1 sie 2009

Nowa Seria - Preludium. Prolog

Niniejszym kończę serię "Do Gwiazd". Od tej chwili aż do odwołania obowiązywać będzie uniwersum "Preludium".



- Milion – padła szorstka wypowiedź. Człowiek, który ją wycedził ubrany był schludnie, w biały kombinezon. Miał około 180 cm wzrostu, średnią posturę ciała, ciemne włosy i wąsy. Jego głos był stosunkowo cichy jednak zdecydowany i władczy. Jego rozmówca siedział po drugiej stronie starego dębowego biurka. Zupełnie odstającego od syntetycznych lekko lśniących ścian.
- Milion ? Jebło Cię ? Powiedziałem Ci już, że trzysta tysięcy to maks co możemy zaoferować. – odparł mężczyzna ubrany w wojskowy mundur. Był wyraźnie podenerwowany. Sięgnął do pudełka na biurku i wyjął z niego cygaro, odgryzł końcówkę i wsadził w zęby. Potarł palcem po substancji na pudełku i przetarł po cygarze po czym pośpiesznie rozsmarował w skórę. Nie upłynęło dużo czasu a substancja rozpaliła cygaro, które wydało z siebie szlachetne buchnięcie.
- Generale.. – Stwierdził zupełnie beznamiętnie cywil – jeśli wy lubicie i możecie łamać prawo, proszę bardzo. Ryzyko zdemaskowania jest w tym wypadku zbyt wielkie a powiązania niepodważalne. Środki, których wymagam nie są specjalnie wyrafinowaną kwotą, pozwolą mi jednak zaszyć się, w którymś z cichych systemów bez potrzeby oglądania się za siebie. –
Jego ton jeszcze bardziej rozzłościł wojskowego. Generał wciągnął olbrzymią dawkę dymu do ust po czym wypuścił pokasłując. W końcu wydusił przez zęby
- Pięćset tysięcy i ani Solena więcej ! – krzyknął generał. Zapadła chwilowa cisza, po której cywil położył, trzymany do tej pory w ręce datapad i stwierdził
- Poszukajcie innego jelenia. Proszę uważać z tym cygarem. To nie zdrowe.. i od dawna nielegalne – Dorzucił tylko i obrócił się na pięcie w stronę wyjścia. Nie zdążył jednak zrobić dwóch kroków gdy potężne uderzenie pięści w blat wstrząsnęło jego ciałem.
- Osiemset tysięcy albo Cię kurwa na miejscu zastrzelę ! – wojskowy krzyknął tak mocno, że wypuścił cygaro z ust. Jego twarz była czerwona od zdenerwowania. Cokolwiek właśnie targował musiało być bardzo wartościowe skoro szedł na takie ustępstwa.
- Proszę, jednak nawet wojskowi potrafią myśleć racjonalnie. Myślę, że koniec końców się dogadamy. – Odparł z lekką nutką ironii mężczyzna w białym. – Jeśli mam to zrobić. Potrzebuję materiałów, laboratorium .. dobrze strzeżonego, oraz drużyny lojalnych ludzi. Ponadto potrzebuję małego statku transportowego. – Obrócił się i podszedł do biurka. Chwycił ponownie datapad a z kieszeni wyjął chip wielkości główki od pinezki.
- Tutaj znajdzie pan numer konta, oraz dane kontaktowe. Prześlę panu nazwiska ludzi, których proszę zwerbować. Gdy wszystko zostanie załatwione będę oczekiwał na transportowiec. – obrócił się w stronę wejścia i zrobił parę kroków, po czym odchylił głowę i dodał – Ah i przy okazji. Nazywam się Thomas Barret, przez dwa r – Syntetyczne drzwi rozsunęły się przed nim i zasunęły za nim. Generał chwycił w dłoń mikrochip i wsunął go do terminala. Przyłożył rękę do czytnika i po chwili przelał Soleny na konto rozmówcy. Chwilę potem z zamyślenia wyrwał go głos intercomu
- Próba ustanowienia bezpiecznego hololinku, zatwierdź autoryzację – upomniał się terminal.
- Połącz – Odparł generał i po chwili w małym urządzeniu stojącym na biurku zgromadziła się energia. Pojedynczy strumień światła strzelił delikatnie w górę, po czym rozszedł się i stworzył wirtualną postać rozmówcy. Tym razem była zaciemniona. Widać, nadawca chciał pozostać anonimowy.
- Generale – zabrzmiał głos hololinku – jak stoi sytuacja ? Jesteśmy gotowi ?
- Tak Sir, wystąpiły pewne komplikacje, głównie finansowe, ostatecznie udało się wynegocjować najlepszego specjalistę jakiego mieliśmy na liście. – odparł wojskowy
- Ile ?
- Osiemset tysięcy.. chciał milion, tylko o tyle udało się obniżyć jego oczekiwania. Miejmy nadzieję, że cała ta operacja będzie warta swojej ceny. Stoimy na krawędzi przepaści, jeden krok nie w tą stronę i runiemy głęboko w dół. – Stwierdził odbiorca.
- Wkalkulowane ryzyko. O Soleny się nie przejmuj. Sponsorzy załatwią sprawę. Tymczasem pilnuj by sprawa była cicha. Zorganizowałem Ci laboratorium na Tantal 5. Ładunek powinien być tam przetransportowany bez zbędnego rozgłosu. Pamiętaj, że trasa na Venegar Oli pełna jest oficjeli. Nie dajcie się skontrolować. W razie potrzeby ucieczka w hiperprzestrzeń. – Pouczył tajemniczy głos
- Tak Sir, wszystko będzie rozwiązane tak cicho jak się da. Proszę mi tylko powiedzieć, co z ładunkiem numer 2 ? – Spytał mundurowy.
- Tym niech zajmie się już Twój fachowiec, będzie bardziej wiarygodnie. Koniec połączenia – Hololink został zerwany i smuga światła rozwiązała się, pozostawiając mężczyznę samemu sobie. Rozsiadł się teraz głęboko w fotelu rozmyślając o całej sprawie. Jak wysoko musiał być ustawiony jego pracodawca skoro mógł wydawać rozkazy nawet generałom i dlaczego nie chciał ujawnić swojej twarzy ? Właśnie zdał sobie sprawę, że zabrnął za linię prawa i nie miał już odwrotu. Podniósł zgaszone cygaro ze sterylnej posadzki i rozpalił je ponownie. Pociągnął trochę dymu i wlepiając tępo wzrok w obrazek mieniący się na przeciwległej ścianie wyczyścił myśli.

***
Jakiś czas później Thomas Barret otrzymał wiadomość. Jego transportowiec czekał na niego wraz z koordynatami przesyłu w lokalnej bazie. Miał podać się za młodego biznesmena, co z resztą mając tyle pieniędzy nie było tak dalekie od prawdy, wejść na pokład i odlecieć. Bez szumu i rozgłosu. 17 miliardów istnień na Ziemi. Codziennie tysiące statków wychodziły z hiperprzestrzenni wokół planety, codziennie miliony osób przylatywały i odlatywały. Najbogatsi, najbardziej wpływowi, najważniejsi mijali się na zebrania i spotkania swoich firm. Główny ośrodek ludzkości, można było się tu zgubić. Na to właśnie liczył Barret wypełniając otrzymane polecenia.. Być Może najważniejszy, najtrudniejszy, najbardziej nerwowy etap jego życia właśnie się zaczął. Uciekł z Ziemi, której prawo niedługo miał złamać. Wspomniał czasy studiów medycznych oraz robienia specjalizacji, zdał sobie sprawę, że minęło już dobre 60 lat od tamtego czasu i minął już połowę dopuszczonego wieku dla człowieka. W tej chwili być może ostatni raz zobaczył swoją planetę. Tą, która zrodziła jego gatunek, jego, która wykształtowała go na najlepszego we Wszechświecie transplantologa i eksperta od krytycznych sytuacji medycznych. Rozejrzał się po kokpicie swojego statku. Już z zewnątrz wydało mu się, że maszyna, którą otrzymał nie była zupełnie zwyczajna. Pomijając fakt wielkości, wszak transportowce mogły mieć od zwykłych kilkunastometrowych do potężnych kolosów klasy Stonehenge o ponad dwu kilometrowej ładowni. Ten jednak był cokolwiek dziwny. Zbyt nowoczesny, nafaszerowany dziwną technologią, która nie mogła mieć zastosowania w zwykłych misjach transportowych.
- Szmugler – Pomyślał Barret i zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie owy statek nie zostanie jego mieniem zbyt długo. Nie martwił się tym jednak, za osiemset tysięcy Solenów mógł sobie kupić mały księżyc, a co dopiero statek. Ludzie, którzy zlecili mu to dziwne zadanie musieli być bardzo wpływowi. Milion Solenów, kwota, którą żądał. Czy mogła go postawić ponad prawem ? Czy owi ludzie są ponad prawem ? Nie znał nikogo kto miałby więcej niż miliard Solenów.. Magnaci, właściciele własnych planet. Solen to dziwna waluta. Zupełnie niepodobna do starych Ziemskich nominałów. Mówiono, że reprezentuje wartość pracy. Że jeden Solen to podstawowa jednostka wymiany usług i towarów. W jednej chwili stare pieniądze przestały istnieć i status ziemski zdążył do wyrównania. Nagle okazało się, że więcej Solenów ma, nie ten, który ma więcej gotówki, lecz ten, który ma więcej do zaoferowania. Wiedza, umiejętności, informacje, mądrość zaczęła się liczyć. Boom technologiczny, który nastał później przerósł nawet wynalezienie Hipernapędu.
- Ziemia, tu AFC numer 531/33/Xcvl gotowy do skoku na Aragon Latina, proszę przydział miejsca na skok – zakomunikował w hololink wyrwawszy się z zamyślenia.
- AFC 531/33/Xcvl, przestrzeń przyznana. Koordynaty 22.323/34.71/225.13 Czas przydziału, 2 minuty. – Zabrzmiała odpowiedź. Statek ruszył z olbrzymią prędkością w kierunku wyznaczonych współrzędnych. Lawirować pomiędzy innymi statkami nie było łatwo i dostęp do pilotażu w strefie Ziemskiej posiadał tylko zintegrowany z Centralnym Ośrodkiem Lotu autopilot a wszelkie próby manualnego podejścia mogły spotkać się z surowymi konsekwencjami. Czas płynął, 60 sekund na dotarcie i 10 na przygotowanie skoku pozwalał na zachowanie sporej rezerwy. Zza lewego wizjera wyłoniła się potężna sylwetka okrętu bojowego.
- Jasna cholera ! – wyraźnie zdumiał się Barret, ten sam, który targując się o olbrzymią stawkę zachował kompletną neutralność teraz zdobył się na taki wyraz zaskoczenia. Widok, który mu się jawił musiał być piorunujący...
- to musi być Vanity, nowy Ziemski Superniszczyciel. – Stwierdził sam do siebie – Jest jeszcze większy niż Insolence ! – Pokręcił głową z niedowierzaniem. Widok, który ukazał mu się mógł przyprawić o silniejsze bicie serca. Jeden z dwóch Superniszczycieli w całej galaktyce . Długi na 12 kilometrów , szeroki i wysoki na 4. Większy od niejednej stacji kosmicznej. Sam w sobie był miastem, ośrodkiem treningowym, rozrywkowym, centrum handlowym i lądownikiem dla innych statków, w tym pancerników. Przede wszystkim był jednak potężną machiną do niszczenia. Lekarz nie mógł znać specyfikacji technicznej statku, jednak sama wielkość sugerowała, że jest w stanie zrobić wiele. Przypomniał mu się incydent na Reven Ao 88 lat temu. Wtedy to pierwszy raz użyto Insolence.. druzgocąca lekcja. Nigdy więcej żadna kolonia nie zwróciła się przeciwko Ziemi.
Czas upłynął i transportowiec skoczył w Hiperprzestrzeń. Barret odczekał 10 minut po czym wydał komendę.
- Komputer, przerwij lot na Aragon Latina. Zmiana kursu. Cel Aurora Sentry. – zawtórowała mu odpowiedź terminalu po czym statek wyszedł z Hiperprzestrzeni , skorygował cel i skoczył jeszcze raz. Barret pozwolił autopilotowi prowadzić się do celu. Miał 36 godzin, mógł przestudiować akta, w końcu coś zjeść, obejrzeć statek albo poddać się krótkotrwałej hibernacji. Postanowił zrobić wszystko po kolei. Ostatecznie wszedł do komory Kriostazy i udał się w świat snów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz