewnętrzna warstwa statku zaczyna się nieznacznie marszczyć. W końcu na dziobie wyodrębniła się kulka z kadłuba gotowa do przesłania. Thad wydał odpowiednie komendy w celu zaprogramowania materiału po czym subtelnie dostarczył go do jednej z dwóch olbrzymich dysz hipernapędu. Postanowił oddalić się na bezpieczną odległość. Domyślał się, że jeśli jego plan wypali może wystąpić potężna eksplozja. Wyleciał ze zgromadzenia floty. Oczekując na wyniki swojej pracy. Chwilę uniesienia przerwało wyjście dwóch statków z hipernapędu. Flota była gotowa.
- Komputer, prześlij program do podmiotu. Przygotuj się do wykonania podczas otwarcia okna hiperprzestrzeni w danym statku. – wydał rozkaz.
- Uwaga. Azulvagier mówi. – Zabrzmiało ostrzeżenie w eterze – Flota. Przygotować się do ataku na Ziemię. Dziś skończy się rząd galaktyczny! Stanowiska bojowe!. –
- Stanowiska bojowe- zawtórował mu rząd odpowiedzi. Statki rozproszyły się i wskoczyły w hiperprzestrzeń. Poza jednym.
Przygotowana część kadłuba zadziałała według założeń Majora. W momencie otwarcia okna hiperprzestrzeni program wysłał falę radiową nakazującą siłowe zamknięcie go. Fortunnie dla Blackouta i Ziemi okręt zdążył przekroczyć połową horyzont zdarzeń i został rozerwany w chwili gdy okno zamknęło się. Tył pozostał w miejscu, w którym był i poddany gwałtownej dekompresji i wyssaniu atmosfery implodował. Przód natomiast przestał istnieć uwięziony i zdezintegrowany w oknie podprzestrzennym. Przestrzeń pozostała pusta. Thad podprowadził Blackouta do pozostałości po majestatycznym pancerniku. Wykrył nawet część swojego kadłuba, która przetrwała całe zdarzenie i na powrót przyłączył ją do kolektywu. Wysłał w końcu komunikat podprzestrzenny do Admirał Ayany
- Komputer, wyślij niewykrywalną wiadomość do Generała Switfminga. Blackout 1 stwierdza. Flota Reven Ao wystartowała. Za godzinę będą w systemie Sol. Udało mi się unieszkodliwić jeden pancernik. Wykaz reszty przesyłam w załączniku. Misję uważam za zakończoną. Czekam na odpowiedź 5 minut po czym ruszam do Sol. Blackout kończy. – Nie minęło jednak 5 minut, nim nadeszła odpowiedź.
-Próba nawiązania komunikacji podprzestrzennej. Ustanowić? – zapytał terminal.
- Połącz- Komputer przemielił algorytm szyfrujący po czym na wyświetlaczu pojawiła się podobizna Admirał Ayany.
- Witaj Thad. Dzięki za ostrzeżenie. Dobrze wiedzieć, że nic ci nie jest. –
- I panią dobrze widzieć, pani Admirał. Myślałem, że łączyłem się z Generałem Swiftmingiem. -
- Spokojnie. Swiftming.. cóż można rzec, jest obecnie niedostępny.-
- Ah pewnie przygotowuje flotę do obrony. Mam nadzieję, że moje wiadomości się przydały? –
- Skromny jak zwykle hehe. Przydały się majorze. Bardzo się przydały tylko widzisz.. Swiftming postanowił zignorować twoją wiadomość i przekazał ją mnie tuż przed tym jak skoczył w hiperprzestrzeń z całą flotą. Obecnie są już godzinę drogi od Sol. Mamy 4 statki. Z tego co przysłałeś wynika, że nie mamy zbyt dużych szans, ale nie poddamy się. Obronimy Ziemię albo zginiemy. Swoją drogą świetna robota w zniszczeniu tego pancernika. Szkoda, że nie możesz pomóc bardziej. –
- Pani Admirał. Właściwie to coś mi przyszło na myśl i przepraszam ale nie mam czasu do stracenia. Wojcik bez odbioru. – Zerwał połączenie i wszedł w hiperprzestrzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz