26 cze 2009

Do Gwiazd ! Częśc Szósta - Tam gdzie nie sięga wzrok.

- Prawie sześć godzin – stwierdził jakby do siebie Stewart Johnson - Mamy już wstępną diagnozę uszkodzeń ? – zapytał jednego z inżynierów wyższej rangi.

- Generator lasera został zniszczony, nie działa wewnętrzny pierścień, nie można stwierdzić stanu Pola Dylatacji Czasu. Jego konstrukcja prawdopodobnie również została uszkodzona podczas przeciążenia. Ponadto straciliśmy większą część mocy, silniki grawitacyjne dopalają się, gdy padną zejdziemy z orbity Wenus. Odkryliśmy także wyrwy w kilku wewnętrznych sektorach obsługowych. Jakimś cudem przetrwała aparatura pomiarowa, będziemy w stanie odebrać transmisję z Plutona. O ile z Babilonu cokolwiek pozostało. Przy wystrzale statek zachował się tak jak nigdy nic wcześniej na testach. Nie wiadomo czy ktokolwiek przeżył. – zakończył odpowiedź inżynier. Johnson z pewnością oczekiwał lepszych wiadomości, cieszył się jednak, że on i cała reszta załogi jeszcze żyją. Gwałtowna decyzja, którą podjął mogła kompletnie zniszczyć konstrukcję. W porównaniu z tym drobne uszkodzenia to koszt, który został wkalkulowany w ryzyko budowania takiej stacji. Oczekiwanie na wiadomości z Plutona miały właśnie dobiegać końca. 5 godzin 54 minuty 11 sekund , dokładnie tyle trwała podróż danych. – Otrzymano telemetrię zwrotną – zakomunikował komputer i wyświetlił holograficzną wiadomość, według której 370 tysięcy kilometrów od stacji badawczej przy orbicie Plutona przemknęła sygnatura energetyczna oraz słabe pole grawitacyjne co jednoznacznie wskazywało na to iż konstrukcja Babilonu przetrwała i pomknęła do celu z ustaloną prędkością. Wybuchła ogólna radość, ludzie klaskali, podawali sobie ręce, niektórzy wycierali oczy, inni siadali na krzesłach z ulgą wypisaną na oczach, jeszcze inni nie przerwali pracy próbując naprawić możliwie dużo elementów Jerycha, jedynie jedna osoba wydawała się być niewzruszona. – Za szybko !!!– wrzasnął Johnson – dodatkowe dwie sekundy – stwierdził któryś badacz – dodały prędkości, Babilon leci teraz z 302c zamiast 300c stąd ta różnica. – dodał. – Nie rozumiesz do cholery !? – wykrzyczał Stewart – Wszystkie nasze obliczenia zostały wykonane dla 300c, jeśli wszyscy leżą w komorach stazy i nikt nie skoryguje toru lotu miną się z Y270E13 o dobre 10 lat świetlnych. Nawet przy maksymalnej prędkości lotu podświetlnego dotarcie tam zajmie im kolejne 20 lat, nie wspominając, że HL2000 może w ogóle ich nie obudzić dopóki nie rozpozna właściwego gwiazdozbioru, a nie rozpozna go bo minie się z nim w granicach, których nikt nie przewidział – grzmiał Johnson. Ogólna radość ustała i zapanowała niemal całkowita cisza. – Skazałem tych ludzi na śmierć – dodał po czym zamilkł. Tymczasem około 200 miliardów kilometrów od Ziemi Babilon mknął przez ogromną przestrzeń próżni, która wypełnia wszechświat. Problemy małej Ziemi zostały daleko w tyle, ile znaczy jedna planeta w obliczu całej galaktyki, ile znaczy jedna galaktyka w obliczu wszechświata. Dzień za dniem potężny ludzki okręt przecinał bezmiar pustki, kilkanaście istnień zamrożonych w komorach stazy pod opieką superkomputera nieświadomych było niebezpieczeństwa jakie czekało na nich u kresu ich długiej podróży jeśli nikt nie obudziłby się na czas…

Mijały dni i tygodnie, bezkresna przestrzeń nie miała końca. Ziemia i Układ Słoneczny zostały w tyle tak daleko, że Słońce było już tylko maleńką, dodatkową plamką na widocznym gwiazdozbiorze. Gwiazdozbiorze, który wciąż nie poruszał się względem statku. Nawet trzystukrotność prędkości światła nie gwarantowała wizualnego przesunięcia gwiazd. Jedynie Słońce oddalało się a jego odblask blaknął z czasem. Ludzkość nie była gotowa na podróże gwiezdne. Im więcej Babilon kilometrów pokonał tym więcej pewności, mógł mieć obserwator z wyższej egzystencji. Najgenialniejsze umysły wyznaczyły kurs obliczając prędkość na 300c, tymczasem już teraz nawet najnowocześniejszy superkomputer całej ludzkości – HL2000 nie był w stanie skorygować owego kursu sam, bez ingerencji człowieka – nie był w stanie rozpoznać zmiany, nie był w stanie określić prędkości. W nadświetlnej wszystko jest inne. Obrazy bliskie przemykają przed oczyma jak smuga ledwo widzialnego pyłu. Obrazy dalekie – gwiazdy, gwiazdozbiory, konstelacje, galaktyki – wszystko to widać było normalnie (o ile można stwierdzić normalność będąc tak daleko od standardowego – ziemskiego – punktu obserwacji). W zasadzie tylko olbrzymi poblask cząstek światła rozpraszanych przez masę statku pędzący za nimi jak tunel areodynamiczny w atmosferze wskazywał w jakim są stanie fizycznym.
Gdyby komputer męczył się nudą umarłby już dawno. Minął ponad rok podróży, nieświadoma niczego załoga wciąż trwała w stanie zawieszenia. Przeczucie Johnsona z każdym dniem stawało się bliższe prawdy. Tymczasem zupełnie niespodziewane wydarzenie wybiło z rytmu monotonię podróży. Kilkanaście diod Hala zaświeciło wskazując zmiany, których nie oczekiwano tworząc obliczenia w systemie nawigacyjnym. Przeraźliwe buczenie poniosło się echem w absolutnej ciszy odbijając się od tytanowych ścian statku. Hologram zaświecił się i nie wiedzieć komu zakomunikował wściekle czerwonym napisem – Ostrzeżenie, zmiana programu, rozpoczynam sekwencję wybudzania głównego mechanika – Wirtualny kursor tykał wskazując stan procesu. W końcu HL2000 zapalił wszystkie światła. Babilon został obudzony.

Markus Twain miał około 50 lat – wyglądał na góra 30 .. od 20 zajmował się problemami nawigacji międzygwiezdnej, był też jednym z oryginalnych twórców Babilonu. Okazja, którą mu zaproponowano okazała się lepsza niż jego oryginalna wizja stąd przystąpił do niej z zapałem, jakiego nie miał nawet wcześniej. Znał ten okręt jak własną kieszeń. Wiedział, że obudzenie go w połowie podróży nie znaczyło niczego dobrego. – Hal , rozmroź komory 5, 7 i 12 – rzekł nieco zdezorientowany człowiek. Ponad roczny pobyt w stazie nie był niczym do czego człowiek mógłby przywyknąć. Organizm po przebudzeniu był słaby, pozbawiony energii, człowiek zataczał się na nogach i był zamroczony. Świadomość ryzyka działała jednak dopingująco. Markus ruszył w kierunku ambulatorium, wziął zestaw leków po przebudzeniu. Miały uzupełnić niedobór witamin, minerałów i prostej energii w organizmie oraz pobudzić wydzielanie specyficznych hormonów w mózgu. Przygotował też zestawy leków dla pozostałych 3 wybudzonych osób. Jego następne kroki skierowane zostały ku centrum kontroli.

- Co do cholery ? - mruknął spojrzawszy na wyniki wyświetlane na holograficznym projektorze. Hal – potwierdź jeszcze raz wyniki, te liczby się nie zgadzają – wydał komendę głosową. Pasek postępu wyzerował się i jeszcze raz strumień energii przeszedł przez terminal wymuszając spektakularnie skomplikowane obliczenia. Wyświetlony wynik nie różnił się znacząco od wyświetlonych poprzednio. Była jednak jedna niepokojąca zmiana.

Wszyscy członkowie załogi, kolejno dodatkowy pilot, nawigator oraz technik dołączyli do Markusa przeglądając dane, które otrzymali a owe dane nie pasowały do niczego co mogli przewidzieć. Burza mózgów trwała. Naukowcy kolejno wprowadzali nowe symulacje, terminal kolejno przetwarzał je i porównywał z danymi, tymczasem jedna zmienna ciągle rosła podnosząc niepokój. – P3X-154 .. niech to szlag ! – wrzasnął Markus. Pozostała trójka naukowców spojrzała na niego pytającym wzrokiem - Czarna dziura ! Pamiętam jak liczyliśmy pierwotny kurs. Przecinał on bliską orbitę czarnej dziury. Odległość oczywiście była bezpieczna, jednakże jeżeli cokolwiek poszło nie tak, mogliśmy wylądować w polu jej oddziaływania. Dlatego ta zmienna rośnie ! – wskazał na wskaźniki na terminalu po czym wydał polecenie – Hal. Utrzymując linię kursu wyznacz prędkość, którą musielibyśmy mieć aby minąć się z Czarną dziurą na P3X-154 w odległości oddziaływania. – SI przyjęła komendę i rozpoczęła obliczenia. Po chwili wraz z wyświetleniem liczby, którą znał już wcześniej Stewart Johnson HL-2000 głosowo zakomunikował – Minimalna prędkość potrzebna do przecięcia się z oddziaływaniem osobliwości to 301.27 c , mając na względzie dane, które zebrałem wykalkulowałem bardziej prawdopodobną prędkość oscylującą wokół 302.001 c. Miniemy osobliwość w odległości 11 milionów, 798 tysięcy i 652 kilometrów . Wystarczająco blisko by znaleźć się w polu zakrzywienia grawitacji. Skoryguj kurs. – W pomieszczeniu kontrolnym słychać było tylko oddechy inżynierów. Nawigator rzekł w końcu - 302 c ? Boże .. wszystkie nasze pierwotne obliczenia właśnie przestały istnieć. Jeśli nie skorygujemy kursu zostaniemy ściągnięci ku Dyskowi Akrecyjnemu i wystrzeleni w innym kierunku – innymi słowy tragicznie zeszliśmy z kursu. Potrzebuję trochę czasu na nowe obliczenia. Przyda mi się jakakolwiek pomoc, muszę też skorzystać z pomocy SI. Jeśli nie ma nic innego do roboty zacznę natychmiast.

Obliczenia trwały a Babilon zbliżał się do najpotężniejszego obiektu znanego ludzkości. Czarna dziura to pozostałość po potężnej gwieździe, która zapadła się pod wpływem własnej grawitacji ściskając cząstki składające się na nią do gęstości, która przekracza wszystko znane we wszechświecie. Ten relatywnie niewielki obiekt jest tak ciężki i wytwarza tak potężną grawitację, że ściąga do siebie wszystko w promieniu setek milionów kilometrów włączając w to całe gwiazdy czy światło, które mimo swojej mocy ma jej za mało by uciec tak potężnemu przyciąganiu. Babilon miał jednak więcej owej energii. Był w stanie wyrwać się z dysku wciągniętej materii, trzeba było jednak obliczyć tor dzięki któremu udałoby się wrócić do starej drogi i kontynuować podróż. Nawigator wychodził z siebie, całymi dniami opracowywał i rozkazywał obliczyć terminalowi nowe symulacje. Po dobrym tygodniu udało mu się obliczyć trajektorię lotu uwzględniając wszystkie relatywistyczne problemy jakie można by napotkać po drodze. Wyznaczony czas wykonania korekty napływał .. w końcu Markus wraz z nawigatorem wydali polecenie – Hal przygotuj się do wykonania algorytmu poprawy kursu za 3..2..1 . teraz ! – lewe boczne silniki podświetlne rozpaliły się i pełnym ciągiem popchnęły okręt w kierunku przeciwnym do ściągania przez osobliwość. Dodatkowa prędkość 0.5 c z jednej strony wystarczała, żeby nadać jakąś manewrowość Babilonowi z siłą 1/604 aktualnej prędkości potrzeba było kilku miesięcy na wykonanie odpowiedniej paraboli. Łączyło się to z maksymalnym wytężeniem silnika ale i olbrzymim poborem mocy. Szczęśliwie tej ostatniej było pod dostatkiem. Ostatecznie okręt opuścił strefę działania czarnej dziury i pomknął dalej w kierunku Y270E13 Inżynierowie wrócili do komór uśpienia i kontynuowali swoją podróż do nowego świata.

Minął kolejny rok. Manewr udał się i silniki podświetlne wyłączyły się dobrych kilka miesięcy temu. Tymczasem podróż ostatecznie zbliżała się ku końcowi. HL-2000 zgodnie z zapisanym programem ponownie rozświetlił Babilon. Tym razem jednak wszystkie komory uśpienia zostały wyłączone. Cała załoga – miała teraz tydzień czasu na przygotowanie się do przeprowadzenia operacji wyhamowania pojazdu. Tydzień i będą u kresu podróży – tak długiej i niebezpiecznej. W końcu dotrą tam gdzie nie dotarł jeszcze nikt.

Koniec części 6.

24 cze 2009

Do Gwiazd ! Częśc Piąta - Trąby Jerychońskie.

Właz wejściowy zamknął się i ładownia została zatrzaśnięta. Stewart Johnson skinął na pilota i nowoczesny transportowiec osobowy krótkiego zasięgu oderwał się od ziemi. Ładownia nie była duża, mieściła maksymalnie kilkadziesiąt osób, tuż przed nią mieściła się kabina pilotów, teraz zamknięta z sykiem automatycznego uszczelniania drzwi. Podróżni nie wiedzieli jakiej wielkości jest owy statek i czy nie jest to czasem sugerowany wcześniej Babilon. Johnson nic nie mówił, prawdopodobnie był bardziej zniecierpliwiony od nich. Z zewnątrz dało się w końcu wyczuć gwałtowny wzrost ciśnienia i przyciągania magnetycznego gdyż niewielkie metalowe części poruszyły się z miejsca. Ci, którzy pierwszy raz znaleźli się w przestrzeni kosmicznej odczuli nieprzyjemne szarpnięcie. Statek właśnie odpalił napęd próżniowy i z prędkością 1/80 światła pędził w kierunku Wenus.

– Za 4 godziny dolecimy na miejsce – stwierdził wreszcie astrofizyk – wyjdziemy po zewnętrznej części Wenus i będziemy gonić ją ze stałą prędkością aż dosięgniemy stację Jerycho z Babilonem na pokładzie. Zostaniecie umieszczeni w komorach hibernacyjnych Babilonu i podłączeni do komputera pokładowego. Podczas pierwszej fazy przygotowań zostaniecie uśpieni a wokół statku rozejdzie się bąbel czasowy o olbrzymiej sile. Będziecie w stanie zawieszenia dopóki nie złapiemy cząstek Tachionu. Szczędząc wam technicznych zawiłości, podepniemy was pod cząstki światła spreparowanego lasera, który wystrzelimy w kierunku Y270E13. Po 300 sekundach osiągniemy punkt krytyczny, w którym osobliwość przybierze limit wiązania, następnie zostanie ono zwolnione przez co Babilon wystrzeli za laserem z prędkością 300c. Jeżeli wyrazicie taką wolę, po starcie HL2000 wyda komendę budzenia i resztę podróży spędzicie świadomie. W innym przypadku pozostaniecie w komorach stazy przez 1036 lat świetlnych co da wam kolejnych 30 godzin świadomości by móc podziwiać wejście do nowej galaktyki. Jakieś pytania ? – skończył Johnson oczekując na odpowiedź. Nie było jednak pytań. Ludzie byli podekscytowani ale jednocześnie śmiertelnie przerażeni, stwierdzili tylko, że wolą lecieć nieświadomie.

Podróż dłużyła się, lecz cztery godziny w końcu minęły. Drugi pilot zakomunikował zbliżenie Wenus i rozpoczęcie pościgu. Silniki próżniowe zostały wyłączone a ich ciąg wytracony. Na środku kabiny transportowej wysunął się projektor holograficzny i wyświetlił się model statku którym się poruszali oraz Wenus. Okazało się, że owy transportowiec miał dobre sto metrów długości i był jednym z większych, które latały na krótkich dystansach. Wenus w owej skali zasłaniała większość obrazu. Johnson uśmiechnął się i stwierdził – popatrzmy – po czym wcisnął kilka przycisków na konsoli. Ściany transportowca stały się półprzeźroczyste przepuszczając obraz na żywo jak przez zadymione szkło. Dopiero teraz dało się zauważyć, że statek, którym podróżują jest dużo większy niż to małe pomieszczenie na szczycie mostka. Mogli obejrzeć się dookoła i dostrzec wszystkie drobne i większe technologie statku. W tle majestatycznie dryfowała planeta kobiet. Zza niej na orbicie geostacjonarnej wynurzał się olbrzymi obiekt nienaturalnego pochodzenia.

– Panie i panowie.. przed wami Jerycho. Największy obiekt zbudowany ludzką ręką. Najśmielsze marzenia, które staną się rzeczywistością. – wykrzyczał Stewart Johnson nie kryjąc radości. Inni wyraźnie podzielali jego entuzjazm, ich oczy mówiły wszystko – byli oszołomieni ogromem konstrukcji. Z cienia wynurzył się masywny pierścień o średnicy półtora kilometra. Z daleka błyszczał metalicznym blaskiem, gdyby jednak się przyjrzeć na jego powierzchni było mnóstwo wypustek i wklęśnięć, wyznaczników rozmaitej, szalenie zaawansowanej aparatury do pomiaru wszelakich niuansów. Jego zewnętrzna powłoka gruba na sto metrów zawierała dwa masywne odrosty na wysokości równika pierścienia. Zawierały się na nich generatory Pola Dylatacji Czasu i dwie sterownie. Kolejna warstwa wyglądała jak olbrzymia broń masowego rażenia. Kilkanaście głowni w kształcie mniejszych kół zakończonych olbrzymimi kryształami zostało ułożonych tak by uformować kolejny pierścień. Były to generatory promienia laserowego, do którego przytwierdzony miał być statek. Wnętrze dopełniał krzyż do którego przytwierdzono wszystkie wewnętrzne pierścienie, zakończony portem kosmicznym a w jego środku w ciężkim polu magnetycznym bezdotykowo zawieszony został Babilon. Statek był olbrzymi. Co najmniej kilometr długości – odstawał od przodu stacji na dobre sześćset metrów. Uwiązany w najgrubszym miejscu z tunelem doprowadzonym wprost do mostka. W jego kształcie nic się nie zmieniło.

Transportowiec dogonił stację i zacumował w lewej sterowni. Weszli do pokoju kontrolnego gdzie na Johnsona czekała już ekipa techniczna nadzorująca budowę i sprawność obiektu.

– Stewart ! Nareszcie, zaczynaliśmy się już niecierpliwić. Jerycho jest gotowe. Wszystkie systemy przetestowane dwukrotnie – sprawne. Babilon czeka w gotowości. HL2000 niecierpliwi się nie mniej niż my. Za siedem godzin osiągniemy punkt wylotowy, powinniśmy się przygotować. – rzekł ojciec Johnsona. Ten ostatni przystanął i rzekł do podróżników

– Oto nasz moment prawdy, moment żalu i przegranej albo triumfu, który święcić będziemy przez lata. Tutaj nasze drogi się rozchodzą. Zostaniecie oddelegowani do Babilonu gdzie zostaniecie oprowadzeni oraz przeszkoleni w korzystaniu z cudów technologicznych jakie zostały tam zawarte. Do waszej misji przydzielonych zostało dodatkowo czworo techników i para pilotów – podzieleni płciowo. Przystąpią z wami do misji i podzielą wasz los. Od tej chwili jesteście podkomendnymi Paula Marksa – Kapitana Babilonu. Życzę nam wszystkim powodzenia a wam .. szczęścia, niezłomności, wiary, cierpliwości i odkrycia nowego świata, o którym tak marzymy. – Johnson podał wszystkim rękę i po kolei gratulował. Po wszystkim obrócił się na pięcie i wszedł do pomieszczenia kontrolnego nie oglądając się za siebie. Ochotników zabrał malutki transportowiec dla 15 osób. Doprowadził ich prosto do Babilonu.

Tymczasem Jerycho było w ostatniej fazie przygotowań. Ostatnie testy i symulacje miały zakończyć swoje działanie lada moment i pozostawić odrobinę czasu na ewentualne, choć mało prawdopodobne korekty. W końcu Wenus odsłoniła punkt wylotowy do nowej gwiazdy i rozpoczęto odliczanie.

- Babilon, przygotować się do uruchomienia Pola Dylatacji Czasu. HL2000, uruchom procedurę nr 1. – rozkazał Johnson przez mikrofon. Terminal zaświecił się blaskiem kilkunastu wskaźników. Jakiś generator zaczął buczeć, coraz głośniej a jego dźwięk był coraz wyższy. W końcu dwa promienie przeciwległych generatorów strzeliły wzdłuż krzyża i spotkały się na środku generując widzialny bąbel. Rozszerzył się on obejmując cały Babilon oraz wewnętrzny pierścień. Za nim na dodatkowej wypustce z tyłu stacji pozostało miejsce z którego w tej chwili wystrzeliły dwa lasery. Każdy pod kątem 45 stopni w przód stacji.

- Pole siłowe – aktywne, Pole Dylatacji Czasu – aktywne, Tachion – oczekiwanie, Wiązanie fotonowe – oczekiwanie, Główny laser – oczekiwanie. – zakomunikował głos terminala komputerowego. Minęło 45 sekund nim cząstki Tachionu uderzyły w zewnętrzną powłokę Bąbla przebijając się do środka. Siła z jaką czas został załamany spowodowała niemal zatrzymanie tych niesamowicie szybkich cząstek. Niemal równolegle program uruchomił Główny laser. Turbina zadrżała

– Przygotujcie się do wystrzelenia wiązki. – krzyknął Stewart. Ogromny pierścień drgnął i zaczął się kręcić dookoła osi. Wpierw bardzo ospale i powoli jednak ciągle przyspieszając do niesamowitych – zważywszy na wielkość obiektu prędkości. Nie wiadomo co zasilało tę stację, ale energia, która potrzebna była by rozkręcić owy pierścień do takich obrotów musiała być absurdalna. W końcu komenda padła - zespół włączył wiązania elektryczno – fotonowe i przypiął kotłujący się w laserach promień światła do statku zawieszonego w nieskończenie nieruchomej przestrzeni. Ostatecznie lasery wypaliły. Światło pomknęło z prędkością 300 tysięcy kilometrów na sekundę w stronę celu. Wirnik kręcił się tak szybko, że strumień światła nie tworzył pojedynczych wiązek a tunel, który pod wpływem celowych załamań raz za razem zwężał się i rozszerzał tworząc przecięcia w tunelu na kształt wewnętrznej spirali DNA.

- Odliczanie rozpoczęte. Minęło 10 … 15 … 20 sekund – oznajmił główny badacz. – Bądźcie w gotowości. – dodał. Czas zaczął dłużyć się niemiłosiernie. Kilkudziesięciu techników, badaczy, naukowców, inżynierów z niepokojem obserwowało ogromny wyświetlacz wskazujący ilość sekund która upłynęła od wystrzelenia wiązki laserowej. Kolejny wskaźnik sugerował ułożenie Tachionu, Babilonu, sprawności Jerycha, wiązki laserowej, ostatni najważniejszy wskaźnik pokazywał wizualnie poziom napięcia wiązania fotonowego. Docelowo miał osiągnąć 100% przy 300 sekundach i zostać zwolnionych, teraz jednak rósł szybciej niż zakładano.

- Przekroczyliśmy 100 sekund, wskaźnik napięcia na 15%, za szybko ! – wykrzyczał jeden z inżynierów. – Co się do cholery dzieje ? Na symulacjach nie było problemu z wiązaniem ? Przy obecnym tempie wzrostu jaką prędkość osiągniemy ? – wykrzyczał pośpiesznie Johnson. – Aktualne symulacje sugerują wykładniczy wzrost. W obecnym tempie przy 220 sekundach przekroczymy 100% wiązania. Wtem czerwony wskaźnik sugerujący sprawność Pola Dylatacji Czasu zakomunikował problem, który zauważono już wcześniej – Tachion przyśpieszył, mamy skok napięcia na polu, nasze generatory nie wytrzymują napięcia. Babilon został poruszony. Napięcie wiązania rośnie bo Tachion zbliża się do granicy bąbla czasowego – wykrzyczał kolejny naukowiec. Wskaźnik czasu pokazywał 150 sekund. Zaczynało być go coraz mniej a problemy narastały. – Musimy rozszerzyć bańkę ! – wpadł na genialny pomysł główny Astrofizyk co spotkało się z ogólnym sprzeciwem – Nie możemy tego zrobić ! Rozszerzenie pola spowoduje jeszcze większe obniżenie sprawności, nie mówiąc już o skutkach dla Babilonu, których nie możemy przewidzieć. Nie robiliśmy tego w symulacjach ! – Oznajmił pośpiesznie kolejny badacz. Wskaźnik zakomunikował 200 sekund. – Nie mamy czasu ! Wyłącz pole siłowe i zrób to ! Ustaw Pole Dylatacji na stałe rozszerzanie, MUSIMY dać im większą prędkość ! – Wykrzyczał Johnson. Od tej decyzji nie było odwołania. – Uwaga! punkt krańcowy wiązania. Uwaga! Tachion zbliża się do bariery… - wściekle komunikował system. Wskaźnik pokazywał 216 sekund i 97% napięcia. Naukowcy zdążyli wprowadzić nowy algorytm. Pole siłowe zniknęło a generatory pola zaczęły przeraźliwie piszczeć. Wskaźnik napięcia obniżył się do 90% i utrzymywał tak przez kilkadziesiąt sekund. – Utrzymywać rozszerzanie pola dopóki nie sięgnie kontrolni pola. Ustawić wystrzelenie Babilonu w momencie styku. Miejmy nadzieje, że to wystarczy ! – wykrzyczał kolejną instrukcję. Sekundy rosły, teraz było ich 280 ale wskaźnik napięcia znowu zaczął rosnąć, co gorsza Bańka Czasowa nie miała już gdzie się rozszerzać. – Uwaga ! Krytyczne przegrzanie generatora , Uwaga ! punkt krańcowy wiązania, Uwaga ! Tachion zbliża się do bariery, Uwaga ! uruchamiam procedurę przerwania. – Zakomunikował terminal. W końcu Tachion wyrwał się z zatrzymanej Bańki Czasu zostawiając olbrzymią wyrwę. Nastąpiło załamanie generatora i jego awaryjne wyłączenie. Czoło Babilonu zdało się przez chwilę rozciągnąć do nieskończoności po czym po sekundzie nastąpiło uderzenie fali magnetycznej. Babilon zniknął. Wskaźnik czasu pokazywał 302 sekundy… Cała załoga Jerycha leżała w omdleniu. W końcu udało im podnieść. Generator lasera spalił się a implozja Pola Dylatacji Czasu uszkodziła konstrukcję. Jednak baza wytrzymała i wszyscy żyli. Pozostało tylko czekać jeszcze 6 godzin na odpowiedź z satelity na orbicie Plutona, która za 30 sekund powinna odebrać anomalię magnetyczną niedaleko siebie. – Niech Bóg was prowadzi – szepnął Johnson i westchnął.

23 cze 2009

Do Gwiazd ! Częśc Czwarta - Pierwszy krok.

- Przed wami wielkie wyzwanie. Zostaliście wybrani spośród wielu ras, nacji, zawodów. Reprezentujecie rząd Federacji Zjednoczonej Ziemi, reprezentujecie wszystko czym jesteśmy. Przez ostatni rok wasza siła fizyczna była stawiana do kresu, wasza wytrzymałość poddana olbrzymiemu naciskowi, wasza odporność psychiczna wystawiona na próbę, wasza lojalność udowodniona. Zaczynało was wielu, lecz oto zostało 6 kobiet i 8 mężczyzn. Promienieję na myśl jaka przyszłość was czeka, jakie peany będą pławić na waszą cześć historycy. Oto wy bowiem wkraczacie w nową erę. – przerwał przemówienie Stewart Johnson.

Wyjął nośnik z kieszeni i umieścił go w projektorze holograficznym, po czym kontynuował

- Ponad trzy lata temu rzuciliśmy wyzwanie prędkości światła. Odkryliśmy zastosowanie dla czegoś, czego nikt nigdy nie zauważył. Pole Dylatacji Czasu bowiem ma jedną spektakularną właściwość. Jeśli jakaś siła jest w stanie opuścić owe pole korzystając z własnej energii, nadrabia relatywnie stracony czas. Dwa i pół roku temu w warunkach laboratoryjnych przyspieszyliśmy w ten sposób obiekt materialny do prędkości ponad-świetlnych. Zastosowaliśmy wiązanie elektryczno-fotonowe – przerwał na chwilę - mówiąc wprost, przykleiliśmy obiekt do cząsteczek światła. Owy obiekt umieszczony w Bańce Czasowej wydostał się z niej pod wpływem przyciągania jakie zostawiły za sobą oddalające się fotony i nadrabiając czas w którym przebywał wewnątrz Pola Dylatacji Czasu , tj 3 sekundy, przyspieszył do wartości 3c czyli niemal miliona kilometrów na sekundę. Następnie został zdematerializowany pod wpływem oporu i przeciążeń. Okazało się, ze poza problemem na wyjściu ciężko jest utrzymać obiekt materialny wewnątrz spowolnionego czasu. Żaden generator energii znany ludzkości nie ma bowiem tyle mocy by utrzymać obiekt wewnątrz pola na dłużej niż trzy sekundy po uruchomieniu wiązania. W sukurs przyszła teoria znana już w XX wieku a zupełnie porzucona. Dwa lata temu w okolicach Marsjańskiego obserwatorium „Atrium” został pomyślnie wykonany test złapania i zaobserwowania cząstek stale poruszających się szybciej niż światło. To Tachion. Rok temu jedna z korporacji pozarządowych przedstawiła prototyp statku międzygwiezdnego „Babilon”. Zastosowano w nim nowy napęd a zarazem z nim tłumiki inercyjne i zewnętrzne pola siłowe o niespotykanej dotąd mocy. Korzystając i ulepszając ich algorytmy oraz przebudowując owy statek udało nam się rozwiązać wszystkie pierwotne problemy i w warunkach testowych przyspieszyć obiekt – Babilon w skali 1: 1000 do wartości 10c. Makieta nie została zniszczona a urządzenia pomiarowe sugerują olbrzymi zapas dopuszczalnych przeciążeń wewnętrznych. Mając to na uwadze rozpoczęto budowę olbrzymiej satelity na ciemnej orbicie Wenus. Jej cel – wziął głębszy oddech – wystrzelić Babilon z prędkością 300c w stronę Y270E13, Bliźniaczej naszemu Słońcu gwiazdy oddalonej o 1037 lat świetlnych od naszego układu. – przerwał na chwilę Johnson obserwując reakcje słuchaczy. Niektórzy nie dowierzali własnym uszom, inni ze zdumienia chwytali się za głowę. Naukowcy, inżynierowie nie mogli powstrzymać się od dociekliwych komentarzy. Wszyscy zastanawiali się w jaki sposób zdołano utrzymać w tajemnicy tak rozległy projekt. Przerwa nie trwała długo, Stewart bowiem kontynuował

– Wszystko to prawda. Wy, jako pierwsi ludzie polecicie do innych gwiazd, założycie nową kolonię, na nowej Ziemi. Nim jednak wasza noga postanie na Babilonie musicie wiedzieć, że nie jest to bezpieczna podróż. Może się zdarzyć, że statek zostanie zdezintegrowany w momencie wyjścia z Pola. Być może tłumiki zadziałają za słabo i zostaniecie zmiażdżeni. Być może napęd nie okaże się efektywny i zatrzymacie się pośrodku niczego mając do dyspozycji silniki mogące lecieć z 1/8 prędkości światła. Wreszcie nawet gdy wszystko się uda może się okazać, ze Nowa Ziemia nie będzie zdatna do zamieszkania a powrotu już nie będzie. Wasza podroż zajmie 3.5 roku lecz tu minie wiele więcej lat. Ja nie dożyję wiadomości od was, ale wiedzcie, że wy nie zostaniecie zapomniani i nowe statki dołączą do was jak tylko zdołamy szybko je wysłać. Teraz wiecie już wszystko. – Zrobił kolejną pauzę obserwując reakcję słuchaczy

- Za moimi plecami znajdziecie drzwi, które prowadzą do statku transportowego. Ci z was, którzy chcą podbijać nowy świat niech przejdą nimi w tej chwili. Ci, których ogarnął lęk. Zostańcie na miejscach… - Uciął przemowę. Rozejrzał się po sali. Wyjął nośnik z rzutnika, schował do kieszeni i jako pierwszy, nie czekając na nikogo przeszedł drzwiami do przygody.

Wszyscy poza jednym mężczyzną podnieśli się z miejsc i ruszyli w kierunku drzwi. Nie obracając się za siebie w przesyconej napięciem, podekscytowaniem, zdenerwowaniem ciszy przeszli nimi. Drzwi zatrzasnęły się bezpowrotnie. Przeszli długim korytarzem i minęli drugie drzwi. Czekał tam na nich mówca, który przedłożył im wizję świetlanej przyszłości. Nie skomentował braku jednej osoby. Uśmiechnął się i skinął na pilota. Nowoczesny statek oderwał się od ziemi i skierował się w stronę Wenus.

Koniec części czwartej.

22 cze 2009

Do Gwiazd ! Część Trzecia - Krew z mojej krwi.

- Jak idą przygotowania ? – zapytał znajomy głos natychmiast po wejściu do pomieszczenia badawczego. – Stewart? Do diabła czy wy macie teleporter ? Jesteś szybszy niż wiatr. Masz tę listę ? – zapytał podstarzały badacz. Przypuszczalnie miał około 120 lat jednakże wyglądał najwyżej na 80. W gruncie rzeczy był w kwiecie badawczego wieku. Odkąd odkryto gen młodości średni wiek bogatej klasy ziemskiej wydłużył się o połowę a znane są przypadki dożycia 200 lat.

–Mam ją, tu masz szereg następnych planów i rozwiązań do wdrożenia wręczył badaczowi kawałek giętkiego szkiełka o grubości włosa na którym wyświetlonych był szereg planów technicznych do nieznanych urządzeń. .Następnie podniósł głowę i jeszcze raz powtórzył

– Więc jak przygotowania ? – Starszy badacz uruchomił ręczną konsolę na terminalu holograficznym, wystukał odpowiedni ciąg znaków. – Analiza struktury biometrycznej chipu, pozostań w miejscu… dane poprawne, dostęp uzyskany – Zakomunikował głos komputera, a następnie na holografie ukazał się realistyczny strumień wideo z miejsca oddalonego o miliony kilometrów. Zdawało się, że obraz płynie na żywo, skoro widać było poruszające się maszyny.

- Robimy znaczące postępy ale nie spodziewaj się gotowości przez co najmniej kilka miesięcy a być może parę lat. Czy zdajesz sobie sprawę jak olbrzymi obiekt kazałeś sobie wybudować i ile nas to kosztuje ? – zapowietrzył się kontroler, wziął głęboki oddech i kontynuował

– Nie wiem co zrobiłeś, że rząd Federacji Ziemi postawił na ciebie tak grube karty, ale wpierw przejęcie Babilonu a teraz to. Wymyśliłeś sobie obiekt większy od stacji „Taurus” na Tytanie. Czy ty zamierzasz tam Gwiazdę Śmierci budować? Trzy kopalnie na asteroidach pracują z pełną parą by wydobyć odpowiednie ilości kryształu, tytanu i innych minerałów potrzebnych do budowy, ale ciągle wszystkiego brakuje. Powiesz mi w końcu co wymyśliłeś i jak to się ma do tego twojego całego Tachionu? – mężczyzna podniósł wzrok i spojrzał Stewartowi głęboko w oczy, przenikliwe, acz niepewne spojrzenie biło spod jego siwiejących powiek.

– Tato.. wiesz, że nie mogę tego zrobić. Jeszcze nie. Niestety klauzula tajności wymaga ode mnie, żebym wszystko nadzorował sam i rozdzielał prace tak, by nikt nie wiedział do końca nad czym pracuje. W ten sposób ograniczamy możliwość aktu terrorystycznego ze strony odłączonych nacji. Zwłaszcza po tym gdy Babilon został przejęty. Swoją drogą bardzo obiecujący statek. – odparł młodszy Johnson po czym dodał – Napęd SPoNF jest bardzo interesująco zaprojektowany, choć oczywiście niezadowalająco szybki względem moich planów. Wiesz myślę, że będziesz ze mnie dumny. – uśmiechnął się po czym kontynuował - Dodatkowo rozwiązano w nim szereg problemów, z którymi my musielibyśmy uporać się w trakcie. W tej sytuacji musimy tylko doprowadzić okręt do warunków jakie nam będą potrzebne. Jeśli wszystko pójdzie dobrze ukończymy jego przebudowę nim stacja zostanie ukończona. – dodał po czym nie czekając na odpowiedź, zebrał obraz z hologramu i odwrócił się na pięcie rzucając tylko

– Tato.. jeśli to wypali będę sławny i bogatszy niż cała Ziemia razem wzięta. Moje imię przejdzie do historii a wraz z nią i Twoje. Życz mi szczęścia. – Wiesz, że zawsze życzę- odparł już do pustego pokoju ojciec astrofizyka. Uśmiechnął się jakby od niechcenia i wrócił do pracy.

Koniec części trzeciej.

21 cze 2009

Do Gwiazd ! Częśc Druga - Babilon

- Od czterdziestu trzech lat nasze statki kosmiczne latają na silnikach próżniowych obecnej generacji. Ich rozwój zatrzymał się na 1/80 prędkości światła. Jak wszyscy wiemy jest to prędkość niewystarczająca by dotrzeć nawet do najbliższej gwiazdy, nie wspominając o wadzie samego napędu. Nasz zespół odkrył iż w okolicach Plutona i pasa Krupiera napęd sprawuje się nieznacznie gorzej niż w okolicach Ziemi czy Marsa. Doszliśmy do wniosku, że amplituda magnetyczna pomiędzy energią próżni i naszego reaktora jest tym mniejsza im mniej promieniowania słonecznego dociera do silników. Oczywistym jest teraz, że gdyby nasze Słońce było powierzchni Caphei osiągalibyśmy połowę prędkości c jednakże nawet wtedy, moc akceleracji malałaby wraz z odległością od najbliższej gwiazdy. Nasze wyliczenia sugerują, że poza momentem bezwładności, spowodowanym samym pobytem w próżni, 0.8 roku świetlnego od naszego systemu stracilibyśmy możliwość korzystania z napędu. Wiąże się to oczywiście z niezliczoną ilością problemów. Przede wszystkim wiatr gwiezdny sukcesywnie zatrzymał by moment pędu naszego eksploratora aż do zatrzymania. Zabrakłoby nam pół roku do dotarcia do granicy użyteczności Proximy Centauri. Pomijam przy tym, ze przy obecnych możliwościach silnika podróż tam zajęła by dobre 300 lat. Jest jednak rozwiązanie. Panie i Panowie przedstawiam wam projekt najnowszego okrętu. Oto Podróżnik Gwiezdny „Babilon”. – nastąpiła wrzawa.

Przedstawiciele największych korporacji ziemskich niepokojąco zaczęli się przekrzykiwać w pytaniach nie pozwalając prezenterowi dojść do słowa. Na wyświetlonym hologramie widniał zupełnie nieznany pojazd. Maszyna ta była co najmniej trzykrotnie większa od największych transportowców wysyłanych na Tytana, jednoczenie jej kształt sugerował inne rozwiązania technologiczne. Smukła i płaska sylwetka była trudna do opisania. Wyglądała jak bardzo mocno zmodyfikowany trójkąt. Mniej więcej do połowy, licząc od rufy, burty były półokrągłe, zwężane powoli i delikatnie, nagle jednak kształt został ścięty niczym nożem i gwałtowne zwężenie zmniejszyło rozmiary statku do 30% wartości tylniej. W końcu dziób kończył się gwałtownie i stromo łącząc dach i podłogę razem. Na płaskich burtach zamocowano ogromne nasady przytwierdzone geometrycznie w kształcie lekko ściętych prostopadłościanów. Kończyły się one tuż za krańcem rufy. Wprawne oko mogło zauważyć po cztery dysze magnetyczne na stronę połączone z nieznanym urządzeniem. Pomiędzy nimi natomiast znajdowało się wklęśnięcie tuż przed nim kopuła. Tam musiał być mostek.

- Proszę .. proszę uspokójcie się. Pozwólcie mi skończyć – domagał się prezenter. W końcu wrzawa ucichła a rozjuszony tłum pozwolił kontynuować.

- Babilon nie jest zwyczajnym statkiem. Jeśli ktoś zdążył dostrzec został on wyposażony w zupełnie inny napęd. Nasze dzieło, naszą chlubę, owoc naszej trudnej pracy. Oto Strumieniowo Próżniowy Napęd Neodymowy Zimnej Fuzji. W skrócie SPoNF. Zamontowaliśmy 12 najnowszych generatorów Zimnej Fuzji Wodoru. Produkują one wystarczającą ilość energii, żeby stworzyć pole elektryczne o strumieniu rozbijającym promieniowanie próżni tworząc „żagiel” siłowy, który dosłownie odpycha się od przestrzeni kosmicznej. Przy bezpiecznym obciążeniu kondensatorów jesteśmy w stanie osiągnąć dziesięciokrotnie większy ciąg niż prosty silnik Próżniowy. Proszę państwa, oto przyszłość. Oto nasz pierwszy Gwiezdny Napęd. Nasze wyliczenia dają nam pewność dotarcia do Proximy Centauri w przeciągu 32 lat. Dodatkowo okręt wyposażony jest w systemy podtrzymywania życia oraz pól hibernacji, komputer pokładowy zbudowany na bazie nowej jednostki SI HL2000, generator światła słonecznego, mini farmę, hydro pompę uzdatniającą wodę po syntezie wodoru oraz wiele innych nowinek technologicznych umożliwiających długą podróż bez utraty większości życia. – Wrzawa nastała ponownie.

Słuchacze stali się krzykaczami, przerzucali się nawzajem opiniami pogardy, niewiary, niepewności, agresji. Niektórzy żądali dowodu, inni próbowali dowiedzieć się jak takie cudo uszło uwadze ich agentom, jeszcze inni szukali sposobności aby skopiować projekt. Ostatecznie mówca dodał – Wszystkich niewierzących zapewniam. Babilon to nie jest tylko obraz hologramu. Zapraszam państwa … - w tym momencie gwałtowne uderzenie drzwi przerwało mu w pół zdaniu.

– Ani słowa więcej ! – krzyknął człowiek, który wdarł się z siłą do pomieszczenia konferencyjnego. Posiedzenie było tajne, nikt nie mógł wiedzieć gdzie i kiedy się odbędzie, poza zaproszonymi, jednakże ktoś właśnie naruszył tę tajemnicę.

- Rząd Federacji Zjednoczonej Ziemi, przejmujemy projekt Babilon. Proszę wszystkich o udanie się do wyjścia – poza spikerem. – Rozkaz brzmiał brutalnie, jednak w dobie narastającego napięcia nawet korporacje nie chciały polemizować z uzbrojonym wojskiem. Gdy wszyscy wychodzili, minęli znajomą dla nich twarz. Stewart Johnson powróciwszy z Marsa wszedł właśnie do Sali w towarzystwie 3 żołnierzy. Udał się bezpośrednio do stanowiska z hologramem. Wyjął kryształ z matrycą i schował do kieszeni.

– Gdzie jest prototyp? – Zapytał szorstko przedstawiciela budowniczych.

– Tak nie można ! To jest praca naukowa, rząd nie ma z tym nic wspólnego. Nie możecie zająć tak po prostu owoców naszej pracy. Gwiazdy nie są tylko własnością rządu – zdanie przerwało uderzenie w twarz przez jednego z żołnierzy.

Johnson powtórzył – Gdzie jest prototyp ? Odpowiedz teraz nim ześlemy Cię na Marsa do kolonii karnej. – Odporność na strach nie była wyraźnie silną stroną zastraszonego człowieka gdyż łamiącym się głosem, trzymając się za twarz wydusił

– Właśnie tu leci. Za pół godziny wejdzie na orbitę okołoziemską i zadokuje przy stacji badawczej korporacji Halron. – na to zdanie Johnson obrócił się na pięcie i udał się do wyjścia. Rzucił tylko do jednego ze swoich podwładnych

– Zebrać całą dokumentację. Wybierz 4 najlepszych inżynierów pracujących nad tym projektem. Okręt będzie potrzebował wielu zmian, musimy wiedzieć na czym stoimy. – Jego asystent odparł – Myślisz, że się nada ? – na tę odpowiedź Stewart przystanął w miejscu.. zamyślił się przez chwilę po czym odparł już ciepłym i wyraźnie podekscytowanym głosem – Nada się jak cholera a teraz do roboty ! – Prezenter zbladł i zemdlał…

Koniec części drugiej.

20 cze 2009

Do gwiazd ! Częśc Pierwsza - Tachion

- Aktywacja pola tłumiącego, ładowanie kondensatorów, aerożel rozpylony, rozpoczynam sekwencję rozruchową. Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden… teraz !. – rozległ się głos kobiety w średnim wieku. Zawtórował mu komunikat terminala komputerowego.

– Sekwencja rozpoczęta, pole dylatacji czasu aktywne – Metaliczny oddźwięk rozległ się niczym nieznośne wibracje wiertła borującego ząb. Wszyscy w kontrolni oczekiwali na rezultat. Tymczasem za oknem na orbicie okołomarsjańskiej, kilkadziesiąt tysięcy kilometrów od stacji badawczej pojawiła się ciemna, nawet jak na warunki próżni, plama. Zdawała się rosnąć a w jej środku niemal natychmiast po odpaleniu zdało się zauważyć jasne cząstki, które uderzając w zewnętrzną barierę pola, natychmiast stawały w miejscu rozświetlając jej jedną stronę blaskiem lustrzanego odbicia. To były promienie światła. W swojej ogromnie szybkiej podróży natrafiły na obiekt, który spowolnił ich bieg miliony razy, niemal zatrzymując je w krańcowym miejscu bąbla czasowego. Jednak to nie te cząsteczki interesowały badaczy.
Czas dłużył się, każda sekunda wprawiała w większe zakłopotanie mężczyznę obserwującego bańkę zza pola siłowego w stacji przelotowej „Atrium”. Stację założoną 35 lat temu jako obserwatorium Marsa w próbie jego terraformizacji. Po odkryciu silników próżniowych w roku 2123 podróże kosmiczne stały się rzeczywistością. Tym większe możliwości okazało połączenie owego napędu z wynalezionym dekadę później generatorem strumieniowego pola elektromagnetycznego czyli po prostu pola siłowego. W roku 2241 prędkość podróży osiągnęła 1/100 prędkości światła i stale rosła. Założono bazy a nawet małe osady na Księżycu , Marsie, dotarto na Urana i Neptuna. Skolonizowano Tytana. Układ Słoneczny stał się ludzkim placem zabaw. Co dziwne owe wydarzenie nie spowodowało przewidywanej poprawy stosunków międzynarodowych. Założony wiele lat wstecz rząd Ziemi nie sprawdził się i coraz więcej nacji masowo zaczęło się odłączać szukając teraz własnych możliwości podróży i kolonizacji nowych planet. Napięcie rosło i nic nie wskazywało na poprawę. Jednakże spokój zdołano zachować gdy okazało się, że baza na księżycu nie zdoła się sama utrzymać, Marsa trzeba przemienić na warunki zdatne do zamieszkania a Tytan okazał się zbyt odległy by pozwolić ludziom na swobodny transport. Co dalsze ekspedycje powędrowały nawet za Plutona zostawiając tam satelity badawczo transmisyjne. Jednak jedno marzenie ciągle nie było możliwe do zrealizowania. Podbój gwiazd. Najbliższa Proxima Centauri wciąż była poza zasięgiem. Podróż do niej zajęłaby wiele lat poza tym badania sond nie zostawiały złudzeń – to i wszystkie okoliczne słońca są niezdolne do podtrzymania życia na jakiejkolwiek planecie z ich układów. Gwiazda naszych marzeń, nowe Słońce, zawierające dwie ! nowe Ziemie leży trochę ponad 1000 lat świetlnych od Słońca. Nie możemy tam dotrzeć.. jeszcze nie.

Astrofizyk Stewart Johnson postawił wszystko na swoją teorię. Wynalazł sposób na sprawdzenie czy istnieją cząsteczki Tachionu. Cała jego kariera, świetlana przyszłość, majątek i praca zależały od tego jednego eksperymentu. Długo musiał przekupywać odpowiednie władze żeby udostępniły mu pole wokoło Marsa do prowadzenia badań. Wolał nie robić tego przy Ziemi zwłaszcza, że jednym z efektów rozmycia Pola Dylatacji Czasu po spotkaniu z tak ogromną siłą mogłaby być mini Czarna Dziura. Jego założenia były stosunkowo proste. Bańka w której zastosowane zostanie najnowsze osiągnięcie techniki pozwalające spowolnić czas w jednym miejscu – dla wszystkiego co znajdzie się w środku płynie on normalnie, jednakże w stosunku do zewnątrz zwalnia według ustalonego wzoru. Owo pole wypełnione 20 wiecznym wynalazkiem – aerożelem miało spowodować wbicie się i ujawnienie cząsteczek Tachionu, pozwalając na wyliczenie mocy, która miałaby pozwolić na uwięzienie ich. W teorii na wieczność. Próby w zamkniętych laboratoriach pozwalały stanowczo zwolnić fale świetlne ograniczając ich prędkość do wartości zauważalnych ludzkim okiem. Jedyny problem stanowił moment przebijania się przez pole owej energii – okazywało się bowiem, że cząsteczka doznawała akceleracji, która jest niemożliwa nawet dla światła – tak jakby nadrabiała stracony w polu czas. Tworzyło to niebezpieczne pola elektromagnetyczne, ale warto jest zaryzykować i on właśnie to robi.

Jego zamyślenie przerwał alarm z urządzeń monitorujących, wyrwana została dziura w powierzchni bańki czasowej. Następnie druga i trzecia i czwarta. Cząsteczki o zmiennobarwnej strukturze – lekko błyszczące srebrno-chromowym blaskiem wbijały się od przeciwnej strony do światła – zupełnie jakby leciały wstecz. W przeciwieństwie do nich jednak nie zatrzymywały się na krawędzi ale naginały lekko pole w momencie wejścia i w ciągu kilku sekund przelatywały przez bańkę tworząc wyrwę niczym pocisk w krawędzi pola rozbijając cząsteczki światła i znikając zostawiając za sobą ogromne wahania magnetyczne. Gdyby nie pole siłowe – stacja oddalona o dziesiątki tysięcy kilometrów zostałaby rzucona jak papierowy statek na oceanicznej fali.

- Załamanie struktury napięcia. Zerwanie pola nieuniknione ! – wściekle wrzeszczał komunikat systemu. Mimo najlepszych prób obsługi, pola nie udało się uratować. Cztery wyrwy w poszyciu bańki czasu spowodowały jej zapadnięcie się, ostatecznie powodując implozję. Minutę potem olbrzymia fala promieniowania i sztucznej grawitacji uderzyła w stację przesuwając jej orbitę względem Marsa. Pole siłowe z ledwością wytrzymało ogrom uderzenia. Okazało się, że siły działające na pole statyczne czasu są większe niż przewidywane. Jednak Steward Johnson się nie martwił. On wiedział co to znaczy. Jego eksperyment się powiódł. Udowodnił to ! Cząstki Tachionu istnieją. Cząstki Tachionu istnieją!

Koniec Części Pierwszej.